PolskaRada Krajowa PO. "Ostatnie 5 lat to kawał mocnej historii"

Rada Krajowa PO. "Ostatnie 5 lat to kawał mocnej historii"

"Kawałem mocnej, optymistycznej historii" nazwał premier Donald Tusk podczas posiedzenia Rady Krajowej PO minione pięć lat rządów. Przyznał, że rząd nie uniknął błędów, "jak każdy, kto coś robi". Deklarował, że rządy PO to gwarancja, iż nikt nie będzie "polować na mniejszości, albo na nie-Polaków". Odnosząc się do wypadku rządowego Tu-154, premier dodał, że Polacy w większości zrozumieli, że "katastrofa smoleńska to dramat nas wszystkich, a nie paliwo dla politycznej sekty".

Rada Krajowa PO. "Ostatnie 5 lat to kawał mocnej historii"
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | WOLFGANG KUMM

17.11.2012 | aktual.: 17.11.2012 13:38

Podczas trwającego w Warszawie posiedzenia Rady Krajowej PO premier zapewniał, że naczelną ideą Platformy była i pozostaje normalność. - Jestem przekonany, że właśnie pięć lat temu Polacy - oddając nam władzę wykonawczą poprzez wybory - opowiedzieli się właśnie za normalnością, mieli dość wzniosłych haseł, za którymi kryły się konflikty, nikczemność, czasami zwykła ludzka głupota - powiedział Tusk.

Jak mówił, polska polityka "pełna była takich zjawisk i ponurych fenomenów, które powodowały, że miliony naszych rodaków tęskniły za normalnością". - Tak jak w życiu, codziennym życiu, każda polska rodzina chce, by było normalnie, bezpiecznie, tego samego oczekuje tak naprawdę od polityki - ocenił.

Premier zaznaczył, że dobra polityka nie jest niczym innym niż rozsądnym gospodarowaniem, którego głównym celem jest bezpieczeństwo i dobrobyt człowieka. Wg niego ostatnie pięć lat to cywilizacyjny skok naszej ojczyzny.

Tusk mówił, że w czasie pięciu lat rządów wydarzyły się sytuacje, takie jak klęski żywiołowe, gdy rząd postanawiał, że pomoc musi dotrzeć natychmiast, "bez targowania się z ponurą rzeczywistością, bez badania, czy komuś się coś należy, czy nie". - W chwilach, gdy słaby jest zagrożony, w samej istocie swojego bytu, obowiązkiem wspólnoty narodowej i władzy publicznej jest skutecznie i szybko pomóc - mówił. - W takiej reakcji zawarty jest symbolicznie cel naszych rządów - dodał.

Tusk mówił też, że "nie jesteśmy idealni i nieomylni, robimy błędy jak każdy, kto coś robi". W jego ocenie jednak po czterech latach jego rządu Polacy odnowili mu mandat, bo docenili to, że "staramy się, żeby błędów było jak najmniej, żeby robota szła do przodu".

Szef rządu ocenił również, że "te pięć lat to kawał mocnej i optymistycznej historii. Wszyscy daliśmy radę w trudnych chwilach i cieszyliśmy się z chwili dobrych".

"Nie ulegliśmy prowokacji"

Donald Tusk odniósł się też do atmosfery wokół katastrofy smoleńskiej. - Polacy, cierpiąc, jestem przekonany - bez wyjątku - 10 kwietnia (...), wiedzieli też dobrze, że właśnie w takich najtrudniejszych chwilach, a ta jest jedną z najtrudniejszych chwil w naszej historii, tym bardziej muszą być razem i tym bardziej muszą starać się zrobić wszystko, aby wspólnota i państwo przetrwało takie najbardziej krytyczne momenty - dodał.

Tusk podkreślił, że katastrofa smoleńska oznaczała wielkie wyzwanie dla władzy publicznej - wielkie wyzwanie etyczne, organizacyjne i logistyczne.

- Państwo polskie starało się wywiązać z tych zobowiązań najlepiej, jak potrafiło, i przetrwaliśmy ten trudny moment m.in. dlatego, że większość Polaków i władze publiczne nie uległy pokusie, tej politycznej prowokacji, która miała z katastrofy smoleńskiej uczynić moment rozpoczęcia takiej zimnej, permanentnej wojny domowej - dodał.

Zaznaczył, że zdaje sobie sprawę, iż dla bardzo wielu oponentów wyjaśnianie przyczyn katastrofy jest też pretekstem do formułowania najcięższych oskarżeń pod adresem własnego państwa i do szukania "tyleż efektownych, co nieprawdziwych rozwiązań tej dramatycznej, jak niektórzy chcieliby, zagadki".

- My zdecydowaliśmy się na nie polityczną, tylko ekspercką, ciężką pracę, której efektem jest tzw. raport Millera, która nie satysfakcjonuje naszych oponentów, bo zawarta tam jest - jak z reguły w tego typu sytuacjach - prozaiczna, szczegółowo opisana prawda dotycząca przyczyn tej katastrofy - powiedział Tusk.

"Jesteśmy po to, aby te groźby nigdy nie stały się faktem"

- Dzisiaj, kiedy słyszymy o tym, że ktoś chce polować na mniejszości, na homoseksualistów, albo na Żydów, albo na nie-Polaków, albo wyzywa swoją ojczyznę od kondominium niemiecko-rosyjskiego, jeśli ktoś chce ścigać i wsadzać do więzienia kobiety za zabieg in-vitro, jeśli ktoś mówi, że kobieta zgwałcona ma obowiązek rodzenia dzieci, jeśli ktoś mówi, że do więzienia trafią ci, którzy nie wierzą w zamach smoleński, to ja dzisiaj, w pięciolecie naszych rządów, chcę powiedzieć: jesteśmy po to, aby te groźby nigdy nie stały się faktem - powiedział Tusk.

Premier przekonywał, że jego rząd nie kieruje się uprzedzeniami ani ideologiami.- Dlatego wiemy, jak ważną rzeczą są dobre relacje wewnętrzne i zewnętrzne. Nie daliśmy się skusić na żadną awanturę z naszymi sąsiadami. Usłyszeliśmy pod naszym adresem setki najcięższych oskarżeń. Nie będę udawał, że nie słyszę tego, co mówi lider opozycji Jarosław Kaczyński, co wykrzykują uczestnicy zamieszek i demonstracji choćby 11 listopada. Chcę bardzo mocno powiedzieć, że dzisiaj zdradą polskich interesów jest narażanie Polski na konflikt - wewnętrzny i zewnętrzny, a nie dobra współpraca z sąsiadami - oświadczył.

Zadeklarował, że zadaniem władzy jest strzec rodaków przed "pożogą, przed wojną, a szczególnie przed wojną domową". Platforma pod tym względem zdała egzamin. - Jeśli dziś w Polsce są siły polityczne, które wyprowadzają na ulice demonstrantów i prowokują zamieszki pod hasłem obalenia republiki, to chcę powiedzieć rolnikom, nauczycielom, przedsiębiorcom, studentom, że jesteśmy po to w życiu publicznym, aby nikt naszej republice, naszej Rzeczypospolitej nie zagroził - podkreślił szef rządu.

- Dlatego mamy taką wiarę, dlatego jesteśmy tak zdeterminowani, i być może właśnie dlatego, może głównie dlatego Polacy (...) mówią dziś, tak jak powiedzieli rok temu i pięć lat temu: "chcemy władzy publicznej, chcemy takich ludzi w rządzie, którzy zagwarantują obronę każdemu, kto czuje się zagrożony, kto czuje się słabszy, kto jest akurat w mniejszości". Może dlatego Polacy obdarzyli nas zaufaniem, zawsze warunkowym - o tym pamiętamy - bo wiedzą, że ktoś musi codziennie bronić poprzez prawo, poprzez instytucje państwowe, także słowem i świadectwem własnej odwagi, zasad naszej Rzeczypospolitej - dodał.

Do zebranych zwrócił się, by "poszli do ludzi" i każdego dnia, w czasie rozmów i spotkań dawali "świadectwo takiej zwykłej, codziennej, ludzkiej odwagi".

- Chcę, aby Polacy nadal wierzyli, że my, tak samo zwykli ludzie, my - ludzie Platformy Obywatelskiej - obronimy wolność i obronimy Rzeczpospolitą przed każdym, kto będzie próbował przeprowadzić na nią zamach. Dopóki jesteście wśród ludzi, nie będzie na nikogo żadnego polowania, dopóki jesteśmy, wszyscy obywatele Rzeczypospolitej są równi i wolni, a Rzeczpospolita będzie bezpiecznym domem dla naszych dzieci - dodał premier. "To dla nas powód do dumy"

Podsumowując pięć lat rządów Donald Tusk mówił m.in. o tysiącach km zbudowanych autostrad i dróg ekspresowych, orlikach oraz nowych dworcach i lotniskach. - To dla Polaków powód do dumy, to dla Polaków i także dla was powód do satysfakcji, że czasami z kłopotami, ale budujemy i budujemy szybciej niż ktokolwiek dziś w Europie i więcej niż ktokolwiek dziś w Europie - podkreślił szef rządu.

Zaznaczył, że gdy mówi "budujemy", ma na myśli miliony Polaków, bo to nie ministrowie i parlamentarzyści budują drogi. - Ale to my stwarzamy ramy i możliwości, by Polacy mogli każdego dnia z dumą patrzeć, jak powstają te nowe kilometry dróg, nowe mosty, nowe dworce, nowe lotniska. Te liczby naprawdę są imponujące - zaznaczył.

Tusk wymienił m.in. 40 nowych lub de facto na nowo zbudowanych lotnisk i dworców, tysiące kilometrów autostrad i dróg ekspresowych. Podkreślił, że otwarto ponad 8 tys. km dróg lokalnych, zbudowano 2600 orlików. Tusk przypomniał także o Euro 2012, które - jak mówił - pokazało całemu światu Polskę od dobrej strony.

- Chcę także przypomnieć, że robiliśmy razem z naszymi obywatelami bardzo dużo, by zmieniło się to, co nazywamy miękką infrastrukturą - to są żłobki i przedszkola. Jeśli chodzi o przedszkola, to już jest w tej chwili dla naszych 4- i 5-latków prawie 90 proc. dostępu do przedszkoli, to dwa razy więcej niż zanim zaczynaliśmy ten wielki projekt - podkreślił.

Zaznaczył, że chodzi także o nowe przepisy chroniące dzieci przed najbardziej drastycznymi przypadkami przemocy, jak w przypadku pedofilii, przemocy w rodzinie. - Stąd nowoczesna, przyjazna wobec najsłabszych, wobec dzieci ustawa i coraz częściej praktyka urzędów, policji i, Bogu dzięki, także praktyka w naszych rodzinach - podkreślił.

Ofensywa PO

Posiedzenie Rady Krajowej ma być początkiem akcji spotkań parlamentarzystów Platformy z obywatelami. Posłowie i senatorowie będą jeździć w teren i przedstawiać dokonania pięciu lat rządu Donalda Tuska. Częściej niż do tej pory po Polsce ma też jeździć premier. - Spotkania mają się odbywać we wszystkich gminach i potrwają do połowy grudnia - zapowiedział rzecznik rządu Paweł Graś.

Kampania informacyjna ma wzmocnić przekaz dotyczący osiągnięć rządu Donalda Tuska. Parlamentarzyści PO mają ruszyć w teren "uzbrojeni" w publikację "Pięć lat stabilnego rozwoju. Platforma Obywatelska 2007-2012" oraz w prezentacje multimedialne.

Przed ubiegłorocznymi wyborami parlamentarnymi w kampanię wyborczą zaangażował się intensywnie premier, przemierzając kraj tzw. tuskobusem. Po wygranych przez PO wyborach część komentatorów oceniała, że szalę zwycięstwa na stronę Platformy przechyliła właśnie ta akcja szefa rządu.

Poseł Jakub Rutnicki, który koordynuje akcję spotkań parlamentarzystów z wyborcami, szacuje, że do połowy grudnia posłom i senatorom uda się odbyć ok. 2 tys. spotkań pod hasłem "Plan dla Polski". - Chcemy porozmawiać i skonsultować się z mieszkańcami, a jednocześnie pokazać, jaki my mamy pomysł na Polskę - podkreślił. Jak dodał, chcą dotrzeć do każdej gminy w Polsce.

Akcji towarzyszyć będzie również strona internetowa, gdzie będą m.in. szczegółowe informacje o spotkaniach.

- Nie jest dla nas nowością spierać się i bronić przy pomocy argumentów tego, co robimy. Jesteśmy otwarci na krytykę - deklarował szef klubu PO Rafał Grupiński. Jak zapowiedział, posłowie będą "rozliczani" ze spotkań z obywatelami. - Jeśli się stawia jakieś zadania, to one są potem rozliczane i naturalna sprawozdawczość kto, gdzie, w jakim gronie się spotkał, będzie przez władze partii wymagana - mówił Grupiński.

Paweł Graś zauważył, że "gorzkie słowa" od wyborców pojawiają się niemal przy każdej rozmowie z wyborcami. - Są w Polsce ludzie, również nasi wyborcy, którzy mają prawo czuć się zawiedzeni, mają pretensję, że nie dość szybko i nie do końca realizowane są rzeczy przez nas zapowiadane - powiedział Graś.

- Polityka to nie jest tylko i wyłącznie przyjemna rzecz i jeśli ma się argumenty i determinację, to nawet najtrudniejsze rozmowy są do zniesienia - uważa z kolei marszałek sejmu Ewa Kopacz.

Minister finansów Jacek Rostowski mówił swoim wyborcom z Warszawy, że "fakt iż Polska jest dzisiaj bezpieczna, to skutek tego, że przez pięć lat mieliśmy rządy odpowiedzialnych ludzi". - Widzimy szerzącą się w Polsce politykę skrajności, ekstremizmów i braku odpowiedzialności i nie można mieć zaufania do polityka, który na podstawie jednego artykułu w gazecie wyciąga dramatyczne wnioski, mówi o zbrodni. Bałbym się, gdyby taki polityk był premierem czy prezydentem - powiedział Rostowski.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1320)