Rada Etyki Mediów strofuje dziennikarzy
Rada Etyki Mediów wyraziła zaniepokojenie coraz częstszym podawaniem przez media niesprawdzonych informacji.
01.03.2006 | aktual.: 01.03.2006 17:58
Rada oświadczyła, że podawanie w serwisach informacyjnych wiadomości niesprawdzonych, a określanych jako "pogłoski", lub opatrywanych zastrzeżeniami: "mówi się, że" lub "jak słyszeliśmy" zdejmuje z dziennikarzy odpowiedzialność za przekaz, którego nie zdołali potwierdzić.
Rada podkreśla, że takie sensacyjne informacje mogą zwiększać poczytność i oglądalność, ale poważnie szkodzą dobru odbiorców, zniekształcając obraz otaczającej rzeczywistości, obniżając poziom zaufania do wszystkich uczestników życia publicznego i zniechęcając obywateli do udziału w tym życiu.
Przewodnicząca Rady Magdalena Bajer ocenia, że podawanie w mediach niesprawdzonych informacji zatruwa atmosferę społeczną, choć jak mówi, i tak jest ona trudna. Według niej, pogłoski podawane w takiej formie powodują zamęt i powstawanie plotek. To jest nam teraz niepotrzebne - uważa Magdalena Bajer.
Szefowa Rady Etyki Mediów przekonuje, że zamiast podawania nieoficjalnej informacji dziennikarze mogą poczekć, aż się ona uwiarygodni albo powstrzymać się od jej przekazania. Dodaje, że mogą też skomentować wiadomość.
Zdaniem Magdaleny Bajer, nie są jednak uzasadnione opinie niektórych polityków, że polskie media nie są wolne. Są wolne media, co nie znaczy, że nie ma pewnych zagrożeń czy zakusów na tę wolność- uważa. Przewodnicząca Rady ocenia, że w Polsce istnieją już mechanizmy, które pozwalają mediom obrobonić się przed naciskami. Przewodnicząca Rady Etyki Mediów uważa, że opinie o braku wolności w polskich mediach nie powinny być wygłaszane.