Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła rezolucje w sprawie Iraku
Rada Bezpieczeństwa ONZ
przyjęła rezolucję, w której wita z zadowoleniem
utworzenie tymczasowej Irackiej Rady Zarządzającej oraz powołuje
do życia ONZ-owską Misję Pomocy dla Iraku (ang. UNAMI) z 12-
miesięcznym mandatem.
14.08.2003 | aktual.: 14.08.2003 20:40
Za przyjęciem rezolucji głosowało 14 państw. Jedynie Syria wstrzymała się od głosu. Kraje arabskie nie akceptują powołanej przez Amerykanów 13 lipca 2003 r. Rady Zarządzającej. Liga Arabska zapowiedziała 4 sierpnia, że jej członkowie - wśród których jest Syria - nie uznają Rady i zaczekają, aż Irak będzie miał rząd, pochodzący z wyboru.
Wynik czwartkowego głosowania w Radzie Bezpieczeństwa świadczy jednak o szerokim poparciu międzynarodowym dla Rady Zarządzającej jako organu tymczasowego.
Oficjalny mandat dla UNAMI, działającej już, ale finansowanej dotąd w trybie doraźnym, umożliwi przekazywanie Misji środków z regularnego budżetu ONZ.
Amerykanie porozumieli się w sprawie tekstu rezolucji z pozostałymi stałymi członkami Rady - Rosją, Chinami, W. Brytanią i Francją - zanim przedstawili projekt członkom niestałym.
Niespełna pięć miesięcy temu głęboko podzielona Rada Bezpieczeństwa odmówiła autoryzowania wojny przeciwko Irakowi.
W przyjętej w czwartek rezolucji, witającej utworzenie w Iraku Rady Zarządzającej, nie wspomina się o szerszym mandacie ONZ w Iraku. "New York Times" doniósł tego dnia, powołując się na anonimowe źródła, że Waszyngton zrezygnował z udziału w siłach pokojowych w Iraku wojsk takich państw jak Francja i Indie za żądaną przez nie cenę przyznania większej roli ONZ w okupacji tego kraju.
Zamiast tego Waszyngton zamierza nakłaniać inne kraje, aby pomogły wojskowo w stabilizacji Iraku. Jej ciężar ponoszą teraz głównie wojska USA w liczbie około 139.000 żołnierzy.
Poza siłami amerykańskimi, w Iraku przebywa ok. 21.000 wojsk z 18 innych państw, w tym 11 tysięcy z Wielkiej Brytanii. Rządowi USA zależy na większym "umiędzynarodowieniu" misji stabilizacyjnej, gdyż chaos i ciągłe ataki na wojska okupacyjne sprawiają, że żołnierze nie mogą wcześniej wrócić do domu.
Administracja Busha, zwłaszcza "jastrzębie" w Pentagonie z ministrem obrony Donaldem Rumsfeldem na czele, obawiają się jednak osłabienia wojskowej kontroli USA nad Irakiem przez oddanie części władzy w ręce ONZ, gdzie znaczne wpływy posiadają państwa "frontu odmowy", jak Francja i Rosja.