"Raczkowski na prezydenta Warszawy"
Pod stołecznym ratuszem Zieloni
2004 przekonywali rysownika i satyryka Marka Raczkowskiego do
startu w wyborach na prezydenta Warszawy. Zaprezentowali również
swój program na zbliżające się wybory samorządowe.
10.09.2006 | aktual.: 06.10.2006 15:51
Raczkowski dla wtorkowego dodatku lokalnego do "Gazety Wyborczej" w Warszawie powiedział, że zdecyduje się kandydować, jeśli pod swoim oknem zobaczy 100 popierających go osób.
Niedzielny wiec zgromadził niewiele ponad 30 zwolenników Zielonych oraz kilku ich przeciwników. W jego trakcie doszło do kilku drobnych utarczek słownych. Sam Raczkowski się nie pojawił.
Członkini warszawskiego koła partii, Kazimiera Szczuka, w rozmowie z dziennikarzami przekonywała, że twórczość Raczkowskiego dobrze odzwierciedla ideały ugrupowania. Raczkowski jest bardzo wnikliwym obserwatorem. Każdy problem umie jakoś w niesamowitym skrócie pokazać i to są właśnie takie problemy lokalne - tłumaczyła. Szczuka jest pewna, że Raczkowski zgodzi się kandydować.
Program wyborczy partii przedstawił "Stanisław z Łodzi" (w tej roli wystąpił współprzewodniczący Zielonych Dariusz Szwed) - postać z rysunków Raczkowskiego. Głównym założeniem partii jest budowa autostrady poza miastem. Chcielibyśmy aby Warszawa była wolna od autostrad, aby była miastem czystego powietrza i ciszy - postulował Szwed.
Proponujemy zbudowanie dobrego użytecznego systemu ścieżek rowerowych, który spowoduje że jeżdżenie na rowerze będzie łatwe, przyjemne, bezpieczne i dzięki temu odkorkuje nasze zakorkowane drogi- mówił "Stanisław z Łodzi". Przekonywał, że będzie to system tani, zdrowy dla miasta i dla społeczeństwa. Zieloni chcą też stworzyć nad Wisłą nowe miejsca odpoczynku.
Zieloni proponują też aby w mieście powstało jak najwięcej pojemników do segregowania odpadów, dzięki czemu zmniejszeniu miałaby ulec ilość odpadów trafiających na wysypiska. Nie godzą się natomiast na budowę spalarni śmieci, z propozycją której wystąpił pełniący obecnie obowiązki prezydenta Warszawy Kazimierz Marcinkiewicz.