Rachunki w stylu wolnym
Komisja rewizyjna Klubu Sportowego Gwardia Opole w czerwcu 2002 roku zarzuciła dyrektorowi Tomaszowi Błachowi zapłacenie 30 tys. zł za remont hali, którego nie było.
11.03.2004 | aktual.: 11.03.2004 08:37
Inne zarzuty dotyczyły brania wysokich zaliczek z klubowej kasy, płacenie za faktury, które powinny być regulowane przelewami, czy też regulowanie faktur za usługi transportowe, na których nie podano trasy, liczby kilometrów i stawki za kilometr. W swoim sprawozdaniu z 28 czerwca 2002 roku KR postanowiła nie występować do walnego zgromadzenia z wnioskiem o udzielenie absolutorium. Dyrektor Błach nie chce się odnosić do zarzutów KR.
- Komisja rewizyjna po moich wyjaśnieniach wystąpiła o udzielenie absolutorium, które zostało zarządowi udzielone - tłumaczy dyrektor Błach. - To nie były zarzuty, tylko punkty do wyjaśnienia. Moje wyjaśnienia zostały przyjęte, a praca zarządu i moja ocenione pozytywnie i temat został zamknięty.
- Tłumaczenia dyrektora były lakoniczne, a sala zdominowana przez delegatów związanych z sekcją dżudo, czyli sprzyjających dyrektorowi i ówczesnemu zarządowi - wyjaśnia Ryszard Kurenda, szef KR. - Nie zamierzałem walczyć z wiatrakami. Przyznaję: wziąłem drugiego członka komisji rewizyjnej i dla spokoju napisaliśmy wniosek o udzielenie absolutorium. Jednak jeśli ktoś naruszył przepisy, to nie znaczy, że po otrzymaniu absolutorium jest rozgrzeszony.
W pierwszym półroczu 2001 roku klub zapłacił firmie Arcze za faktury za remont dachu i modernizację oświetlenia. Po zapoznaniu się z dokumentami komisja rewizyjna nie pozostawiła suchej nitki na sposobie wydatkowania klubowych pieniędzy. Główne zarzuty to brak dokumentacji przetargowej, brak umowy z wykonawcą, brak kosztorysu powykonawczego, brak protokołu przyjęcia wykonanych prac, brak obmiaru wykonanych robót oraz pomiarów zerowania przy robotach elektrycznych. Mimo to klub realizował faktury za rzekomo wykonane remonty, wpłacając na ich poczet 30 tys. zł. Po interwencji komisji zarząd klubu zobowiązał Arcze do zwrotu pieniędzy. Arcze to firma Roberta Czechowskiego, członka zarządu klubu.
- Zrobiliśmy korekty do tych faktur i pieniądze zostały zwrócone do klubu - mówi Czechowski, który, podobnie jak Błach, nie chce wracać do sprawy remontu hali.
- W komisji rewizyjnej był ówczesny trener piłki ręcznej - przypomina jeden z członków byłego zarządu klubu. - Pamiętam jego zdenerwowanie, kiedy podczas kontroli trafił na rachunek z jakiegoś bankietu w restauracji. Wydano kilkaset złotych, a on w tym samym czasie dostał z klubu dwieście złotych na wyjazdowy mecz nad morze. Przed wyjazdem kupił bułki i robił chłopakom kanapki.
W swym protokole komisja rewizyjna wytyka brak odpowiedniego opisu faktur za konsumpcję. Faktura z jednej z opolskich restauracji opiewa na 604 zł. We wnioskach komisji rewizyjnej czytamy: „podpis odbierającego nieczytelny, a w opisie - spotkanie ze sponsorami bez podania liczby osób”
. Pierwsza kontrola komisji dotyczyła działalności finansowej i gospodarczej klubu w pierwszym półroczu 2001 roku. We wnioskach czytamy: „W klubie nie przestrzega się podstawowych zasad obiegu dokumentów. Większość realizowanych w kasie rachunków, faktur, zaliczek i wypłat nie posiada wymaganych przepisami podpisów pod względem merytorycznym, rachunkowym, jak też zatwierdzenia do wypłaty. Plagą był brak opisu faktur.” W tym czasie w klubie udzielono kilku bardzo wysokich i nie zawsze uzasadnianych stosownym pismem zaliczek. W styczniu 2001 roku dyrektor Błach wziął z klubowej kasy 30 tys. zł (protokół KR: „Na druku pokwitowania brak podpisu pod względem merytorycznym oraz brak terminu, w którym zaliczka ma być rozliczona”). Po 3,5 miesiącach zaliczka ta została rozliczona fakturami za remonty. Komisja doszła do wniosku, że płacono za faktury, które powinny być realizowane przelewami. Mimo trudnej sytuacji finansowej w grudniu 2001 roku zarząd podjął uchwałę o przyznaniu dyrektorowi Błachowi nagrody w
wysokości 30 tys. zł za sprzedaż działki.
Firma Arcze wystawiła klubowi dwie faktury za usługi transportowe na łączną kwotę 4750 zł. Jednak nie podano ani trasy przejazdu, liczby kilometrów, stawki za kilometr, ani jakim samochodem wyświadczono usługę. Mimo tych braków faktury zostały zapłacone gotówką przez dyrektora klubu. W niektórych wypadkach obawy budziła zasadność wydatków. Kontrolerzy wzięli pod lupę jedną z faktur za usługi transportowe w trakcie turnieju dżudo w Opolu. Klub zapłacił za przejechanie... 1030 km. Dla zobrazowania: to odległość do Białegostoku i z powrotem.
- Byłem jedną z trzech osób badającą działalność klubu w latach 2001-2002 - przyznaje nasz rozmówca. - Mieliśmy kilka zarzutów pod adresem dyrektora klubu, ale one nie zaniepokoiły zarządu.
W czerwcu 2001 roku w zarządzie Gwardii nastąpiła nieoczekiwana zmiana warty. Podczas Walnego Sprawozdawczego Zebrania Delegatów klubu do władzy doszli przedstawiciele sekcji dżudo.
- To przypominało pucz - mówi jeden z uczestników walnego. - Przyszło tylu delegatów sekcji dżudo, że jeden z obserwatorów zażartował, czy przypadkiem nie ściągnęli ich z ostatniego pociągu.
- Dżudocy popłacili składki członkowskie i okazało się, że mieli w sumie więcej delegatów niż wszystkie pozostałe sekcje razem wzięte - mówi inny delegat. - Przegłosowali wszystkie swoje uchwały. Ze starego zarządu absolutorium otrzymali tylko Stanisław Strzęp, Tomasz Błach i Robert Czechowski. Pozostałych odwołano. Utworzono nowy zarząd.
W latach 90., kiedy policja przestała finansować sportowe kluby, opolska Gwardia - należąca do tego pionu - nie potrafiła się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Rosnące zadłużenie u schyłku lat 90. postawiło opolski klub na skraju bankructwa. Dyrektor Błach wyprowadził klub z zadłużenia i tego nikt mu nie odbierze. Jednak w świetle wniosków płynących z protokołów kontroli i sprawozdania komisji rewizyjnej rok 2001 to czas wątpliwych decyzji finansowych. Mimo to w grudniu 2002 roku Czechowski wraz z ówczesnym prezesem klubu Zbigniewem Januszkiewiczem sporządzili aneks do kontraktu menedżerskiego Tomasza Błacha. Dokument ten zmienił kadencyjny charakter kontraktu (został on zawarty na okres kadencji ówczesnego zarządu klubu i powinien wygasnąć w grudniu 2003 roku) na czas nieokreślony, wydłużając okres wypowiedzenia z trzech do sześciu miesięcy. Co więcej, zgodnie z aneksem dyrektora może odwołać jednomyślną uchwałą zarząd, którego członkami byli i są panowie Błach i Czechowski.
- Podpisałem aneks, bo jako członek zarządu byłem bardzo zadowolony z pracy dyrektora - wyjaśnia Czechowski. - Za ubiegły rok bilansowy klub wypracował zysk, zmniejszane są straty z lat ubiegłych. W okresie dyrektorowania pana Błacha zespół piłki ręcznej awansował z drugiej ligi do ekstraligi, to też w jakiś sposób wpływa na ocenę dyrektora. Zaczynamy zdobywać medale drużynowych i indywidualnych mistrzostw Polski w dżudo. To są sukcesy. Aneks podpisałem też dlatego, żeby był święty spokój.
Roman Stęporowski