Quo vadis Aleksandrze "Koncyliuszu" Szczygło?
Wyznaczenie ministra Aleksandra Szczygło na szefa BBN wywołało spory rezonans medialny. Ale głównie koncentrował się on na prawdopodobnej zmianie formy relacji BBN - MON i szerzej Prezydent - Rząd. Człowieka spokojnego, wyważonego, raczej koncyliacyjnego, jakim był Pan minister Władysław Stasiak, zamienił fighter polityczny. Chociaż, jak sam orzekł, ma na drugie imię "Koncyliacja”. Aleksander "Koncyliusz” Szczygło - to może być rzeczywiście interesujący i trudny partner dla MON.
19.01.2009 15:20
Tym bardziej, że wygrał pierwsze, korespondencyjne starcie. Ogłosił pełną wolę dobrej współpracy, puścił oko do mediów, że "nikt go nie prześcignie w staraniach o dobre relacje z MON”, nie dał się wciągnąć w żadne zasadzki dziennikarskie. Minister obrony, Pan Bogdan Klich natomiast nie wytrzymał nerwowo i od razu na wejściu wypalił z najcięższej broni, jaką dysponuje: że krytycznie ocenia tę nominację, wyliczając same jej negatywy i dając jednoznacznie do zrozumienia, że... Szczygło to samo zło. To błąd taktyczny ministra obrony. Pierwsze ostre spięcie, do którego lada moment dojdzie, będzie więc zapewne mogło być wpisywane na konto MON, jako następstwo jego z góry negatywnego nastawienia.
Niedobrze jednak, że o relacjach BBN - MON mówi się wyłącznie w kontekście igrzysk politycznych. Ważniejsze są kwestie merytoryczne. Merytorycznie BBN odpowiada za dwa główne zadania: zapewnienie zwierzchnictwa Prezydenta nad Siłami Zbrojnymi oraz obsługa Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Dobrze byłoby, aby pod nowym kierownictwem nastąpiło uruchomienie także „drugiego płuca BBN”, tzn. praktyczne programowanie, organizowanie i obsługa prac Rady Bezpieczeństwa Narodowego, najważniejszego w Polsce, konstytucyjnego organu doradczego w sprawach bezpieczeństwa państwa. Niestety - tej funkcji BBN nie spełnia, bo Pan Prezydent nie korzysta w ogóle z opinii i rad Rady Bezpieczeństwa Narodowego (co jest w sprzeczności co najmniej z duchem Konstytucji), utrzymując ją zresztą w zupełnie archaicznym składzie. BBN powinien przedłożyć Panu Prezydentowi program systematycznych prac strategicznych tej Rady. To co powinna robić, a czego nie robi Rada Bezpieczeństwa Narodowego, jest ze względu na znaczenie dla budowy
zintegrowanego systemu bezpieczeństwa ważniejsze dla państwa, niż specjalistyczny w sumie nadzór nad siłami zbrojnymi. Za to pierwsze zadanie nikt bowiem w państwie nie odpowiada, drugie ma konkretnego odpowiedzialnego w postaci MON.
Osią przewodnią prac Rady Bezpieczeństwa Narodowego (w odnowionym składzie: rządowo-prezydencko-eksperckim) powinno być szczególnie pilne dziś zadanie, jakim jest przeprowadzenie Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego. Zadanie takie jest zawarte w obowiązującej strategii bezpieczeństwa narodowego. Właśnie BBN powinien monitorować jej realizację. Przegląd powinien być dokonywany przez struktury rządowe, odpowiedzialne za przygotowanie projektu strategii. Ale właśnie na forum Rady Bezpieczeństwa Narodowego powinny być omawiane jego kolejne etapy i rezultaty. Za zorganizowanie takiej pracy w państwie, na styku Rząd - Prezydent, odpowiedzialne powinno być Biuro Bezpieczeństwa Narodowego.
Jest to najlepszy sposób na zapewnienie wdrażania w państwie idei zintegrowanego podejścia do spraw bezpieczeństwa, łączenia jego wymiarów wojskowego, dyplomatycznego, ekonomicznego (w tym dziś niezwykle ważnego - energetycznego), informacyjnego, społecznego itp. To niewątpliwie najważniejsze wyzwanie, przed jakim stoją struktury państwa. W rządzie wciąż niestety dominuje podejście resortowe. Tworzone Rządowe Centrum Bezpieczeństwa ma zbyt wąskie kompetencje (ograniczone tylko do zarządzania kryzysowego, jednego z wymiarów całościowego bezpieczeństwa narodowego). MON - resort najbardziej doświadczony w sprawach integracji (od lat dziewięćdziesiątych budował integrację "pierwszego kręgu” w postaci systemu obronności: łączącego wysiłki wojskowe i pozawojskowe w przeciwstawianiu się zagrożeniom militarnym) - niestety uchyla się obecnie od inicjowania i liderowania procesom integracyjnym na wyższym poziomie, tj. na poziomie bezpieczeństwa narodowego, czyli przeciwstawiania się wszelkim zagrożeniom, nie tylko
militarnym. Powinien np. inicjować prace rządowe nad Strategicznym Przeglądem Bezpieczeństwa Narodowego, a nie ograniczać się tylko do Strategicznego Przeglądu Obronnego; zmieniać dotychczasową Polityczno-Strategiczną Dyrektywę Obronną w Polityczno-Strategiczną Dyrektywę Bezpieczeństwa Narodowego; oraz zmieniać Program Pozamilitarnych Przygotowań Obronnych w Program Przygotowań Systemu Bezpieczeństwa Narodowego. Doradzałem takie właśnie kroki i wciąż je doradzam. Niestety, MON nie docenia znaczenia integracji bezpieczeństwa narodowego. Szkoda.
Czy BBN podejmie takie wyzwanie merytoryczno-organizacyjne? Czy będzie w stanie narzucać filozofię zintegrowanego bezpieczeństwa? Czy jednak ograniczy się tylko do walki politycznej? Którą drogą pójdzie BBN? Zaryzykuję odpowiedź: jeżeli Pan Prezydent podejmie decyzję o reaktywacji Rady Bezpieczeństwa Narodowego, to szanse na merytoryczną rolę BBN wzrosną z korzyścią dla Polski, jeśli nie - to przyjdzie mu zajmować się tylko polityką. Bez pożytku dla bezpieczeństwa narodowego.
Gen. Stanisław Koziej specjalnie dla Wirtualnej Polski