Trwa ładowanie...
20-06-2006 06:54

PZU narzuca warsztatom niższe ceny napraw aut

Wniosek o wszczęcie postępowania antymonopolowego, pierwszy tego typu w Polsce, wyszedł od cechu krakowskich samochodziarzy. – PZU korzysta z dominującej pozycji, by narzucać nam niższe ceny naprawy aut – przekonuje Tadeusz Dąbrowski, prezes Cechu Rzemiosł Motoryzacyjnych w Krakowie, reprezentujący m.in. mechaników samochodowych i właścicieli warsztatów.

PZU narzuca warsztatom niższe ceny napraw aut
d2d77b0
d2d77b0

Nadużywa pozycji

UOKIK zarzuca PZU m.in. „nadużywania pozycji dominującej na krajowym rynku ubezpieczeń komunikacyjnych”. PZU utrzymuje własną sieć zakładów naprawczych (800 w całej Polsce), gdzie auta są naprawiane po niższych cenach niż w innych warsztatach. UOKIK podobnie jak CRM zarzuca PZU, że w ten sposób narzuca zakładom niezrzeszonym zaniżone stawki za naprawy. – Utrzymywanie tych cen jest możliwe, bo Zakład ma też „swoje” hurtownie, w których ceny części są śmieszne niskie. Np. zderzak do nowej skody, który właściciel warsztatu kupuje za 910 zł, tu kosztuje tylko 285 zł – tłumaczy prezes Dąbrowski.

Innym zarzutem jest wyższa wycena za godzinę pracy dla sieci naprawczej PZU niż dla innych warsztatów. Tracą na tym mechanicy niezrzeszeni w sieci PZU. Rzecznik PZU Michał Witkowski tłumaczy, że nikt nie jest zmuszony naprawiać w sieci. – Zawsze można przecież udać się do prywatnego warsztatu, nie ingerujemy w to, gdzie samochód jest naprawiany – mówi. Sęk w tym, że gdzie indziej jest drożej. Klient ma do wyboru albo skorzystać z oferty PZU, albo naprawić auto na czarnym rynku. Do zarzutu zaniżania kosztów naprawy rzecznik PZU nie chciał się donosić. – Odpowiem na ten zarzut gdy zapoznam się z dokumentem UOKIK – uciął.

Zniechęceni klienci

Wniosek do UOKIK to początek drogi krakowskiego cechu, który walczy m.in. o zniesienie ryczałtowego naliczania odszkodowania przez ubezpieczyciela. Ryczałt pokrywa kilkadziesiąt procent (w zależności od firmy) rzeczywistego kosztu naprawy w warsztacie. Powoduje to, że duża część kierowców kupuje często kradzione części (opisaliśmy to w „GK” 16 czerwca). To zniechęca klientów do korzystania z usług warsztatów samochodowych. – Za zniszczone drzwi, błotnik i karoserię samochodu ubezpieczyciel naliczył 4 tys. zł. Faktyczny koszt naprawy wyniósł 10 tys. zł – pokazuje dokument Tadeusz Dąbrowski. Sprawa, z którą zwrócił się do cechu jeden z kierowców, toczy się przed krakowskim sądem. Jednak ludzi, którzy walczą o swoje (pieniądze z tzw. rezerwy) jest tylko kilka procent.

Ustawa pokaże

Jak podkreślają właściciele warsztatów i policjanci, którym proceder napraw na czarno dał się mocno we znaki, wyjściem z tej sytuacji mógłby być nowy zapis w ustawie o ubezpieczeniach, który nakazałby fakturowanie wszystkich napraw. Dyskusje nad tą zmianą są gorące – środowiska ubezpieczycieli są przeciwne temu pomysłowi, nie w pełni zadowala on też blacharzy. – Odszkodowanie po prostu się należy, niezależnie czy naprawiamy samochód, czy nie – tłumaczy Tadeusz Dąbrowski. Projekt zmian będzie wkrótce rozpatrywany w Sejmie.

Marta Paluch

d2d77b0
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2d77b0
Więcej tematów