Putin wkrótce odwiedzi Katyń?
Premier Rosji Władimir Putin prawdopodobnie przyjmie propozycję premiera Polski Donalda Tuska i wiosną 2010 roku, w 70. rocznicę mordu NKWD na polskich oficerach, przyjedzie do Katynia, aby uczcić ich pamięć - informuje "Niezawisimaja Gazieta", powołując się na znaną rosyjską historyk, profesor Inessę Jażborowską z Rosyjskiej Akademii Nauk.
17.11.2009 | aktual.: 04.02.2010 10:34
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zdaniem Jażborowskiej, członkini rosyjsko-polskiej Komisji ds. Trudnych, taki gest byłby ważnym krokiem w kierunku destalinizacji rosyjskiej polityki zagranicznej i wewnętrznej.
Według historyk procesowi temu przeszkadza niechęć rosyjskich władz do uznania personalnej odpowiedzialności za zbrodnie stalinowskiego reżimu.
Komentując niedawny wyrok Sądu Rejonowego w Moskwie, oddalający powództwo Jewgienija Dżugaszwilego, wnuka Józefa Stalina, wobec niezależnej "Nowej Gaziety", stowarzyszenia Memoriał i byłego prokuratora wojskowego Anatolija Jabłokowa, Jażborowska podkreśliła, że jest to pierwszy przypadek powiązania przez sąd Katynia z represjami reżimu stalinowskiego. - Pozwala to oceniać tę straszną zbrodnię w oparciu o sądowy wyrok - powiedziała.
Wnuk dyktatora domagał się od pozwanych przeprosin i odwołania ocen, które według niego krzywdzą Stalina. Sprzeciw 73-letniego Dżugaszwilego wywołał artykuł "Beria wyznaczony na winnego", zamieszczony w kwietniu przez "Nową Gazietę" i dotyczący mordu NKWD na polskich oficerach w 1940 roku.
Tekst ukazał się w cyklu "Sąd nad Stalinem", opublikowanym w "Prawdzie Gułagu". To dodatek do "Nowej Gaziety" redagowany we współpracy z Memoriałem, organizacją pozarządową dokumentującą stalinowskie zbrodnie. Autorem publikacji jest Jabłokow, który w latach 1990-94 kierował śledztwem katyńskim.
Według Dżugaszwilego obraźliwe dla jego dziadka jest stwierdzenie, że był on "krwiożerczym ludojadem". Nie zgadza się on też z oceną, że Stalin i jego czekiści "są złączeni wielką krwią, ciężkimi zbrodniami, przede wszystkim wobec własnego narodu". Dżugaszwili protestował także przeciwko konstatacji, że "Stalin i członkowie Politbiura WKP(b), którzy podjęli obowiązkową do wykonania decyzję o rozstrzelaniu Polaków, uniknęli moralnej odpowiedzialności za tę ciężką zbrodnię".
Odnosząc się do postępowań o pośmiertną rehabilitację ofiar zbrodni katyńskiej, które z inicjatywy ich bliskich i Memoriału toczyły się przed rosyjskimi sądami, historyk zauważyła, że "sprawy te zostały doprowadzone do absurdu". - A kto powiedział, że to Polacy? A kto powiedział, że zostali zamordowani? A kto powiedział, że dziury z tyłu głowy u trzystu leżących obok siebie ludzi to rezultat egzekucji? - ironizowała Jażborowska.
Historyk przypomniała też, że zgodnie z rosyjskim prawem do sądu o rehabilitację mogą występować tylko poszkodowani. - W wypadku mordu katyńskiego - sami rozstrzelani. A nie ich córki czy synowie - wskazała. - Dosłownie do takich rzeczy dochodzi. Prawnie nie uznajemy rozstrzelanych za zabitych, a ich bliskich - za poszkodowanych - dodała.