Putin traci kontrolę. "Nie będziemy mięsem armatnim"
Bojownicy tzw. Donieckiej Republiki Ludowej nagrali film z odmową wykonania rozkazu dowództwa. Żołnierze mieli udać się na front do tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej. - Odmawiamy pójścia do rzeźni w ŁRL, zupełnie innym państwie. Dopuściliśmy się wielu nielegalnych czynów - powiedział dowódca buntowników.
W Donbasie trwa bunt wśród bojowników. Do sieci trafiło kolejne nagranie armii "DRL". Chodzi o ponad 200 bojowników. - Nie będziemy mięsem armatnim - podkreśla ich przywódca. Żołnierze mówią na nagraniu, że najpierw zostali oddelegowani do szturmu na Mariupol, a teraz dostali od dowództwa rozkaz z udaniem się na front do Ługańskiej Republiki Ludowej. Odmówili.
- Odmawiamy pójścia na rzeź w ŁRL, zupełnie innym państwie. Dopuściliśmy się wielu nielegalnych czynów. Zostaliśmy wezwani nielegalnie z naruszeniem nakazu, nie przeprowadziliśmy badań lekarskich podczas poboru - powiedział "przywódca" buntowników. Siebie i innych nazywa żołnierzami 107. pułku strzelców. Według niego, 1. i 4. kompania pułku odmawiają wykonania rozkazu "dowództwa".
Войска «днр» отказались воевать за «чужую республику лнр» и требуют разбирательства.
Strategicznie ważna trasa Lisiczańsk-Bachmut nie została opanowana przez rosyjskie wojska, lecz wciąż znajduje się pod kontrolą sił ukraińskich. Nadal można dotrzeć tą drogą zarówno do Lisiczańska, jak też do Siewierodoniecka - poinformował w środę na Telegramie szef władz obwodu ługańskiego Serhij Hajdaj.
Obwód ługański walczy
Gubernator odniósł się w ten sposób do medialnych doniesień, jakoby fragment istotnej trasy został opanowany przez Rosjan, co groziłoby "odcięciem" regionu ługańskiego od pozostałej części Ukrainy.
"Droga jest wprawdzie ostrzeliwana, ale dzisiaj zdołaliśmy już dostarczyć tamtędy pomoc humanitarną. Według stanu na godzinę 13 (godz. 12 w Polsce - przyp. red.) wciąż można przemieszczać się tym szlakiem komunikacyjnym" - dodał Hajdaj.
W ocenie polityka rozpowszechnianie doniesień o opanowaniu drogi przez rosyjskich żołnierzy jest działaniem ryzykownym i nieodpowiedzialnym. "Niektóre nagłówki w mediach wywołują oburzenie. (...) Przekazywanie takich doniesień to manipulacja. Zachowajcie dla siebie swoje przypuszczenia. Czy pomyśleliście o bliskich żołnierzy, którzy bronią obwodu ługańskiego, a także o rodzinach osób pozostałych w tym regionie? Co będzie, gdy przeczytają takie pogłoski?" - napisał szef władz obwodowych.
Źródło: PAP