Putin szykuje Rosjan na długotrwałą wojnę. "Muszą być gotowi na krew i łzy"
Władimir Putin zaskoczył swoim wystąpieniem przed weteranami wojennymi. Nie ogłosił - jak spekulowano - powszechnej mobilizacji. Za to zapowiedział, że Rosja trwa w wojnie, by... wojnie zapobiec. - Przygotowuje rosyjskie społeczeństwo na nową wojnę ojczyźnianą. Komunikuje, że toczy się wojna Rosji z Zachodem i że Rosjanie muszą być gotowi na krew i łzy oraz na wyrzeczenia, na czas bardzo trudny - wylicza w rozmowie z Wirtualną Polską Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador RP na Łotwie i w Armenii.
19.01.2023 17:37
Podczas środowego spotkania z weteranami rosyjski dyktator Władimir Putin stwierdził: - Działania wojenne na pełną skalę w Donbasie nie ustały od 2014 roku, a wszystkie rosyjskie działania, w tym operacja specjalna, mają na celu powstrzymanie tej wojny.
Swoje pełne kłamstw oświadczenie wygłosił podczas obchodów upamiętniających 80. rocznicę przerwania oblężenia Leningradu.
- Taki jest sens naszej operacji. Ochrona naszych ludzi, którzy tam mieszkają, na tych terytoriach - powiedział dyktator. I dodał: - Długo znosiliśmy, długo staraliśmy się dojść do porozumienia. Jak się teraz okazuje, po prostu wodzono nas za nos, oszukano. To nie pierwszy raz, kiedy nam się to zdarzyło i zdarza. Niemniej jednak zrobiliśmy wszystko, co możliwe, aby rozwiązać tę sytuację środkami pokojowymi. Teraz stało się oczywiste, że z definicji było to niemożliwe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przed tym wystąpieniem spekulowano, że podczas swojego przemówienia Putin ogłosi wielką mobilizację w ramach wojny z Ukrainą. Mówiło się, że do armii miałoby trafić nawet 500 tys. nowych osób. Szef komisji obrony rosyjskiej Dumy Państwowej zasugerował, że Rosja podniesie górny wiek poboru do wojska z 27 do 30 lat, co zwiększyłoby liczebność armii o 30 proc. Tak się jednak nie stało: Putin podczas przemówienia po prostu pokazał, że wywołał wojnę, by... wojnie zapobiegać.
"Przygotowuje społeczeństwo na nową wojnę"
- Władimir Putin przygotowuje rosyjskie społeczeństwo na nową wojnę ojczyźnianą. Ponadto komunikuje, że toczy się wojna Rosji z Zachodem i że Rosjanie muszą być gotowi na krew i łzy - na wyrzeczenia, na czas bardzo trudny - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador RP na Łotwie i w Armenii.
I podkreśla, że głównym celem Putina było powiedzenie jednej rzeczy. - A mianowicie, że kontrakt, który zawarł z Rosjanami w 2000 roku, obejmując prezydenturę, wolność za dobrobyt, przestał obowiązywać. Wolności nie będzie, więc dobrobytu też nie będzie. Komunikował, że Rosja jest zaatakowana, więc musi przeżyć kolejne wzmożenie patriotyczne - zaznacza nasz rozmówca.
Czy Rosja jest w stanie prowadzić tak długotrwałą wojnę? - Tak, jest w stanie to robić. Tak naprawdę Rosja wciąż jeszcze nie jest dotknięta przez obciążenia wojenne. Rosjanie uważają, że mogą wojnę prowadzić. Bardziej wyniszczona wojną jest Ukraina.
Nowakowski zwraca uwagę, że wraz z Putinem uaktywnił się "jastrząb", który ma straszyć - Dmitrij Miedwiediew. Napisał na Telegramie: "Żadnemu z nieszczęśników nie przychodzi do głowy, by wyciągnąć następujący elementarny wniosek: przegrana mocarstwa jądrowego w wojnie konwencjonalnej może sprowokować wojnę jądrową. Mocarstwa atomowe nie przegrały konfliktów, od których zależy ich los. I to powinno być oczywiste dla każdego. Nawet zachodniego polityka, który zachował przynajmniej ślad inteligencji".
Odniósł się tym samym do spotkania w bazie NATO Ramstein, gdzie - jak napisał - "wielcy dowódcy wojskowi będą dyskutować o nowych taktykach i strategiach, a także o dostawach nowej broni ciężkiej i systemów uderzeniowych na Ukrainę". "To zaraz po forum w Davos, gdzie bywalcy niedorozwiniętych partii politycznych powtarzali jak mantrę: Aby osiągnąć pokój, Rosja musi przegrać" - pisał Miedwiediew.
- Według Miedwiediewa, w momencie, gdy zostanie zaatakowane terytorium Rosji, ta ma prawo użyć broni atomowej. A to terytorium jest przez nich definiowane tak, jak oni chcą. Znów więc zaczyna się straszenie bronią masowego rażenia - dodaje Nowakowski.
"Cały czas zakłada, że wyjdzie z wojny zwycięsko"
Nasz rozmówca podkreśla, że Putin robi wszystko, by postraszyć Zachód: - Ślimaczące się dostawy broni ofensywnej do Ukrainy oznaczają, że Zachód się obawia.
Chodzi m.in. o działania kanclerza Niemiec Olafa Scholza. Powtórzył on w Davos zobowiązanie do wsparcia Ukrainy, ale nie powiedział, czy zgodzi się na przekazanie czołgów Leopard, o które prosi Kijów. Nie odniósł się też do planu przekazania czołgów przez państwa trzecie, m.in. Polskę, na co potrzebują one zgody Niemiec jako kraju-producenta. Kanclerz powiedział tylko, że "rosyjska agresja musi ponieść porażkę".
Czy próbą wyjścia z impasu mogłyby być rozmowy pokojowe? - Rosja nie jest do nich gotowa - mówi ekspert. - Cały czas zakłada, że wyjdzie z wojny zwycięsko. Gdzie mamy pole do negocjacji? Ukraina mówi, że Krym i Donbas są ukraińskie, a Rosjanie, że regiony, które anektowali są rosyjskie. Pole do negocjacji jest bardzo wąskie - zaznacza.
Zobacz także
- Rosja cały czas - i widać to po tym, co mówi Putin - nie jest w stanie zaakceptować tego, że Ukraina jest odrębnym państwem, a Ukraińcy oddzielnym narodem - dodaje.
"Rosja przygotowuje się na długotrwałą wojnę"
Anna Maria Dyner, analityczka PISM, napisała na Twitterze, że "Putin mówiący, że 'specjalna operacja wojskowa' ma na celu zakończenie wojny, wraca do narracji sprzed roku". I dodała, że co prawda dla nas wypowiedź ta nie ma cienia logiki, ale dla Rosjan już ma. Bo - jak przypomniała - to był główny przekaz propagandowy początku 2022 roku.
"Zgodnie z oficjalną linią przekazu Rosja, jak w czasie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, walczy teraz z nazizmem i przeciw złym państwom zachodnim. Na dodatek do rosyjskich szkół mają wrócić lektury czasów ZSRR, które miały formować bardzo specyficzny styl postrzegania świata. Wszystko to jest kolejnym dowodem, że Rosja przygotowuje się na długotrwałą wojnę, która dla niej jest przecież konfrontacją z Zachodem" - napisała Dyner na Twitterze.
Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski