Miastem wstrząsnęły eksplozje. Putin jest już zdesperowany
Po serii porażek pod Charkowem i Chersoniem, Rosja postanowiła "postraszyć" Ukrainę i przeprowadziła nocny atak dronami na miejscowość położoną niedaleko Kijowa. Bezzałogowce, zanim uderzyły, miały przelecieć 400 kilometrów w kierunku stolicy Ukrainy. – To pokazuje bezsilność Putina. Jego strategia zawodzi na froncie, więc takimi atakami próbuje zastraszyć ukraińskie społeczeństwo i ratować swoją pozycję na Kremlu – mówi Wirtualnej Polsce gen. Roman Polko, były szef GROM.
05.10.2022 | aktual.: 05.10.2022 16:33
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do ataku doszło w nocy z wtorku na środę w miejscowości Biała Cerkiew, która jest oddalona na południe o 84 kilometry od Kijowa. Według gubernatora obwodu kijowskiego Ołeksija Kułeby, do uderzenia wykorzystano drony "kamikaze" produkcji irańskiej Shahed-136. Mają zasięg kilkuset kilometrów, są naprowadzane dzięki nawigacji satelitarnej, co oznacza, że nadają się do niszczenia m.in. infrastruktury i obiektów wojskowych.
W 200-tysięcznej Białej Cerkwi naliczono sześć detonacji, w mediach społecznościowych krążą nagrania pokazujące budynki stojące w płomieniach. Nieoficjalnie mówi się o jednej ofierze śmiertelnej. To największy rosyjski nalot dokonany przy użyciu dronów. Dlaczego przeprowadzony teraz?
Zdaniem gen. Romana Polko, byłego szefa GROM, rosyjski atak nie jest zaskoczeniem.
- Strategia Putina zawodzi na froncie. Zapędził się na wojnie w ślepą uliczkę, jego Rosja nie ma szans na wygranie tej wojny. Co więc robi? Uderza niedaleko Kijowa, by zasiać strach wśród ukraińskich mieszkańców. To bezsilność Putina. Takimi uderzeniami dronów chce ratować siebie i pokazać w swoim kraju, że Rosja odnosi na froncie sukcesy. A w rzeczywistości zachowuje się jak bandyta, terrorysta i tchórz – mówi Wirtualnej Polsce gen. Roman Polko.
I jak dodaje, to kolejny dowód na to, że Putin szuka desperacko zastępczych rozwiązań, by przykryć porażki na froncie.
- Armia rosyjska traci okupowane terytoria, przegrywa starcie z Ukrainą i nie ma już argumentów. Dlatego rosyjski dyktator sięga po takie metody, jak uderzenie niedaleko Kijowa. Dziwię się Zachodowi, że miał jakiekolwiek wątpliwości, jaka osobowością jest Putin. Od wojny w Czeczenii, poprzez atak na Gruzję, inwazję na Krym i Donbas, aż do teraz – to ten sam bandycki przywódca. To nie jest człowiek, który przestrzega jakichkolwiek norm moralnych czy umów – ocenia gen. Roman Polko.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W tym samym czasie, ukraińskie wojska w ekspresowym tempie wyzwalają kolejne miejscowości w obwodzie chersońskim. W ciągu doby ukraińskie jednostki pancerne pokonały tam ponad 30 km. Według wojskowych analityków, wyzwolenie okupowanego Chersonia staje się realnym scenariuszem, który może się zrealizować w najbliższych dniach. Ich zdaniem, uderzenie w rosyjskie linie w obwodzie chersońskim miało miejsce akurat, gdy Rosjanie prowadzili mozolną – bo pod ostrzałem ukraińskiej artylerii – rotację stacjonujących tam oddziałów.
"Południowy front jest bardzo ważny"
Według gen. Romana Polko, na skuteczność ofensywy na południu Ukrainy składają się również inne czynniki
- Ukraińcy bronią tam swojej ojcowizny, zabranej im przez agresora. Ich morale jest bardzo duże, są napędzani udanymi kontrnatarciami. Naprzeciwko mają Rosjan, którzy myśleli, że jak zajmą ukraińskie ziemie, to łatwo im będzie utrzymać. Szybko się jednak przekonali, że nic takiego nie będzie miało miejsca – ocenia gen. Roman Polko.
I jak podkreśla, dochodzi do tego feudalny system dowodzenia w rosyjskiej armii, gdzie szeregowi żołnierze nie utożsamiają się ze swoimi przełożonymi.
- Trudno jednak, by się utożsamiali skoro dostają zdezelowany sprzęt, wybrakowane mundury i zardzewiałą broń. Ukraińcy mają tego świadomość, a dodatkowo wiedzą o słabych punktach Rosjan. Mają je rozpracowane dzięki wywiadowi i siłom specjalnym – komentuje były szef GROM.
W jego ocenie dla dalszego przebiegu wojny kierunek południowy jest bardzo ważny.
- Zarówno zdobycie z rosyjskich rąk Chersonia, jak i zablokowanie Krymu, tak żeby odciąć dostawy sprzętu dla Rosjan w kierunku Odessy i Donbasu. A gdyby udało się ukraińskim wojskom zniszczyć most Kerczeński, stworzyłoby to warunki do odbicia Półwyspu Krymskiego. Obecna ofensywa na południu dowodzi, że Putin tej wojny nie wygra – uważa gen. Roman Polko.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski