Putin spieszy się z umową dot. gazociągu
Niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine
Zeitung" zwrócił uwagę na niezwykły pośpiech, z jakim prezydent
Rosji Władimir Putin dąży do podpisania umowy o budowie przez
Bałtyk gazociągu, który ma połączyć Niemcy i Rosję z ominięciem
Polski i krajów bałtyckich.
27.08.2005 | aktual.: 27.08.2005 11:05
Zdaniem autora opublikowanego komentarza, celem Putina jest sfinalizowanie rozmów jeszcze przed wyborami parlamentarnymi w Niemczech, wyznaczonymi na 18 września.
"Naraz komuś bardzo się spieszy" - stwierdził komentator. Zamiast wyznaczonego na połowę października niemiecko-rosyjskiego spotkania na szczycie w Moskwie, Putin przyjedzie na początku września (8 września) do Berlina, by wraz z kanclerzem Gerhardem Schroederem uczestniczyć w podpisaniu umowy, która opiewa na wiele miliardów euro - czytamy.
"FAZ" zaznacza, że Putin i Schroeder są co prawda jedynie "patronami", a nie stronami tego gospodarczego projektu, jednak nagłe przyspieszenie terminu spotkania, by zdążyć przed wyborami do Bundestagu oraz zmiana miejsca z Moskwy na Berlin nie mają jedynie symbolicznego znaczenia - uważa komentator.
Gazeta przypomina, że Putina, który zastanawia się, jak przedłużyć swoją kadencję poza rok 2008, łączą ze Schroederem serdeczne więzi i to zarówno w dziedzinie polityki, jak również prywatnie. Dla Schroedera korzystne jest to, że Putin woli, by przestarzałe rosyjskie koncerny naftowe i gazowe unowocześniali Niemcy, a nie Amerykanie. Niemieckie koncerny liczą z kolei na lukratywne interesy. Z tego powodu Berlin milczał, gdy za pomocą niezgodnych z prawem metod wyłączono z gry związanego z Amerykanami naftowego magnata Michaiła Chodorkowskiego - podkreśla gazeta.
"Już wtedy stało się widoczne, że strategiczne decyzje (dotyczące dostaw energii) zwiększają wpływ Rosji na Niemcy" - stwierdził komentator. Zdaniem "FAZ", ten wpływ odczuły na własnej skórze także nowe kraje UE, leżące na wschód od Niemiec.
W konflikcie o Irak oś Moskwa-Berlin-Paryż unaoczniła im, że w polityce zagranicznej Europy grają one drugie skrzypce. Dlatego z wielkim zadowoleniem kraje te przyjęły do wiadomości stanowisko kandydatki chadeków na kanclerza Angeli Merkel, że nie będzie ponad ich głowami negocjować z Moskwą.
"(Te słowa) usłyszano także w Moskwie. Stąd bierze się zapewne pośpiech Putina. Jest on dowodem na to, że Putin nie chce przyznać krajom z dawnego radzieckiego przedsionka żadnego wpływu na swoją politykę gospodarczą" - czytamy w konkluzji komentarza w "FAZ".