Putin: nie planowano rozwiązania siłowego
Prezydent Rosji Władimir Putin, który przybył do objętego żałobą miasta Biesłan w Północnej Osetii, oświadczył, że rosyjskie siły specjalne poniosły w trakcie przeprowadzanej tam operacji antyterrorystycznej "znaczne straty".
04.09.2004 | aktual.: 04.09.2004 07:06
W Biesłanie rozpatrywano wszelkie możliwe warianty działań, ale nie planowano tam rozwiązania siłowego - powiedział prezydent Rosji Władimir Putin.
Przebywający od kilku godzin w Biesłanie rosyjski prezydent wziął udział w posiedzeniu miejscowego sztabu kryzysowego i wygłosił wystąpienie transmitowane w części przez główny program telewizji rosyjskiej.
Wydarzenia następowały bardzo szybko i w sposób nieoczekiwany - powiedział Putin w ogarniętym żałobą mieście. Podkreślił, że "przedstawiciele służb specjalnych wykazali szczególne męstwo, ale i oni "ponieśli wielkie ofiary".
Putin podczas porannego spotkania z członkami sztabu kryzysowego w północnoosetyjskim mieście, na które zwrócone są oczy całego świata powiedział, że cała Rosja pogrążona jest w bólu po piątkowych tragicznych wydarzeniach.
W czasie szturmu sił rosyjskich na zajmowany przez terrorystów budynek szkoły, zginęło 200 osób, a ponad 700 odniosło rany. Znaczna część ofiar to dzieci - uczniowie szkoły, którzy byli przetrzymywani jako zakładnicy przez 52 godziny.
Cała Rosja martwi się o was, cierpi razem z wami, dziękuje wam i modli się za was - powiedział Putin po niespodziewanym przybyciu w sobotę rano do północnoosetyjskiego miasta. Jest to pierwsze publiczne wystąpienie prezydenta od czasu siłowego rozwiązania kryzysu.
Putin oskarżył rebeliantów o to, że przyświecał im cel zasiania waśni etnicznych w należących do Rosji autonomicznych republikach Północnego Kaukazu, który jest najbardziej różnorodnym etnicznie regionem Rosji.
Jednym z celów terrorystów było zasianie nienawiści etnicznej i doprowadzenie do wybuchu na Kaukazie Północnym. Wszyscy, którzy będą poddawać się (takiej) prowokacji, będą traktowani jako współpracownicy i sojusznicy terrorystów - powiedział Putin w wystąpieniu, którego fragmenty pokazała rosyjska telewizja.
Nie wiadomo na razie, jaki był dokładny skład etniczny terrorystycznego komando. Według Rosjan co najmniej 10 osób stanowili w nim arabscy bojownicy, zaś wcześniejsze doniesienia mówiły, że w oddziale są m.in. Ingusze i Czeczeni.
Osetyjczycy, na których ziemi dokonano zamachu, są skonfliktowani z tymi dwoma narodami. Dzieli ich spór terytorialny z Inguszetią. Wyróżnia ich również fakt, że są jedynym narodem Kaukazu Płn., który wyznaje prawosławie, a nie islam i naturalnie postrzegany jest jako "forpoczta Rosji".
Rosyjski przywódca ogłosił także, że kazał zamknąć wszystkie granice Północnej Osetii, by ułatwić wyłapanie ewentualnych terrorystów i ich współpracowników. Polecił także pozostanie w republice ministrowi ds. sytuacji nadzwyczajnych Siergiejowi Szojgu.
Dołączyć mają do niego także ministrowie zdrowia i edukacji, których zadaniem jest ocenienie strat i ewentualnej pomocy. Należy udzielić pomocy wszystkim ofiarom, rodzinom zabitych, pomoc należy się też republice i miastu - skonkludował Putin.
Wystąpienie w Biesłanie przerywa kilkunastogodzinne milczenie rosyjskiego prezydenta po tym, jak podległe mu siły dokonały akcji przejęcia budynku. Rosjanie twierdzą, że nie zamierzali szturmować szkoły i że do zmasowanego ataku doszło, gdy terroryści otworzyli ogień do próbującej uciec grupy dzieci. Wiele szczegółów z samego szturmu na razie jest nieznanych.