Putin: nic nie mogło uratować załogi Kurska
Odcinanie dziobu rosyjskiego okrętu atomowego Kursk, który po zeszłorocznej katastrofie spoczywa na dnie Morza Barentsa, rozpocznie się 8 sierpnia - poinformowała firma Mamut, która prowadzi akcję wydobycia wraku.
W czasie, gdy międzynarodowe ekipy przygotowują się do wydobycia wraku okrętu, prezydent Rosji Władimir Putin oświadczył, że nic nie mogło uratować 118-osobowej załogi Kurska.
Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy. Nawet gdybyśmy wykorzystali wszystkie istniejące środki i w pierwszej sekundzie poprosili Zachód o pomoc, byłoby za późno. Pokazuje to zwykła chronologia wydarzeń - powiedział Putin.
Rosyjski prezydent był od początku krytykowany za to, że pomoc dla ofiar tragedii, przyszła zbyt późno. Dopiero po czterech dniach Rosja zgodziła się na pomoc zagranicznych ekip ratowniczych, a sam Putin nie od razu przerwał swój urlop i zajął się sprawą Kurska.
Tymczasem, blisko rok po katastrofie, pracę przy wydobywaniu okrętu zwiększyły tempo. W środę po południu do Kirkeness w Norwegii popłynęła jednostka ratownicza Majo, by zostawić tam sprzęt do oczyszczania dna z piachu i mułu. Na pokład załaduje natomiast aparaturę do cięcia metalu pod wodą. Majo wróci w miejsce, gdzie spoczywa wrak Kurska za dwie doby.
W ciągu 8, 10 dni do norweskiego portu przybędzie z Amsterdamu jeszcze jeden okręt ze specjalistyczna aparaturą, którą nurkowie wykorzystają do cięcia poszycia Kurska.
Do 8 sierpnia nurkowie będą musieli wyciąć w poszyciu zatopionej jednostki otwory, do których - po odcięciu dziobu - zostaną przymocowane liny. Następnie w połowie września wrak za pomocą specjalnych pontonów zostanie wydobyty na powierzchnię, a potem przetransportowany do suchego doku koło Murmańska. Rosjanie zdecydowali, że dziób okrętu z torpedami wydobędą w przyszłym roku bez obecności zagranicznych ekip. (jd, ck)