Putin może być pewien zwycięstwa
Faworyt niedzielnych wyborów prezydenckich w Rosji - obecny prezydent Władimir Putin - pokonał pierwszą przeszkodę, jaką był wymóg co najmniej 50-procentowej frekwencji potrzebnej, by wybory były ważne.
"Łącznie na całym terytorium Federacji Rosyjskiej frekwencja wynosi 51,73%" - powiedział dziennikarzom szef Centralnej Komisji Wyborczej Aleksandr Wieszniakow przytaczając dane z 16:00 czasu moskiewskiego (14:00 warszawskiego).
Według Wieszniakowa, w ciągu czterech godzin głosowania frekwencja powinna wzrosnąć do 64-65%. W grudniowych wyborach parlamentarnych była ona niższa i przekroczyła 55%.
Spełnienie wymogu, który warunkował uznanie wyborów za ważne, powoduje, że wyścig o prezydenturę znów ma tylko jednego faworyta, któremu nic nie jest już w stanie odebrać zwycięstwa.
Według ostatnich sondaży, na prezydenta Władimira Putina głosować zamierzało od 64 do 80% ankietowanych, podczas gdy najpopularniejszy z jego rywali - komunista Nikołaj Charitonow ma co najwyżej 6-procentowe poparcie.
Inna kontrkandydatka Putina - liberalna kandydatka Irina Chakamada bez ogródek przyznała, że ona i czterech innych polityków walczą jedynie o drugie miejsce i jak najlepszy wynik. "Osoba przyszłego zwycięzcy wyborów jest znana, cała gra skupia się wokół tego, kto zajmie drugie miejsce" - powiedziała po oddaniu głosu.
Według Chakamady od tego, kto uplasuje się na drugim miejscu zależy, kto będzie tworzył przyszłą opozycję wobec rządów Putina.
Spośród pięciorga rywali jedynie Siergiej Głazjew miał wątpliwości co do ostatecznego rezultatu i "nie wykluczał" możliwości drugiej tury, a więc osiągnięcia przez Putina mniejszego wyniku niż 50%. Socjologowie i analitycy mówili przed głosowaniem, że jest to nierealne.
Lokale zostaną zamknięte o godz. 21 czasu moskiewskiego (19 warszawskiego), kiedy to zakończy głosowanie położony najdalej na zachód, graniczący z Polską obwód kaliningradzki. Wtedy też można spodziewać się pierwszych wyników wyborów.