"Punkty karne sprzedam"
Handel punktami karnymi kwitnie w internecie na potęgę. Kierowcy złapani za przekroczenie prędkości przez fotoradar za wszelką cenę chcą uchronić się przed utratą prawa jazdy.
17.10.2009 | aktual.: 19.10.2009 11:59
"Sprzedam punkty karne, 150 zł za punkt, pomorskie, mężczyzna, kontakt na gg" , "Mogę oddać do 20 pkt, 200 zł/pkt, kontakt e-mail" , "Kupię 15 punktów karnych, cena do uzgodnienia, pilne, gg"
Takich i podobnych ogłoszeń można znaleźć setki, a nawet tysiące z całej Polski. Każdy zainteresowany może znaleźć ofertę z okolic swojego miasta czy województwa. Dziesiątki ofert dotyczą Pomorza. Można wybierać między kobietami i mężczyznami, znaleźć osoby w podobnym wieku. Ceny za punkt wahają się od 120 do 200 zł. Zdarzają się jednak i takie za 80 zł.
- Umawiamy się co do daty wykroczenia, godziny i miejsca. Ja stawiam się na policję potwierdzam, że wówczas kierowałem pana samochodem. Pana kosztuje to 150 zł za punkcik - spokojnie oznajmił jeden z ogłoszeniodawców, do którego zadzwoniliśmy z ofertą kupienia 10 punktów.
Handel punktami kwitnie pomimo surowych konsekwencji w przypadku udowodnienia oszustwa. Grozi za to nawet do 5 lat pozbawienia wolności. Sami policjanci przyznają, że proceder jest możliwy, ponieważ wiele zdjęć robionych przez fotoradary starego typu jest niewyraźnych. Nie można na ich podstawie zidentyfikować kierującego. Dlatego trudno udowodnić oszustwo. Zwracają jednak uwagę, że wiele osób niepotrzebnie płaci setki złotych. Jeśli od wykroczenia do wezwania mija kilka tygodnie, właściciele samochodu może powiedzieć, że nie pamięta kto nim kierował. Wówczas zapłaci tylko mandat.
Fotoradarów są setki w całym kraju. Rejestrują każde wykroczenie na drodze i są postrachem piratów drogowych. Fotoradar wykonuje zdjęcia fotograficzne pojazdom które przekroczyły określony próg prędkości. W zależności od tego jak jest zamontowany, może mierzyć prędkość pojazdu zbliżającego się lub oddalającego od niego. Wykonane zdjęcia są zapisywane na nośniku elektronicznym lub na kliszy fotograficznej.
- Następnie takie zdjęcie jest obrabiane, aby ujawnić jak najwięcej cech charakterystycznych pojazdu. Numery rejestracyjne przesyłane są do Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców - mówi Janusz Staniszewski z gdańskiej policji.
Fotoradar rejestruje następujące elementy: samochód, numer rejestracyjny, wizerunek kierującego, datę i godzinę zdarzenia, miejsce popełnienia wykroczenia, prędkość z jaką jechał kierujący oraz prędkość dozwoloną.
- Do właściciela kierowane jest wezwanie na policję w celu ustalenia jej tożsamości kierującego - mówi Staniszewski. - Następuje to w terminie do 30 dni od ujawnienia wykroczenia.
Obowiązek wskazania kto w danym czasie użytkował pojazd ciąży na właścicielu z mocy art. 78 ust. 4 Ustawy Prawo o ruchu drogowym. Jeśli kierowca przyznaje się , dostaje mandat i punkty karne i na tym właściwie sprawa się kończy. Problem powstaje jeśli kierowca nie przyznaje się do winy i neguje informacje zarejestrowane przez fotoradar. W takim przypadku trafia ona do Sądu Grodzkiego.
- On na podstawie dowodów rozpatruje całą sprawę - mówi Staniszewski. - Każdemu przysługuje prawo do obrony i przedstawienia własnych wniosków dowodowych, takich jak zeznania świadków.
Swoje fotoradary ma także Straż Miejska. Około 70 proc. zdjęć fotoradary Straży Gminnej w Człuchowie wykonują samochodom od przodu.
W takim przypadku twarz kierowcy udaje się wyraźnie sfotografować prawie za każdym razem. Większość postępowań mandatowych odbywa się za pomocą poczty.
Wszystkie procedury trwają około dwóch tygodni. Właścicielowi auta wysyłane jest zapytanie o kierującego.
- Można zostać dodatkowo ukaranym za nieudzielenie odpowiedzi o kierującym pojazdem, czemu właściciele się bardzo dziwią, ale takie zachowanie też jest wykroczeniem - poucza Krzysztof Bulwan, komendant Straży Gminnej w Człuchowie. - Nierzadko bywa tak, że wbrew prawdzie wskazuje się brata, czy innego członka rodziny, co przy niewielkiej różnicy wieku i podobieństwie jest trudne do wychwycenia.
* Trudne do udowodnienia*
_ Rozmowa z Robertem Nowickim z wydziału ruchu drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku_
- Czy handel punktami do duży problem dla policji?
- Jest to zauważalne i dodatkowo trudne do udowodnienia. W takim wypadku stronom zależy przecież na dyskrecji.
- Kiedy najczęściej dochodzi do takiego procederu?
- Może się to udać jedynie kiedy zdjęcie jest niewyraźne i nie da się jednoznacznie zidentyfikować kierującego pojazdem. Takie zdjęcia robią starsze modele fotoradarów. Nowe, które cały czas są montowane robią wyjątkowo wyraźne zdjęcia. W ich wypadku rzadko może być mowa o pomyłce co do identyfikacji.
- Co grozi kierowcy, któremu udowodni się, że kupił nielegalnie punkty karne?
- Za poświadczenie nieprawdy grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
- Czy w każdej sytuacji kierowca, któremu fotoradar zrobi zdjęcie dostaje punkty karne?
- Jeśli kierowca zgłosi się np. po miesiącu na policję i stwierdzi, że nie on kierował pojazdem i nie pamięta kto siedział za kółkiem, to zostaje jedynie ukarany karą grzywny od 20 do 500 zł. W takiej sytuacji nie przyznaje się punktów karnych.