PublicystykaKoziński: Pułapka, w którą wpadł Tusk. Czy uda mu się jeszcze z niej wydostać? [OPINIA]

Koziński: Pułapka, w którą wpadł Tusk. Czy uda mu się jeszcze z niej wydostać? [OPINIA]

Donald Tusk to ciągle jedna z najważniejszych osób w polskiej polityce. Ale z każdym rokiem jest coraz głębiej w cieniu Jarosława Kaczyńskiego. Czy zdoła jeszcze odwrócić ten porządek rzeczy?

Pułapka, w którą wpadł Tusk. Czy uda mu się jeszcze z niej wydostać?
Pułapka, w którą wpadł Tusk. Czy uda mu się jeszcze z niej wydostać?
Źródło zdjęć: © East News
Agaton Koziński

26.04.2021 16:51

"Will you still need me, will you still feed me when I’m sixty-four" ("Czy nadal będziesz mnie potrzebować, czy nadal będziesz mnie karmić, gdy będę miał 64 lata?") - napisał na Twitterze Donald Tusk przy okazji swoich urodzin. Zabrzmiało lekko, miło, sympatycznie. Cytat z piosenki Beatlesów - jakby skrojony na miarę dla każdego, kto kończy 64 lata.

Tyle że publikując go, Tusk przy okazji dotknął swojego głównego problemu politycznego dziś. Były premier, jeszcze niedawno najważniejszy człowiek w polskiej polityce, osoba, wokół której kręciło się absolutnie wszystko, rzeczywiście nie ma żadnej pewności, że jeszcze ktoś będzie go w tej polityce "karmił". Czy ma szansę to zmienić?

Pułapka Beatlesów

"When I’m sixty-four" Beatlesów znają właściwie wszyscy, ale warto przypomnieć okoliczności, w jakich ta piosenka powstała. McCartney napisał ją na początku swojej twórczości muzycznej, jeszcze w czasach liverpoolskich. Gdy ukazała się na płycie "Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band" miał 25 lat. I ten utwór był utrzymany dokładnie w takim samym duchu jak cały album: pełnym absurdu. Fantazje o czymś całkowicie nierealnym. Mógł napisać piosenkę o locie w kosmos, napisał o starości. W sumie to samo.

Zobacz też: Afera wokół Ewy Kopacz. Radosław Fogiel odpowiada Donaldowi Tuskowi

Dokładnie ta sama nierealność, krotochwilność, która cechowała Tuska przez całą jego karierę polityczną. "Był typem wiecznego studenta, z głęboką niechęcią do poważnego wysiłku, systematyczności, rutyny. Będąc wicemarszałkiem Senatu, potrafił zasnąć prowadząc obrady. Gdy nie spał, oglądał mecze na specjalnym ekranie" - charakteryzował go publicysta Robert Krasowski w książce "Czas Kaczyńskiego".

Brzmi to paradoksalnie, ale ten wizerunek "wiecznego studenta" bardzo mocno pomógł Tuskowi. W 2007 r. Polacy przekonali się do jego młodzieńczego stylu politycznego bycia. W kontraście z wiecznie poważnym, zasadniczym, mówiącym tylko wielkimi literami Kaczyńskim miał lekkość, dowcip, fantazję. Takiemu politykowi wyborcy powierzyli pełnię władzy. I byli z tego wyboru zadowoleni, bo go potwierdzili cztery lata później. "Wieczny student" osiągnął sukces wydawałoby się całkowicie poza zasięgiem - jako pierwszy po 1989 r. był premierem przez dwie kadencje. W 2007 r. wydawało się to tak nierealne jak lot w kosmos. A on to urzeczywistnił.

Ale też Tusk stał się zakładnikiem tej stworzonej przez siebie formuły. Nawet gdy ona się wyczerpała, nie jest w stanie zaproponować niczego innego. Od 2015 r. Polacy co do zasady odrzucają projekt "wieczny student". Szukają w polityce powagi, wiarygodności, wywiązywania się z obietnic wyborczych.

Tusk im się z tym nie kojarzy. Jego ciągle powtarzane krotochwile ("Czekam tylko na drugie szczepienie i idę grzeszyć" - jak napisał niedawno na Twitterze) śmieszą, ale głosów nie dają. A były premier wpadł w pułapkę Beatlesów - bo trwa w polityce, choć jest w wieku, który dla "Czwórki z Liverpoolu" wydawał się nierealny. Zresztą Beatlesi byli wierni (bardziej przypadkiem niż intencjonalnie) swej formule, bo zespół przestał grać na długo przed tym, jak jego członkowie osiągnęli McCartneyowy wiek. Tusk kończyć nie zamierza.

Czas Kaczyńskiego, epizod Tuska

Na co może liczyć? Na pewno ma bardzo solidny fundament. Rozpoznawalność. Ogromną, liczoną w milionach grupę wiernych wyborców, którzy na niego zagłosują bez względu na wszystko. Świetną znajomość polityki, tego, jak ją się robi. Sympatię dużej części mediów. Jasno zdefiniowany świat przekonań.

To nie tylko anty-PiS. To także jasne poparcie tego, co się kojarzy z wartościami europejskimi. Gdyby w pewnym momencie Polacy uznali, że chcą silnego kursu prounijnego, że chcą mocniej wejść w projekty federalistyczne, to Tusk prawie na pewno zostałby premierem rządu, który by ten kurs realizował.

Jego problem polega na tym, że na kurs jednoznacznie proeuropejski większość Polaków dziś nie da się namówić. W tym sensie atut Tuska jest jednocześnie jego ograniczeniem. Każdy jego start w wyborach przyniósłby mu mnóstwo głosów - ale jednocześnie grupa Polaków głosujących przeciwko Tuskowi byłaby jeszcze większa. W każdy rozdaniu wypadałby świetnie, ale zajmowałby drugie miejsce. Bez względu na to, z kim by rywalizował, czy to Dudą, czy z Morawieckim, czy z Kaczyńskim. W obecnej konfiguracji politycznej w Polsce tak by to wyglądało.

I tak zostanie? W polityce nic nie jest dane raz na zawsze. To, że teraz wiatr wieje Tuskowi w twarz, nie oznacza, że za kilka lat nie zacznie dąć mu w plecy. Winston Churchill został premierem w wieku 66 lat. Wcześniej przez całą karierę szukał pomysłu na siebie, ciągle wymyślał się na nowo - aż dopiął swego. Przykład to wprawdzie radykalny (czasy wojny), ale pokazujący, że także dla Tuska może się nagle pojawić szansa.

Ale by móc ją wykorzystać, musi przynajmniej częściowo wymyślić się na nowo. Musi znaleźć pomysł na to, w jaki sposób pokazać się Polakom choć trochę z innej strony.

Na razie tego nie widać. Na razie aktualna jest teza Krasowskiego z książki "Czas Kaczyńskiego" o tym, że polska polityka w 2005 r. została absolutnie zdominowana przez prezesa PiS-u, że to on jest najważniejszą osobą tych ostatnich (niemal pełnych) dwóch dekad - a rządy Tuska w tym okresie to tylko epizod. Tyle że takie postawienie rzeczy to najgorsze, co może go spotkać. Bo jest historykiem – ma już dziś świadomość, że w przyszłości obecne lata będą opisywane przez pryzmat jego rywalizacji z Kaczyńskim i on będzie przedstawiany jako przegrany. W każdej książce o dziejach Polski po 1989 r. o Kaczyńskim będzie kilka kartek, a o nim maksymalnie pół strony.

Tylko czy on jeszcze jest w stanie wymyślić się na nowo na tyle, by odwrócić ten stan rzeczy?

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)