"Ptasia grypa to kwestia czasu"
Według bułgarskich władz weterynaryjnych,
pojawienie się ptasiej grypy w Bułgarii jest tylko kwestią czasu.
Podjęto nadzwyczajne kroki dla zapobieżenia przeniesienia epidemii
z sąsiednich krajów - Turcji i Rumunii.
Wzmocniono kontrolę na granicy z Turcją, gdzie w związku z świętami muzułmańskimi odnotowano wzmożony ruch.
Na wszystkich punktach granicznych prowadzi się ścisłą kontrolę wwożonej żywności. Udaremniono kilka prób importu dużych partii mięsa drobiowego z Turcji, które zostały przejęte i spalone. Importu drobiu i produktów drobiowych z Turcji Bułgaria zakazała w grudniu. Taki zakaz w odniesieniu do Rumunii obowiązuje od jesieni zeszłego roku.
Minister rolnictwa Nihat Kabil zwrócił się do Stanów Zjednoczonych o pilną dostawę 1000 opakowań leku przeciwgrypowego Tamiflu. Ma być przeznaczony dla ekip weterynaryjnych, które będą pracować w ewentualnych ogniskach zarazy. Powołany jesienią sztab kryzysowy do walki z ptasią grypą zapewnił już zapas 3000 opakowań.
W środę zakazano handlu żywym ptactwem. W północnej, wschodniej i południowo-wschodniej części kraju od jesieni obowiązuje nakaz trzymania drobiu i paszy w zamkniętych pomieszczeniach. Specjalne środki ochrony podjęto w ogrodach zoologicznych.
Według bułgarskich władz weterynaryjnych, pojawienie się ptasiej grypy w Bułgarii jest tylko kwestią czasu. Na północnym zachodzie kraju pojawiło się ok. 40 tys. dzikich gęsi, które są głównym nosicielem wirusa. Weterynarzy bułgarscy uważają, że choroba dotrze do Bułgarii z północy, a nie z Turcji.
Dziennik "Trud" informuje o znalezieniu ponad 100 martwych kur, zakopanych w okolicach miasta Bałczik na wybrzeżu czarnomorskim. Jeszcze nie wiadomo, na co padły, ale chodzi o najbardziej zagrożony region - z bagnami, w których zimują dzikie gęsi.
Minister rolnictwa poinformował, że na wypadek epidemii powstał już fundusz odszkodowań dla właścicieli drobiu w wys. 17 mln lewów (8,7 mln euro). Za każdego zniszczonego ptaka domowego gospodarze dostaną 7 lewów (3,58 euro).
Ewgenia Manołowa