Psycholog z nieograniczoną nieodpowiedzialnością
W Polsce każdy może się nazwać psychologiem, prowadzić gabinet terapeutyczny - rozmowa z Bogdanem Białkiem, redaktorem naczelnym miesięcznika "Charaktery", psychologiem i dziennikarzem.
16.02.2004 12:33
Wiele osób boi się iść do psychologa w obawie, żeby nie zaczął manipulować ich życiem.
- Żeby móc skorzystać z pomocy psychologa, trzeba spełnić dwa warunki: po pierwsze, trzeba mieć świadomość, że tej pomocy się potrzebuje, po drugie, trzeba być otwartym na jej przyjęcie. Jeśli obawiam się, że psycholog będzie mną manipulował, to pewnie nie jestem gotowy na przyjęcie jego pomocy, bo być może mam kłopot ze sprawowaniem kontroli nad własnym życiem... Potoczne wyobrażenie o psychologach manipulatorach ma wiele źródeł, jednym z nich jest zapewne lęk przed wiedzą o innych ludziach, jaką rzekomo psychologowie posiadają, strach przed mocą, jaka z tej wiedzy może wynikać. Ale muszę potwierdzić, że psychologia ma też na sumieniu grzech pychy, gdy dla szczytnych co prawda celów dopuszczano się etycznie wątpliwej manipulacji, np. w eksperymencie Zimbardo, gdy zamknięto studentów, przydzielając im role więźniów i strażników. Dzisiaj taki eksperyment nie byłby możliwy na szanującym się uniwersytecie.
Ale również się zdarza...
- Dlatego potrzebna jest nam ustawa o zawodzie psychologa. Zdarza się, że jako psychologowie pracują ludzie, którzy nie ukończyli studiów psychologicznych, a jako terapeuci lub doradcy utożsamiani z pomocą psychologiczną osoby bez żadnych kwalifikacji, po kursach "psychotroniki", "psychologii korespondencyjnej" czy innej magii. Dzisiaj w Polsce każdy może się nazwać psychologiem, prowadzić gabinet terapeutyczny, może być zatrudniony na stanowisku psychologa. W USA, by zostać psychoterapeutą, trzeba spełnić niewiarygodne wprost wymogi: obronić doktorat, należeć do jednej z dwóch wielkich korporacji środowiskowych, co także wiąże się ze skomplikowaną procedurą. Psycholog jest tam odpowiedzialny za to, co robi. Ale to wcale nie oznacza, że nie dzieją się tam rzeczy karygodne. Kilka lat temu Ameryka przeżyła ogromny skandal związany z tzw. indukowaną pamięcią - pacjenci i pacjentki, zwłaszcza młode kobiety, uświadamiały sobie wskutek terapii, że były wykorzystywane seksualnie przez swoich rodziców, głównie przez
ojców. Rozgrywały się dramaty rodzinne. Potem okazało się, że wykorzystywanie wcale nie miało miejsca. Że te wspomnienia zostały wszczepione - mówiąc po ludzku - wmówione tym kobietom przez psychoterapeutów. Uwieńczeniem tego były spektakularne procesy sądowe.
Ustawa o zawodzie psychologa od kilku lat czeka na rozstrzygnięcie swoich dalszych losów. Czy wiele zmieniłoby się, gdyby weszła w życie?
- I tak, i nie. Nie znikną gabinety chiromantów, wróżek, numerologów i różnych fantastycznych tajskich, syberyjskich czy chińskich terapeutów. Tego prawo nie zabrania i nie zmieniłaby tego też ustawa o zawodzie psychologa. W demokratycznym państwie człowiek może swoje pieniądze wydać tak, jak zechce, może więc skorzystać z takich usług, bo ich świadczenia nie można zabronić. Ale ustawa wprowadziłaby zdecydowane i zasadnicze rozgraniczenie na specjalistyczne ośrodki psychoterapii, doradztwa i pomocy psychologicznej oraz owe wymienione przeze mnie "punkty usługowe". I po to także jest nam ona potrzebna. Psycholog, tak jak lekarz i adwokat, jako zawód zaufania publicznego, musi być licencjonowany, musi podlegać rygorom weryfikacyjnym, spełniać standardy zawodowe nadzorowane przez korporację środowiskową. Musi to być zawód chroniony przez prawo.
Na czym konkretnie polegałoby rozgraniczenie na "ośrodki usługowe" i psychoterapeutyczne?
- Chociażby na prawnym umocowaniu tajemnicy zawodowej. Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej mówi o zawodach zaufania publicznego. To taki zawód, w którym człowiek zdobywa bardzo intymne, osobiste informacje. Teoretycznie osoba wykonująca taki zawód jest zobowiązana do zachowania tajemnicy zawodowej. Prawo nie tylko zabrania mu ujawniania tajemnic osobistych klientów czy pacjentów, ale też chroni go przed tym, by musiał je wyjawiać. W Polsce takimi zawodami są lekarz, adwokat, dziennikarz - ale nie psycholog! A przecież w gabinecie psychologa ludzie często mówią rzeczy, których nie wyznają nawet na spowiedzi. Psycholog dysponuje potężną wiedzą na temat ludzi przychodzących do niego, a to, że polscy psychologowie nie paplają o tym na lewo i prawo, to ich dobra wola i świadectwo tego, że są porządnymi ludźmi.
Czy klient może złożyć reklamację, jeśli po psychoterapii "zrobi mu się gorzej"?
- Złożyć reklamacji nie może, ale może uważać na to, do kogo idzie. Bo o ile tabliczkę z napisem psycholog lub psychoterapeuta może mieć każdy, o tyle tytuł magistra lub doktora psychologii - nie. I na to należy zwracać uwagę. Udając się do psychologa, warto sprawdzić, czy posiada licencję. Bo Polskie Towarzystwo Psychologiczne licencjonuje swoich członków. Tyle że psycholog nie musi być członkiem Polskiego Towarzystwa Psychologicznego, bo nie ma takiego obowiązku. Znam sam wielu psychologów, znakomitych zresztą, którzy nie należą do tej organizacji, znam też świetnych terapeutów, którzy nie mają wykształcenia psychologicznego. Inna sprawa, że ludzie nie zawsze też chcą się uchronić przed pseudopsychologią. Czasami do redakcji mojego pisma jest kierowany postulat: drukujcie testy psychologiczne. Ludzie uwielbiają się diagnozować, ale ja tego nie będę drukował, ponieważ aby zinterpretować prawidłowo i rzetelnie prawdziwy test psychologiczny, trzeba mieć dużą wiedzę teoretyczna i lata praktyki. Jest to
instrument, narzędzie badawcze zastrzeżone dla psychologa, bo tylko on wie, jak taki test odczytać i co naprawdę z niego wynika, a co nie.
Z tego, co pan mówi, wynika, że polscy psychologowie mogą robić, co im się żywnie podoba.
- Wprost przeciwnie - psychologowie w Polsce mogą bardzo niewiele, natomiast ludzie, którzy się podszywają pod psychologów, tak. W pewnym sensie psychologia i psychoterapia w Polsce to sfera z nieograniczoną nieodpowiedzialnością, dlatego że państwo polskie odmawia ochrony tych dwóch dziedzin. Pani też mogłaby teraz wyjść z tego pokoju i ogłosić na mieście, że jest pani psychologiem. I nikt nie może tego zabronić. Wprawdzie współcześnie psychologowie - także w Polsce - mają swój kodeks etyczny, ale moc kodeksu polega tylko na tym, że środowisko może moralnie napiętnować psychologa, który ten kodeks łamie. Nie ma przepisów prawnych regulujących tę kwestię. Nie można dziś nikogo wykluczyć z zawodu ani odebrać mu uprawnień.
Zainteresowanie psychologią widać nie tylko po gabinetach psychoterapii. Większość czasopism dziś sięga po tę tematykę. Miał pan nosa, wybierając branżę psychologiczną.
- "Charaktery" sprzedają się w ilości ponad 30 tys. egzemplarzy - to bardzo dużo. Nie zabiegamy o reklamę, więc jest to dowód zainteresowania psychologią wśród Polaków. Także większość pism kolorowych, głównie kobiecych, zajmuje się teraz psychologią, nawet poważne tygodniki społeczno-polityczne lansują tę problematykę. Ale o takim piśmie myślałem już dawno, jak zresztą cale środowisko psychologiczne. Uznałem, że mam wystarczające doświadczenie z różnych dziedzin - jestem po psychologii, pracowałem swego czasu na uczelni, prowadziłem praktykę, a także pracowałem z mediami, zakładałem bowiem oddział terenowy "Gazety Wyborczej" w Kielcach. Dopiero potem zacząłem wydawać pismo psychologiczne.
Czy przez te siedem lat trwania na rynku zmieniła się mapa problemów psychologicznych, jakie ludzi interesują?
- Zaczyna się pojawiać zainteresowanie psychologią jako nauką. Ludzie chcą wiedzieć, co psychologia na jakiś temat wie, jak tłumaczy różne zjawiska. Wciąż dominuje jednak przede wszystkim zainteresowanie sobą - ludzie chcą poznać i zdiagnozować własne reakcje i problemy rodzinne: dlaczego sypie się małżeństwo lub dlaczego nie mogą znaleźć mężów czy żon itd.
To dlatego, że na naszych oczach zmieniają się wzorce damsko-męskie i ludzie są zagubieni?
- Łatwiej zmieniają się systemy polityczne niż ludzie. Moim zdaniem, to odwieczne zainteresowanie człowieka uczuciami, a nie sprawa trendów i mód. Człowiek sam dla siebie jest tajemnicą, a druga osoba tym bardziej. Wobec uczuć wszyscy jesteśmy bezradni od zawsze. Kiedy czytam dawną literaturę, wydaje mi się, że zagubieni byliśmy tak samo sto lat temu. Tak samo chcemy być kochani, chcemy kochać, chcemy tworzyć i być sobą - i tak samo nie umiemy sobie z tym radzić. Niespecjalnie przejmuję się powszechnie stawianymi tezami, że ludzie kiedyś byli tacy, a dzisiaj są inni. Pytam zawsze: na czym to jest oparte? Czy ktoś to zbadał, zmierzył? Owszem, zmienia się ekspresja uczuć, ale same uczucia nie.
Załóżmy, że sprawa miłości i uczuć to kwestia odwiecznych ludzkich dociekań. Ale czy różne inne "problemy ludzkości" lansowane w mediach, jak samotność lub uzależnienia, to nie jest kreacja medialna? Wiele pism zajmujących się psychologią ma własne gabinety psychoterapii, do których, jak sądzę, udają się głównie ich czytelnicy.
- Wiele z tych pism, które również mają własne poradnie, robi kawał dobrej roboty. Natomiast faktem jest, że media żyją z kreacji, dlatego mam ograniczone zaufanie do gazet obwieszczających zaistnienie jakiegoś zjawiska. Dużo w tym przesady, histerii. Kilka lat temu prasa rozpisywała się o uzależnieniu od komputera, tymczasem dziś podnoszą się głosy, że komputer wyrabia w dzieciach różne sprawności: lepiej sobie radzą z czytaniem, łatwiej czytają ze zrozumieniem niż te, które nie grają i nie surfują po Internecie.
A czy obecna "moda na psychologię" to typowo polskie zjawisko?
- Nasza "moda" jest wciąż bardzo słaba. W Stanach Zjednoczonych około 90% studentów college'ów na ostatnim roku wybiera do pakietu przedmiotów psychologię - bez względu na to, jak planują swoją dalszą edukację. W całym procesie kształcenia psychologia odgrywa tam dużą rolę, podczas gdy u nas - żadnej. Poza wydziałami psychologii dotychczas jej podstawy wykładane były jedynie na kierunkach pedagogicznych, zwykle zresztą w tak steoretyzowany sposób, że studenci nie potrafią przełożyć nabytej wiedzy na praktykę. Choć w ostatnich latach psychologia pojawia się także w innych miejscach. Na wydziałach niezwiązanych z psychologią powstają kierunki wyspecjalizowane, takie jak psychologia zarządzania. Widać to zainteresowanie psychologią także po tym, jak oblężone są studia psychologiczne. To dobrze, bo nie wydaje mi się, by można było budować nowoczesne, dobrze funkcjonujące społeczeństwo pozbawione elementarnej wiedzy psychologicznej.
Rozmawiała Karolina Monkiewicz-Święcicka
Tak dla profesjonalizmu, nie dla amatorszczyzny?
Psychologia, a wraz z nią psychologowie i psychoterapeuci, wkracza w coraz więcej dziedzin życia. Ludzie coraz śmielej pukają do gabinetów psychoterapeutów. Z drugiej strony - tą dziedziną często zajmują się osoby wcale z branżą niezwiązane, bez odpowiedniego wykształcenia i uprawnień, nieponoszące żadnej odpowiedzialności za swoje działania. Środowisko psychologów z niecierpliwością czeka na ustawę dotyczącą ich pracy. W styczniu 1999 roku projekt trafił do sejmowej Komisji Zdrowia, dwa lata później został przyjęty przez Sejm. Głównym celem miało być przeciwdziałanie świadczeniu usług przez osoby niekompetentne i zapewnienie wysokiego standardu zawodu psychologa. Zgodnie z ustawą, psycholog będzie zawodem zaufania publicznego. Walka o taką regulację prawną trwała niemal 30 lat i... trwa nadal. Ustawa bowiem do dziś nie weszła w życie.