Przywracanie autorytetu
Wyrok w sprawie Starachowic może wydawać się
surowy, zwłaszcza że wobec wiceszefa MSW Zbigniewa Sobotki sąd
orzekł karę wyższą niż żądała prokuratura. Traktując prawo
poważnie, trudno było jednak oczekiwać innego - pisze w
"Rzeczpospolitej" Bronisław Wildstein.
25.01.2005 | aktual.: 25.01.2005 07:28
Podkreśla on, że informując działaczy SLD o akcji wymierzonej w grupę przestępczą, z którą powiadomieni współpracowali, skazani narażali zdrowie i życie policjantów. Ich pozycja uniemożliwia założenie, że nie zdawali sobie z tego sprawy. W wypadku Sobotki mieliśmy do czynienia z urzędnikiem, który za policjantów odpowiadał. Postępek jego wydaje się więc szczególnie odrażający.
Sędzia uzasadniając wyrok, wskazał na ochronę, jaką powinni się cieszyć policjanci przeprowadzający niebezpieczne akcje. Również dlatego kara za "starachowicki przeciek" powinna być przykładna.
Zdaniem komentatora "Rzeczpospolitej", wyrok sądu może budzić nadzieję na budowę państwa prawa w Polsce. W III RP mieliśmy raczej do czynienia ze szczególną wyrozumiałością wymiaru sprawiedliwości wobec wysoko postawionych oskarżonych. Sprawiedliwość nakazywałaby dokładnie odwrotny stosunek. Osoby z elit władzy powinny być poddawane ostrzejeszemu osądowi. W II RP wiązało się to z ostrzejszym traktowaniem przez sądy wysoko postawionych osób.
Wyrozumiałość dla elit jest charakterystyczną przypadłością III RP i przekłada się na narastającą rezerwę, jaką ogół obywateli żywił wobec państwa, które coraz mniej traktowane było jako swoje. Działania sądu kieleckiego nie tylko odbudowują autorytet wymiaru sprawiedliwości, ale i przywracają poczucie sprawiedliwości u ogółu - konkluduje Wildstein. (PAP)