PolskaPrzywileje emerytalne są niemoralne i hamują gospodarkę?

Przywileje emerytalne są niemoralne i hamują gospodarkę?

Zniesienie przywilejów emerytalnych to
najważniejsza reforma moralna i ekonomiczna. Żyjmy z własnej pracy
- mówi "Gazecie Wyborczej" prof. Leszek Balcerowicz.

Przywileje emerytalne są niemoralne i hamują gospodarkę?
Źródło zdjęć: © AFP

02.06.2008 | aktual.: 02.06.2008 07:27

Były wicepremier i twórca polskiej transformacji uważa, że to ostatni dzwonek na przeprowadzenie reformy. Przecież od 2011 r. liczba ludności w wieku produkcyjnym będzie maleć. Według obecnych prognoz demograficznych w ciągu 30 lat - aż o 20%, czyli o 4,5 mln ludzi. Czy chcemy być krajem, który ma się rozwijać? - pyta Balcerowicz.

Państwo co roku na wczesnych emerytów wydaje aż 20 mld zł. Każdy Polak płaci na to z własnej kieszeni 3,5 tys. zł. Nic dziwnego, skoro prawo do wczesnego kończenia pracy ma blisko 300 zawodów - hutnicy, kolejarze, stoczniowcy, ale też urzędnicy NIK, cyrkowcy, stroiciele instrumentów muzycznych czy telefonistki. Na wczesną emeryturę może przechodzić też każda Polka, gdy skończy 55 lat.

Nigdzie w Europie nie ma podobnych uprawnień. Większość przywilejów przyznał w latach 80. Wojciech Jaruzelski. Władze PRL nie mogły dać ludziom podwyżek, więc rozdawały przywileje. Trzeba z tym skończyć - mówi Balcerowicz. Kluczem jest przekonanie rodaków, ile na braku zmian tracą.

Gdyby zapytać Polaków, czy chcą w szybszym tempie dochodzić do poziomu rozwoju gospodarczego Zachodu, a w efekcie mieć np. większe, lepiej wyposażone mieszkania, to ogromna większość byłaby za. A w naszym przypadku głównym warunkiem podtrzymania szybkiego rozwoju jest zwiększenie liczby ludzi pracujących. Tego nie da się osiągnąć bez ograniczenia możliwości przechodzenia na wcześniejsze emerytury - przekonuje były wicepremier.

Ale reforma idzie jak po grudzie. Kolejne rządy boją się protestów związkowców. Rządy SLD i PiS przesuwały ograniczenie przywilejów. Kosztowało to budżet 16 mld zł - odnotowuje gazeta. Platforma zapewnia, że nadrobi błędy poprzedników. Jednak dwa tygodnie temu po protestach OPZZ i "Solidarności" wycofała się z własnego projektu skasowania przywilejów dla 800 tys. osób. Projekt jest ponownie konsultowany w Komisji Trójstronnej.

Projekt rządowy to minimum tego, co według Balcerowicza powinno być zrobione. Jego zdaniem, docelowo przywileje trzeba zlikwidować bez żadnych wyjątków. Przecież ludzie mogą zmieniać zawód, mogą przechodzić z trudnych warunków pracy do lżejszych. Tak robią już zatrudnieni w budownictwie. Przecież nie każdy dźwiga cegły do końca życia - przekonuje.

Na emocje trzeba odpowiedzieć emocjami . Na wielu spotkaniach powtarzam, że w Polsce, statystycznie, jedna osoba pracuje na utrzymanie jednego niepracującego w wieku produkcyjnym. I to wzbudza emocje. Ludzie momentalnie mówią, że to niesprawiedliwość, iż tak wiele osób żyje z owoców cudzej pracy - mówi Balcerowicz.

"Gazeta Wyborcza" w ostatnią środę rozpoczęła debatę emerytalną. Ekonomiści namawiają rząd do ograniczenia przywilejów. Nie będzie to łatwe. Z czwartkowego sondażu gazety wynika, że aż 73% rodaków nie chce żadnych zmian.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)