PolskaPrzyszedł na zakupy; został potraktowany jak złodziej

Przyszedł na zakupy; został potraktowany jak złodziej

75 tysięcy zł zadośćuczynienia domaga się od sieci Tesco łodzianin, którego brutalnie potraktowała ochrona marketu. Na środku sklepu ochroniarze powalili i obezwładnili mężczyznę, którego bezpodstawnie oskarżyli o kradzież.

05.06.2009 08:09

Do zdarzenia doszło późnym wieczorem we wtorek w sklepie Tesco na łódzkich Bałutach. Pan Maciej zapłacił za zakupy i przechodził już przez bramki, zamontowane przy kasach. Wtedy rozległ się alarm. Ochroniarze wzięli od pana Macieja torbę z zakupami i jeszcze raz kazali mu przejść przez bramki. Alarm znów rozległ się na cały sklep.

- Ochroniarze zapytali, co ze sklepu schowałem do kieszeni. Kazali mi je opróżnić. Poczułem się obrażony takim zachowaniem. Odmówiłem - relacjonuje pan Maciej. Ochroniarze nie patyczkowała się z opornym klientem. Powalili mężczyznę na ziemię, wykręcili mu ręce i siłą zaciągnęli na zaplecze. Całemu zajściu przyglądało się kilkunastu klientów, stojących w kolejce przy kasie.

Ochrona wezwała do sklepu policję, a ta skontrolowała pana Macieja. Okazało się, że mężczyzna jest niewinny i niczego nie ukradł. Ochroniarze nawet go nie przeprosili za pomyłkę. Nie wezwali też karetki pogotowia, o którą prosił. - W wypadku uszkodziłem rękę. Kiedy ochroniarze mi ją wykręcili, poczułem ostry ból. Po wyjściu ze sklepu od razu pojechałem na pogotowie - opowiada nam mężczyzna.

Lekarze przepisali panu Maciejowi leki przeciwbólowe i zalecili wizytę u lekarza rodzinnego. Mężczyzna zgłosił się też na obdukcję do Zakładu Medycyny Sądowej.

Co na to Tesco? Michał Kubajek, rzecznik prasowy sieci, winę za całe zajście zrzuca na niepokornego klienta. - Używał niecenzuralnych słów, siłą próbował opuścić sklep. Był agresywny wobec ochroniarzy - informuje Kubajek.

Sprawą zajęła się policja, która zabezpieczyła nagranie ze sklepowego monitoringu. Zdaniem rzecznika Tesco, policjanci prowadzący sprawę poinformowali dyrekcję sklepu, że ochroniarze działali zgodnie z literą prawa. Policja nie komentuje sklepowej awantury.

Tymczasem pan Maciej nie zamierza ustąpić. Przygotowuje już pozew cywilny przeciwko Tesco. Zdaniem ekspertów, jest on uzasadniony. - Pan Maciej ma duże szanse na wygranie procesu. Może czuć się pokrzywdzony przez sklep. W takiej sytuacji sam założyłbym sprawę - ocenia mecenas Marcin Komorowski, specjalizujący się w prawie cywilnym.

Odrębną kwestią jest wysokość zadośćuczynienia. Mężczyzna domaga się od sieci Tesco aż 75 tysięcy zł odszkodowania. Pieniądze głównie miałyby trafić na konto organizacji charytatywnych. Eksperci twierdzą jednak, że trudno będzie uzyskać tak wysokie zadośćuczynienie. Ich zdaniem wyniesie ono około 20 tys. zł, z czego większość dostaną organizacje charytatywne. Pan Maciej może liczyć więc na góra 2 tysiące zł, bowiem sądy stosują zasadę wypłacania za 1% uszczerbku na zdrowiu 2-2,5 tys. zł. To nie pierwszy przypadek brutalności łódzkich ochroniarzy. W 2006 roku pobili kilku nastolatków na koncercie w Manufakturze. W ubiegłym roku ochroniarze uderzyli dziewczynę, bawiącą się w dyskotece Heaven. POLSKA Dziennik Łódzki Maciej Stańczyk

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (24)