Przystanki przejdą "kosmetykę". Problemy z nowym tramwajem marki PESA we Wrocławiu
W czwartek pisaliśmy o pierwszym tramwaju Pesy, który przyjechał do Wrocławia, jednak nie do końca pasował do istniejącej infrastruktury. Po zapowiadanych testach okazało się, że co najmniej dwa przystanki trzeba "poddać drobnej kosmetyce". Podobne problemy występowały już w innych miastach.
W nocy z środy na czwartek, do Wrocławia trafił pierwszy z ośmiu zamówionych przez Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne tramwajów Twist z bydgoskiego firmy Pesa. Łączna cena zakupu to kilkadziesiąt milionów złotych. Przy próbnej jeździe nowym pojazdem okazało się jednak, że, jak tłumaczyła Agnieszka Korzeniowska z MPK, "są punkty, w których tramwaj znajduje się zbyt blisko krawężnika przystanku". Oznaczało to, że tramwaj prędko na ulice Wrocławia nie wyjedzie, choć przewoźnik zapowiedział testy, które miały dać kilka jednoznacznych odpowiedzi na powstałe problemy.
Zanim jednak testy przeprowadzono i zanim nowy tramwaj można było zobaczyć na własne oczy, problem z niedopasowaniem tramwaju do infrastruktury lub też infrastruktury do tramwaju wzbudził spore kontrowersje.
- To jest skandal i amatorszczyzna. Oni chcą metro budować, a ze zwykłym tramwajem nie potrafią sobie poradzić! Teraz dyrekcja MPK i osoby odpowiedzialne za sprawę z ramienia Urzędu Miasta powinny zostać pociągnięte do odpowiedzialności i honorowo złożyć wypowiedzenia – grzmiał miejski aktywista, Tomasz Owczarek.
Na głosy zbulwersowania sytuacją, MPK odpowiedziało postem na Facebooku, w którym poetycko przyrównano zakup tramwaju do zakupu garnituru.
„Pojazd spełnia wymogi zawarte w dokumentacji przetargowej, a ta powstała w oparciu o stosowne pomiary infrastruktury. Ale zamówienie tramwaju można porównać z zakupem garnituru. Jeśli ten kupujemy w sklepie, widzimy dokładnie co bierzemy, gotowy produkt możemy przymierzyć i kupić albo nie. Z zakupami tramwajów jest jak z szyciem garnituru u krawca. Krawiec zdejmuje miarę, a potem potrzebne są kolejne przymiarki i przeróbki, aby finalnie garnitur leżał jak ulał. Tak samo jest z tramwajem. Jest "uszyty na miarę" i teraz trwają ostatnie przymiarki i poprawki. Okazało się, że potrzebne będą niewielkie korekty” – czytamy we wpisie.
Tramwaj, krótko po tym, jak rozpętała się burza na temat nowego zakupu MPK, przeszedł testy, mające dokładnie określić, co trzeba zmienić, by Pesa Twist na ulice stolicy Dolnego Śląska jednak wyjechała. Specjalna komisja przejechała nowym pojazdem łącznie 38 przystanków na trasie od zajezdni Borek przez Powstańców Śląskich, Świdnicką, Teatralną, pl. Dominikański, most Grunwaldzki, Skłodowskiej-Curie i z powrotem.
- W trakcie przejazdu stwierdzono, że krawężniki peronów są o kilka centymetrów za blisko torowiska jedynie na przystankach „Orla” i „Jastrzębia” w obu kierunkach. Oznacza to, że po kosmetyce linii przystanków mamy pierwszą trasę, na którą tramwaj może wyjechać. W najbliższych dniach przeprowadzimy kolejne testy – mówi Agnieszka Korzeniowska, rzecznik MPK.
Radny miejski, Marcin Krzyżanowski, złożył interpelację z prośbą o udostępnienie programu badań tramwaju Pesy w warunkach wrocławskiej infrastruktury oraz wyników dotychczasowych testów. W piśmie radnego znalazło się również 10 pytań dotyczących problemu niedopasowania pojazdu do infrastruktury. Krzyżanowski, pozostając w metaforyce związanej z modą męską, przytoczył krążący wśród internautów żart:
„Klient kupuje ładne buty, a w domu sprawdza, jaki numer kupił. But można zwrócić, a tramwaju raczej nie…”.
Do tych butów, jak widać, trzeba zmienić trotuar. O tym, kiedy Pesą Twist pojadą wrocławscy pasażerowie, będzie jeszcze informować. Warto jednak zaznaczyć, że problemy niedopasowania nowych nabytków do istniejącej infrastruktury to nie tylko problem wrocławski.
Podobnie sytuacja wyglądała trzy lata temu w Częstochowie (woj. śląskie). Okazało się wówczas, że na pięciu z dwudziestu przystanków znajdujących się przy świeżo wybudowanej linii tramwajowej perony nie są przystosowane do tramwajów Pesa Twist, które zamówiło miasto. W dwóch przypadkach peron był za wysoki, a w kolejnych trzech wystarczyły jedynie drobne poprawki. Pisano wtedy, że był to efekt tego, iż najpierw określono geometrię i przebieg nowej linii, a dopiero potem zdecydowano, jaki pojazd po niej pojedzie.
Rok temu głośna afera związana z niedostosowaniem infrastruktury do pojazdów miała miejsce w Francji. Tamtejsza kolej po fakcie zorientowała się, że zakup około 2000 nowoczesnych wagonów za 15 mld euro wymaga dalszych wydatków. Okazało się bowiem, że nowe wagony dla pociągów lokalnych są zbyt szerokie dla ponad 1200 peronów na mniejszych stacjach. Koszt przeróbek wyceniono wówczas na 80 mln euro.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .