Przystanek Woodstock bez niemieckich służb. Owsiak jest zbulwersowany
MSW i podległa mu straż pożarna zrezygnowały z pomocy naszych zachodnich sąsiadów na Przystanku Woodstock. - Niezrozumiałe, gigantyczne nieporozumienie - komentuje zirytowany Jurek Owsiak.
19.07.2017 | aktual.: 19.07.2017 13:54
O tym, że decyzją polskiego rządu festiwal odbywający się tuż przy naszej zachodniej granicy, w Kostrzynie nad Odrą, w przeciwieństwie do poprzednich lat, nie otrzyma wsparcia od niemieckiej straży pożarnej i Technisches Hilfswerk (THW) - federalnej służby powołanej do szeroko pojętej pomocy technicznej - poinformowało RBB (telewizja i radio działające na terenie Brandenburgii). Informacje mediów potwierdziło kierownictwo straży pożarnej we Frankfurcie nad Odrą, a szef Biura Ochrony Ludności we Frankfurcie oświadczył, że jest zaskoczony tak krótkim okresem wypowiedzenia współpracy. Powodem "odwołania" niemieckich służb z Przystanku mają być względy bezpieczeństwa.
"Powód zakończenia współpracy kuriozalny"
Organizatorzy Przystanku Woodstock nie kryją zaskoczenia, o decyzji ministerstwa dowiedzieli się od niemieckich dziennikarzy. - Nie dostaliśmy od ministerstwa żadnych informacji, a wskazany powód zakończenia współpracy jest kuriozalny - mówi tvn24.pl Krzysztof Dobies, rzecznik fundacji Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. I dodaje: - Dotychczas ta transgraniczna współpraca między służbami bezpieczeństwa wyglądała bardzo dobrze.
Owsiak: to bulwersujące
Jurek Owsiak napisał do przedstawicieli niemieckich służb: "Trudno mi będzie wyobrazić sobie zaplecze zabezpieczenia organizowane przez polską straż pożarną bez udziału służb niemieckich. Wasza tradycyjna coroczna współpraca wpisywała się w doskonale rozwijającą się transgraniczną kooperację służb. W naszej ocenie jej zakończenie jest bulwersujące i wysoce niezrozumiałe" - czytamy w liście. "Mogę tylko wyrazić nadzieję, że jest to jakieś gigantyczne nieporozumienie i gorzowska Komenda Wojewódzka Państwowej Straży Pożarnej wycofa się z tej decyzji" - podkreślił prezes WOŚP.
- Zmienia się koncepcja zabezpieczenia festiwalu. Biorąc pod uwagę zagrożenie terrorystyczne, które istnieje w Europie, staramy się ograniczyć ludzi spoza państwowej straży pożarnej. W związku z tym ograniczyliśmy udział jednostek OSP, jak również kolegów z Niemiec - tłumaczy w rozmowie z portalem tvn24.pl Dariusz Szymura, rzecznik lubuskiej straży pożarnej.
Chodzi o to, jak wyjaśnia, aby wszyscy strażacy zabezpieczający festiwal mieli odpowiednie przeszkolenie i znali obowiązujące procedury. W Kostrzynie nad Odrą zawodowców ma być około 200. To więcej niż połączone siły niemieckie i polskie z poprzednich edycji. - Zaangażowanie większej liczby strażaków może się wiązać z tym, że będziemy musieli poprosić ościenne komendy wojewódzkie o pomoc w postaci ludzi - przyznaje Szymura i dodaje, że gdyby nastąpiła jakaś sytuacja kryzysowa, to wtedy oczywiście zwróciliby się o pomoc do strony niemieckiej.
MSW nie komentuje sprawy, odsyła tylko do KW PSP w Gorzowie Wielkopolskim.
Oprócz strażaków Przystanek Woodstock zabezpieczać będzie około 1500 policjantów, a także dziesiątki ratowników medycznych. Tradycyjnie będą ich wspierać wolontariusze z tzw. pokojowego patrolu.
Przeczytaj też:Owsiak odpowiada Błaszczakowi: Przystanek Woodstock nie dostał negatywnej opinii policji
Źródło: TVN24