PublicystykaPrzynieśli "Harry'ego Pottera" do parafii, w której wcześniej spłonął. Akcja w Gdańsku

Przynieśli "Harry'ego Pottera" do parafii, w której wcześniej spłonął. Akcja w Gdańsku

Grupa feministek i działaczy Partii Razem zorganizowała kiermasz książek zakazanych tuż pod kościołem w Gdańsku, gdzie wcześniej spalono ”szkodliwe” lektury dla dzieci i młodzieży.

Przynieśli "Harry'ego Pottera" do parafii, w której wcześniej spłonął. Akcja w Gdańsku
Źródło zdjęć: © WP.PL

To mogła być zwykła niedziela na typowym gdańskim blokowisku zwanym Zielonym Trójkątem. Jako, że niedziela jest niehandlowa, najpierw msza święta, a potem wyjazd z dzieckiem na jego mecz niedzielnej ligi.

Ale to nie była zwykła niedziela, bo na osiedlu pojawiły się feministki oraz sympatycy Partii Razem, którzy zorganizowali tu Wymianę Ksiąg Zakazanych.

Dlaczego tu? Bo to w kościele NMP Matki Kościoła i Świętej Katarzyny Szwedzkiej na Zielonym Trójkącie dwaj księża – miejscowy proboszcz i ksiądz z Koszalina – spalili na stosie "Harry’ego Pottera", "Zmierzch", parasolkę Hello Kitty oraz kilka innych książek i figurek, w tym "Żyd z pieniążkiem".

Dlatego właśnie feministki i lewica rozstawili tuż obok kościoła swoje stoiska z książkami i balonikami Hello Kitty. Co można było wziąć do domu? Oczywiście sagę o młodym czarodzieju ze szkoły Hogwart, serię o wampirach autorstwa Stephenie Meyer, ale także m.in. podręcznik "Młodość, miłość, seks", powieść "Hobbit" J.R.R. Tolkiena. Poza tym "Wampiry wolą szatynki", książka uzdrowiciela Kaszpirowskiego i inne. Kilka książek politycznych, w tym jedna autorstwa Tomasza Lisa.

To mogła być niecodzienna konfrontacja robotniczego osiedla - chodzącego na msze i kochającego lokalny futbol - z inteligencką lewicą. Ale ludzie z osiedla raczej omijali stoiska z książkami.

- Ja się nie wypowiadam, ja nie wiem, ja nie mam zdania – mówili mieszkańcy, gdy pytałem o ich opinie na temat stoiska feministek.

Obraz
© WP.PL

- A palenie książek przez proboszcza było mądre? – zapytałem pana stojącego obok furgonetki.

- Ja nie wiem – powiedział. – Może to jakiś symbol? Nie mam pojęcia. Ja tam przeciwko książkom nic nie mam. A ksiądz jest w porządku.

Sam proboszcz też nie chciał ze mną rozmawiać. Szybko czmychnął na plebanię. Podobnie jak ksiądz wikary.

Grupa chłopców, wracających z orlika, pukała się w czoło. Padały jakieś docinki pod adresem ludzi na kiermaszu. Potem ci sami chłopcy podeszli pod kościół, założyli żółte koszulki i rozdawali żonkile w ramach akcji Pola Nadziei na rzecz hospicjów.

Kiedy do nich podszedłem, chłopcy okazali się grzeczni, mówili do mnie "proszę pana". Jednocześnie na feministki i lewaków mówili, że są przysłani "od szatana". Chłopcy chcieli wiedzieć, czy ja sam wierzę w szatana i co o nim sądzę.

Ich babcie były podobnego zdania: - My chcemy wychować nasze dzieci po katolicku. Niech się ci ludzie stąd zabierają i tu nie przyjeżdżają. Ja bym wolała pić wodę z kałuży, niż coś przyjąć od tych złych ludzi.

Rodzice i babcie chwalili proboszcza, że dobrze zrobił, paląc książki pełne czarów, magii i demonów.

– Bardzo mądry człowiek – mówili o księdzu.

Chłopcy zapewnili mnie, że nie mają zamiaru czytać "Harry’ego Pottera", ani oglądać filmów o nim, bo słyszeli, że jest w nich zło.

– "Hobbit" był fajny jako lektura – powiedział mi jeden z chłopców. – Ale "Harry’ego Pottera" czytać nie mam zamiaru. Babcia mi zabroniła. Nasza polonistka też go chyba nie wybierze na lekturę.

Obraz
© WP.PL

Wróciłem na stoisko z zakazanymi książkami. Trwała tam akcja zbierania przez Lewicę Razem podpisów na rzecz świeckiego państwa. Nie było tych podpisów zbyt wiele.

Joanna Krysiak, gdańska psycholog, a także działaczka grupy "Dziewuchy Dziewuchom" powiedziała mi: - Namawiamy do czytelnictwa. Dzieci muszą rozwijać wyobraźnię. "Harry Potter" to książka o poszukiwaniu tożsamości, o rozwijaniu swoich mocy, o zaangażowaniu. Ma bardzo głęboki przekaz. Kościół próbuje zamknąć dzieciom drogę do wiedzy i ograniczyć ją do dogmatów.

Wywiązała się dyskusja o tym, jaki wpływ mogło mieć spalenie książek na światopogląd dwóch ministrantów, którzy stali z księżmi przy stosie.

Joanna Krysiak: - Dorośli księża, ludzie z autorytetem, zamykają dzieciom drogę do myślenia. Księża mają wszak ogromny wpływ na rozwój młodych umysłów. Tym ministrantom coś się wmawia, nie daje im się pewnych rzeczy przemyśleć samemu, a to jest zawsze szkodliwe.

Źródło artykułu:WP Opinie
palenie książekharry pottersaga zmierzch
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)