Przymusowa głodówka w armii
Minister obrony muzułmańsko-chorwackiej
części Bośni, Miroslav Nikolić, zapowiedział, że będzie
musiał wstrzymać pobór, gdyż armia nie ma czym karmić rekrutów.
Zapasy żywności są tak niewielkie, że armia nie będzie w stanie zapewnić żołnierzom z nowego poboru trzech posiłków dziennie. Ledwo wiążemy koniec z końcem - powiedział minister.
Bośnia jest podzielona na dwie części: serbską i muzułmańsko-chorwacką. Każda z nich ma własną armię i własnego ministra obrony. Obaj podlegają niedawno powołanemu ogólnobośniackiemu ministrowi. Decyzja o ewentualnym wstrzymaniu poboru nowych rekrutów może zostać podjęta jedynie na szczeblu centralnym, przez Prezydium Bośni i Hercegowiny (pełniące rolę kolegialnego szefa państwa).
Służba wojskowa jest w federacji muzułmańsko-chorwackiej obowiązkowa i trwa 5 miesięcy. Armia, do której powołuje się mężczyzn w wieku 18-27 lat, liczy 2,8 tys. żołnierzy.
Wojna w latach 1992-95 wyniszczyła Bośnię pod względem gospodarczym, całkowicie uzależniając ją od międzynarodowej pomocy ekonomicznej. Budżet kraju jest stale ograniczany. Wojskowi nieustannie narzekają na cięcia finansowe, jakie dotykają armię. Grożą, że jeśli wojsko nie otrzyma więcej pieniędzy z budżetu, zaczną odsyłać żołnierzy do domu.