PolskaPrzymknięte oczy

Przymknięte oczy

Szef wrocławskiego OUG, który nadzoruje pracę kopalń miedzi, pobiera w KGHM wynagrodzenie za wnioski racjonalizatorskie - alarmuje szef górniczej „Solidarności” Józef Czyczerski. Dyrektor Jan Zimroz zaprzecza, przyznaje jednak, że czerpał korzyści z praw patentowych.

04.11.2003 08:42

Związkowcy łączą serię ostatnich śmiertelnych wypadków w kopalniach miedzi z nową organizacją wydobycia (tzw. wielozmianowym systemem pracy), która skróciła przerwy w pracy, zapewniając lepsze wykorzystanie kosztownych maszyn.

- Jednoznacznie pogorszyło się bezpieczeństwo pracy i wzrosła liczba wypadków - twierdzi jednak przewodniczący górniczej „Solidarności”, członek rady nadzorczej KGHM z wyboru pracowników, Józef Czyczerski.

* Nie chcą widzieć * Tymczasem ani zarząd KGHM, ani nadzorujący pracę kopalń Okręgowy Urząd Górniczy we Wrocławiu, nie widzą związku między wypadkami, a nowym systemem pracy. Zdaniem Czyczerskiego nie widzą, bo nie chcą widzieć.

„Z niepokojem obserwujemy dziwne zachowanie dyrektora OUG we Wrocławiu, który w swoich publicznych wypowiedziach nie zauważa tego problemu, a wręcz go ignoruje. Mamy nadzieję, iż lekceważące i nonszalanckie wypowiedzi nie wynikają z zaangażowania pana dyrektora we wnioski racjonalizatorskie, za które z KGHM pobiera wynagrodzenie” - alarmuje szef górniczej „Solidarności” w piśmie (28.10) do prezesa Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach. - Od kiedy zostałem dyrektorem OUG nie brałem już pieniędzy z KGHM - zapewnił Jan Zimroz reportera wrocławskiej telewizji (30.10). Co oznaczałoby, że z kombinackich list wynagrodzeń zniknął wiosną 1999 roku.

* Prawo do kasy * Tymczasem było inaczej. Z naszych ustaleń wynika, że Zimroz pobierał ratalne honoraria wynalazcze z tytułu (co najmniej) dwóch wdrożonych w ZG „Rudna” wniosków patentowych: z roku 1992 (10-letni okres wypłat) i z roku 1997 (5- letnie wypłaty). Co oznacza, że brał pieniądze z KGHM także jako dyrektor OUG.

- Wiemy, że takich wypłat nie było w kopalniach „Lubin” i „Polkowice-Sieroszowice”. Czy były na „Rudnej”? Właśnie to sprawdzamy - słyszymy od rzecznika KGHM Dariusza Wyborskiego.

- Przyznaję, że kiedy byłem inżynierem w kopalni, a potem szeregowym pracownikiem OUG, pobierałem dodatkowe wynagrodzenie z tytułu prac wynalazczych. Gdy zostałem dyrektorem miałem z tym problem. Nie mogę przecież pozbyć się wynagrodzenia z tytułu praw autorskich, a przedsiębiorca nie może mi ich odebrać. Znalazłem się w trudnej sytuacji, ludzie patrzyli na mnie podejrzliwie, ale nie miałem na to wpływu. Ostatecznie skończyło się to w 2001 roku. Teraz nie pobieram żadnych pieniędzy z KGHM...

- Podobno przekazał pan prawa do wynagrodzenia jakiejś firmie? - dopytujemy.

- Fakt, ale dalej się tym nie interesowałem... - mówi Jan Zimroz.

* Po co zadzierać? * Rok 2001 jako ostatni, w którym dyrektor OUG otrzymywał wypłaty z KGHM, nie był przypadkowy. Właśnie wtedy prezes Wyższego Urzędu Górniczego Wojciech Bradecki wydał podległym sobie dyrektorom zakaz „dorabiania” w nadzorowanych firmach.

- Dysponujemy oświadczeniem dyrektora Zimroza, że nie czerpie korzyści z racjonalizacji w KGHM. Jeśli okaże się to nieprawdą, to prezes WUG wyciągnie wobec niego konsekwencje służbowe. Najpierw jednak prezes musi zapoznać się ze sprawą. W tej chwili jest to niemożliwe. Prezes Bradecki przebywa służbowo w Indiach - skomentowała rzeczniczka prasowa WUG Danuta Olejniczak-Milian.

- To poważny problem. Dotyczy nie tylko wrocławskiego dyrektora OUG, ale także podległych mu inspektorów. Ci ludzie potrafią nawet sugerować, kto powinien być wykonawcą robót w kopalniach, albo wskazywać dostawców sprzętu. Gdy podniosłem ten problem na radzie nadzorczej, usłyszałem tylko: „Daj spokój! Po co z nimi zadzierać”. Ale tak nie może być... - mówi Józef Czyczerski.

* 60 milionów rocznie? * - Korupcja i zgnilizna dotyka tę firmę od wielu lat. Wnioski racjonalizatorskie nie służą Polskiej Miedzi, ale wąskiej grupie 16-17 osób, które czerpią z tego tytułu korzyści szacowane na 60 mln zł rocznie - mówił ostatnio w lubińskim sądzie były wiceprezes KGHM (1999-2001) Marek Sypek. Sam już trzykrotnie oskarżony o działalność na szkodę miedziowego koncernu.

Grzegorz Żurawiński

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)