Przykry raport o Europie względem USA - jesteśmy słabi?
Chociaż w Stanach Zjednoczonych urząd prezydenta objął polityk cieszący się wielkim poparciem na Starym Kontynencie, to Barack Obama nadal nie ma w Europie silnego transatlantyckiego partnera. Przyczyną są m.in. anachroniczne oczekiwania Europy i wewnętrzne spory - głosi raport Europejskiej Rady Stosunków Międzynarodowych (ECFR).
02.11.2009 | aktual.: 02.11.2009 12:45
Gdzie tkwi problem?
Autorzy raportu, Jeremy Shapiro, analityk ECFR, i Nick Witney z Brookings Institution wskazują, że rządy krajów europejskich w dalszym ciągu nie przyjęły do wiadomości zmian zachodzących w świecie i żywią anachroniczne przekonanie o własnej zależności od USA w kwestiach bezpieczeństwa.
Ponadto wiele krajów UE (autorzy wskazują Wielką Brytanię, Holandię i Portugalię) sądzi, że łączy je z USA rodzaj "szczególnej więzi", która jest dla nich korzystniejsza niż wspólne podejście wypracowane przez wszystkie kraje. Rezultat to sfrustrowane Stany Zjednoczone i pozbawiona wpływów Europa, która choć ma w Afganistanie 30 tys. żołnierzy, to praktycznie nie ma nic do powiedzenia w kwestiach strategii.
Problemem Europy jest też brak zdecydowania i wewnętrzne rozdarcie. W efekcie Waszyngton postrzega kraje unijne jako infantylne: wymigujące się od odpowiedzialności, a jednocześnie poszukujące uwagi. Odpowiedzią nie mogą być kolejne szczyty, fora i dyskusje. Europejczycy muszą zdecydować, do czego dążą w kwestiach takich, jak Afganistan, Rosja czy proces pokojowy na Bliskim Wschodzie i przedstawić Obamie jasne cele - wskazuje raport.
Autorzy uważają, że konsekwencją takich przekonań i braku wspólnego frontu jest słabnąca pozycja UE. Do zilustrowania tezy może posłużyć przykład Afganistanu, gdzie mimo znacznego udziału militarnego i finansowego UE ma niewiele do powiedzenia, bo bardziej koncentruje się na przypodobaniu się Waszyngtonowi, a nie zastanawia się, jakie są jej własne interesy.
Analogicznie wygląda sytuacja, jeśli chodzi o stosunki z Rosją - także tutaj Europa stale zerka w stronę Waszyngtonu. Brakuje konsekwencji i wspólnego głosu: na początku członkowie UE byli podzieleni co do tego, czy wspierać prezydenta George'a W. Busha w radykalnym kursie na demokratyzację. Teraz nie ma zgody w sprawie zamierzonego przez Obamę "zresetowania" stosunków z Moskwą, które może wywołać poczucie zmarginalizowania u pewnych krajów.
Raport zauważa, że zweryfikowanie przez administrację Obamy decyzji o tarczy antyrakietowej tylko pogłębiło poczucie rozczarowania w krajach Europy Środkowo-Wschodniej.
Rozwiązania
Shapiro i Witney rekomendują krajom Europy wzięcie większej odpowiedzialności za swoje decyzje i wskazują rozwiązania na trzech przykładowych obszarach.
Pierwszym jest wypracowanie wspólnej europejskiej strategii w Afganistanie opartej na ustaleniu, czego Europa faktycznie się spodziewa, a nie przypuszczeniach, czego potrzebuje Waszyngton. W zależności od konkluzji powinno nastąpić albo zwiększenie zaangażowania, albo wycofanie udziału.
Wzięcie odpowiedzialności za stosunki z Rosją oznacza, że Europa nie czeka na USA, a sama decyduje, czy jest potrzeba zwiększenia roli NATO w środkowej i wschodniej Europie. Kwestia tarczy antyrakietowej ujawniła, że wielu młodszych członków UE i NATO nie ma wystarczającego zaufania do tych struktur, co można przezwyciężyć tylko na drodze dyskusji w ramach Wspólnoty. ECFR apeluje też o rozwijanie inicjatywy Partnerstwa Wschodniego.
Jeśli chodzi o Bliski Wschód, to kraje europejskie powinny zrozumieć, że dysponują ekonomiczną siłą przebicia, by wywrzeć presję na Iran w kwestii ambicji nuklearnych i na Izrael w kwestii osadnictwa na terenach palestyńskich.
Raport powstał na podstawie rozmów z decydentami w unijnych instytucjach, a także 27 krajach członkowskich. Autorzy oparli się też na opiniach ekspertów, głównie naukowców i komentatorów, z poszczególnych krajów. Autorzy zastrzegają, że raport, jak inne publikacje ECFR, przedstawia poglądy autorów, a nie całościowe stanowisko Rady.
Założona w 2007 roku ECFR jest pierwszym ośrodkiem analitycznym o paneuropejskim charakterze. Jej siedziba znajduje się w Londynie. Wśród jej członków są osoby publiczne (parlamentarzyści, intelektualiści, byli prezydenci, premierzy) z krajów UE oraz kandydujących do Unii.