Sam przyrządzał leki, wiedzę czerpał z książek. Leczył setki pacjentów
64-letni mieszkaniec Pruszkowa, nieposiadający nawet matury, przyjmował pacjentów, tytułując siebie profesorem genetyki. Twierdził, że jego wiedza o leczeniu jest bardzo duża, bo zielarstwo i medycyna to jego pasja. Za wizyty brał duże pieniądze. Policja szuka ofiar mężczyzny.
Co musisz wiedzieć?
- 64-letni mieszkaniec Pruszkowa prowadził praktykę medyczną w swoim mieszkaniu. Podawał się za lekarza i utrzymywał, że wyleczy z każdej choroby.
- Przyjmował pacjentów, przyrządzał leki i prowadził badania, pomimo braku jakichkolwiek uprawnień.
- 64-latkowi postawiono zarzuty m.in. oszustwa i narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia. Grozi mu kara do ośmiu lat więzienia.
Jak poinformował Rzecznik Praw Pacjenta Bartłomiej Chmielowiec, zgłoszenie o działalności 64-latka pochodziło od jednej z pacjentek, która przekazała, że mężczyzna określa się mianem profesora genetyki. W rzeczywistości nie miał nawet matury, a jedynie ukończoną szkołę zawodową.
Mężczyzna przyznał policji, że jego wiedza medyczna pochodzi z książek, które czytał. W pewnym momencie miał uznać, że jest już w stanie leczyć ludzi. Z ziół i substancji wzmacniających przyrządzał kapsułki, które później przekazywał pacjentom.
Zgodnie z jego słowami przychodziło do niego kilkaset osób. Za wizyty miał brał po kilkaset złotych, choć w niektórych przypadkach kwoty przekraczały tysiąc złotych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sensacja archeologiczna pod Kaliszem. Odkrycie sprzed 2 tys. lat
Z powodu braku uprawnień medycznych nie mógł kierować pacjentów na badania, jednak aby zdobyć zaufanie pacjentów, pobierał od nich ślinę do probówek, twierdząc, że wysyła je na dokładne badania.
64-latek miał przynajmniej jedną pacjentkę, u której leczył raka i parę z problemem niepłodności.
Oszukiwał, że wyleczy każdego, a nie miał uprawnień. 64-latek zatrzymany
Policja przesłuchała już kilka osób, które były jego pacjentami, poszukuje jednak kolejnych. Rzecznik Praw Pacjenta podkreśla, że leczenie u takiej osoby może być śmiertelnie niebezpieczne, grożąc uszkodzeniami ciała, zbyt późnym wdrożeniem leczenia, a w najgorszych przypadkach nawet śmiercią.
Sąd zdecydował o dozorze policyjnym wobec mężczyzny. - Osoba ta usłyszała kilka zarzutów, między innymi zarzuty oszustwa, narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia - przekazał TVN24 rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, Piotr Skiba.
Mężczyźnie grozi kara do ośmiu lat więzienia.
Czytaj też:
Źródło: TVN24, Policja