ŚwiatPrzyjaciele Jamesa Nolana opowiadają o dramacie, jaki spotkał ich w Polsce

Przyjaciele Jamesa Nolana opowiadają o dramacie, jaki spotkał ich w Polsce

Zrozpaczony ojciec tragicznie zmarłego 21-letniego Jamesa Nolana podziękował przyjaciołom swojego syna, którzy przebywali z nim w Polsce, a następnie pomagali w odnalezieniu młodego Irlandczyka. Na łamach dziennika "The Sun" przyjaciele Jamesa opowiedzieli o dramacie jaki spotkał ich podczas pobytu w Polsce.

Przyjaciele Jamesa Nolana opowiadają o dramacie, jaki spotkał ich w Polsce
Źródło zdjęć: © Policja.pl

Przyjaciele Jamesa w rozmowie z "The Sun" opowiedzieli o wyjeździe, który miał być przygodą ich życia, a skończył się tragedią. - To miała być podróż marzeń - wspominają. Grupa 21-latków, a wśród nich James, Adam Cullen, Aaron Eustace, Stephen, Aidan Willoughby, Niall Eustace oraz Eoin Burke chcieli z bliska zobaczyć Euro 2012. Podróż do Polski planowali od kilku miesięcy - chcieli zobaczyć Gdańsk, Poznań, Toruń oraz Bydgoszcz.

- Chcieliśmy tu w Polsce zobaczyć tak wiele. W Gdańsku zatrzymaliśmy się na Campingu "Stogi", gdzie goniły nas dziki. W drodze do Gdańska mieszkaliśmy na pięknym campingu w Toruniu, chcieliśmy zatrzymać się w Bydgoszczy, by zobaczyć, jak najwięcej. Wspomnienia z tego wyjazdu zawsze pozostaną w naszych sercach - wspominał wyraźnie wzruszony Aaron Eustace.

Tego feralnego wieczora, znajomi całą grupą bawili się w najlepsze na bydgoskim rynku. - Pamiętam tego chłopaka, był taki miły i przyjazny, to taka straszliwa tragedia - powiedziała gazecie jedna z barmanek pracująca tego wieczora na rynku. Po pewnym czasie James odłączył się od grupy i poszedł w nieznanym kierunku. - On (James) zupełnie świadomie się od nas odłączył, poszedł w zupełnie innym kierunku - wspomina jeden z kolegów.

W niedzielę rano znajomi zauważyli, że nie wrócił do hotelu i zgłosili jego zaginięcie. - Kiedy obudziliśmy się rano i zauważyliśmy, że nie było go w hotelu natychmiast udaliśmy się do informacji turystycznej, skąd skierowano nas na posterunek policji - powiedział Eustace. Inny kolega młodego Irlandczyka, Adam Cullen dodał, że robili wszystko, by odnaleźć swojego przyjaciela. - Wydrukowaliśmy ponad 500 ulotek, komunikaty o zagięciu Jamesa były wyświetlane na ekranach w strefie kibica oraz na stadionie przed poniedziałkowym meczem - zaznaczył Cullen.

"Do samego końca mieliśmy nadzieję..."

Irlandczycy byli pod wrażeniem, jak sprawnie i szybko działa polska policja. - Byli genialni i niesamowici, bardzo dziękujemy im za pomoc - podkreślili. Kiedy w środę otrzymali informację, że prawdopodobnie odnaleziono ciało ich kolegi, do końca mieli nadzieję, że to nie jego zwłoki wyłowiono z rzeki. - Udaliśmy się tam (na miejsca wyłowienia zwłok - red.) z nadzieją, że to może być ktoś inny. Kiedy wracaliśmy do hotelu płakaliśmy przez całą drogę, to był jakiś koszmar - mówił jeden z kolegów.

- Nigdy nie zapomnę rozmowy telefonicznej z ojcem Jamesa. Powiedział mi, że jego syn wraca do nas, do domu. Podziękował mi, powiedział, że go odnaleźliśmy. Dwoje z nas zostało na miejscu w Polsce, natomiast czworo musiało wracać do Niemiec, oddać wypożyczony samochód - powiedział Adam Cullen.

- Był takim radosnym i pogodnym człowiekiem, opowiadał świetne dowcipy, zawsze był w centrum uwagi, miał tak wielu przyjaciół. Wciąż nie mogę uwierzyć w to, co się wydarzyło - wspomina 21-latka inny z kolegów.

Na bydgoskim rynku zawisła opuszczona do połowy irlandzka flaga.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (731)