Przygotuj się na kolejny strajk na kolei
W przyszłą środę grozi nam dwa razy dłuższy strajk na kolei. Sprawdziliśmy, jak wczoraj radzili sobie podróżni. Od północy znów jeżdżą pociągi Przewozów Regionalnych. I na tym koniec dobrych wiadomości. Bo jeśli zarząd spółki nie zgodzi się na podwyżkę płac, w przyszłą środę związkowcy znów sparaliżują ruch na torach.
Wczoraj ta sztuka udała im się perfekcyjnie. Tylko w województwie śląskim protestujący kolejarze ze śląskiego zakładu Przewozów Regionalnych unieruchomili około 400 pociągów osobowych (stały też dalekobieżne Interregio). Jak poinformował nas Mariusz Samek, szef zakładowej Solidarności, do strajku przyłączyli się nie tylko maszyniści, konduktorzy i kasjerki, ale także część pracowników administracji. Jak co dzień, pojawili się w pracy. I na tym poprzestali.
A podróżni kombinowali, jak tu dotrzeć do roboty albo do domu. Każdy stosował jedną z kilku strategii: jedni się miotali, złorzecząc kolejarzom, rządowi i wyklinając na bałagan, inni próbowali improwizować, jeszcze inni z rezygnacją poddawali się biegowi spraw...
Typ 1: ZREZYGNOWANY
Środa, godz. 9.00, dworzec w Zawierciu. Grzegorz Fila z Łaz stoi na peronie, przy którym zatrzymują się pospieszne składy TLK. Cel: dojechać do pracy do Katowic.
- Wczoraj uprzedziłem szefa, że mogę się spóźnić. Sprawdziłem też połączenia TLK - opowiada. Do busa do Zawiercia wsiadł w Łazach już o 7.30. Teraz drepcze po peronie, czekając na pospieszny. Miał być pół godziny temu, o 8.35.
Czy jest zły na kolejarzy? Nie, "bo co to da". Szacuje, że cierpliwości starczy mu jeszcze do jakiejś 10. - Jeśli do tej pory nic nie przyjedzie, zadzwonię do pracy i wezmę urlop na żądanie. O odszkodowanie też się nie będzie starał: - Mam bilet miesięczny i pewnie za jeden dzień straty to byłyby grosze.
TYP 2: WKURZONY
- Słyszałam, że maszyniści zarabiają po 3 tysiące. I jeszcze im mało?! Mogli wybrać głodówkę, a nie wyżywać się na biednych pasażerach! - irytuje się Jan Picz z Rybnika.
- Jak już chcieli strajkować, to po wakacjach, bo teraz więcej ludzi podróżuje pociągami! - wtóruje mu Marianna Kowalska.
Mariusz Respondek z Częstochowy jakby słyszał ich wyrzekania. - Ostatnio jak na kolei był kryzys, to wchodziłem do pociągu przez okno! - wścieka się. - Później pociągi spóźniały się po kilkadziesiąt minut, a teraz mój w ogóle nie przyjechał! Kpina jakaś! W Mongolii mają z kolejami lepiej niż u nas!
O strajku dowiedział się na dworcu.
- I co teraz? Kiedy mam następny pociąg?! - rzuca w stronę zalęknionej pani z informacji.
- Trzeba czekać…
Około południa miał się spotkać w Katowicach z przyjaciółmi ze studiów. Ale jeszcze bardziej od spóźnienia martwi go powrót, "bo po południu takich olanych klientów będzie pewnie jeszcze więcej". To może autobus?
- Ale pekaes ma dwa razy droższe bilety! Pewnie wrócę piechotą, to teraz najpewniejsze…
TYP 3: ZAGUBIONY
Wracali z urlopu z Węgierskiej Górki do Katowic. Po 9 rano dotarli pekaesem do Bielska. I utknęli. Najbliższy pociąg do Katowic - około 16. Kiedy ich zobaczyliśmy, Natalia Godyla i Krzysztof Niesyto wyglądali na kompletnie zagubionych.
- Czeka nas ładnych parę godzin na tym dworcu - uśmiecha się niepewnie Krzysztof Niesyto.
- O strajku dowiedzieliśmy się wczoraj, i to przez przypadek. Była kartka z informacją na dworcu w Węgierskiej Górce - dorzuca pani Natalia. - Ale na stronach internetowych PKP nic nie było. Został nam pekaes, ale to tylko dwa poranne połączenia z Bielskiem.
Ale nie rozpaczają: - W sumie i tak nie jest najgorzej. Jest duża szansa, że jeszcze dziś do Katowic dojedziemy.
TYP 4: ZAPOBIEGLIWY
- No wiedziałem, że będzie strajk. Dlatego już wczoraj dowiadywałem się, jak to będzie z tym dojazdem pociągiem do Katowic - Antoni Olender z Dąbrowy Górniczej robi wrażenie człowieka, który zwykle wszystko ma pod kontrolą. - Zawsze jeżdżę do pracy pociągiem, ale dziś wybrałem autobus, choć na pociąg mam bilet okresowy - dodaje. - No bo okazało się, że musiałbym iść na TLK, który jedzie o 8.28, żeby dostać się na 10 do pracy.
Z Dąbrowy do Katowic godzinę pociągiem? Dla pana Antoniego to już przesada. - Bo normalnie jadę 24 minuty, a autobusem pojadę tylko 5 minut dłużej. A prawdę mówiąc, to już działa mi na nerwy ta kolej!
TYP 5: WYCOFANY
Pan Wojciech jest z Zabrza - "i więcej nie musicie o mnie wiedzieć". Miał pojechać służbowo do Warszawy, ale przez ten strajk postanowił siedzieć w domu. - Spotkanie miałem mieć o godz. 14. Nie było sensu jechać samochodem, bo straciłbym pół dnia - przyznaje.
Wiedział, że będzie zamieszanie, więc wolał nie ryzykować. Tę swoją obawę ujmuje nawet w formułę naukową: - Bałem się efektu domina: najpierw strajkują Przewozy Regionalne, a potem okaże się, że inne pociągi są z tego powodu opóźnione.
Efekt efektem, ale przede wszystkim liczy się skuteczność. - Najważniejsze, że stanęły wszystkie pociągi. To pokazuje, jak bardzo zdeterminowani są pracownicy - podkreśla z satysfakcją Mariusz Samek z kolejarskiej Solidarności.