Trwa ładowanie...
d1k5gsb
Polityka
05-10-2005 06:15

Przygody fryzjera damskiego

Szef salonu fryzjerskiego zatrudniał nastolatków. Zamiast im płacić, kazał płacić sobie – za to, że daje pracę. A ponadto łapał, szczypał i sprośnie żartował z dziewcząt. Pięć praktykantek poszło do sądu. W miejscowej prokuraturze nieoficjalnie mówią, że pieniądze to może by jeszcze wygrały, ale po co to molestowanie... - pisze Martyna Bunda w tygodniku "Polityka".

d1k5gsb
d1k5gsb

Sprawa o molestowanie jest w Polsce wciąż trudna do wygrania, nawet w bardzo drastycznych przypadkach. A ten był banalny: zakład fryzjerski, szef w typie playboya, trochę po pięćdziesiątce, niby żartem chwytający podwładne za piersi („Sprawdzam, czy się moje dziewczynki dobrze rozwijają”), głaszczący po pupach albo zadający wprawiające w zażenowanie pytania („A ten twój chłopak to cię już dziurkuje?”).

Najpierw sprawa miała być tylko po to, że szef bezprawnie pobiera pieniądze od praktykantów i bezprawnie zagarnia ich wynagrodzenia. Zasady praktyk uczniowskich zapisane są w kodeksie pracy: praktykantom należy się wynagrodzenie, choć w pierwszym roku niewielkie, 66 zł netto miesięcznie. Poza tym 15-latki mogą pracować najwyżej po sześć godzin dziennie, 16-latki osiem, ale nie wolno ich zatrudniać w nadgodzinach. Umowę na trzy lata, można rozwiązać jedynie w wypadku rażącego jej naruszania przez ucznia, jeśli się nie powiodło podjęcie środków wychowawczych.

W zakładzie pana R. Było trochę inaczej: praca codziennie, jak pamiętają byli pracownicy, osiem, a czasem i dwanaście godzin. Pieniądze – wpłacali rodzice, po 30 dol. Miesięcznie za to, że dzieci mogą pracować. A gdy rodzice zaczęli upominać się o pokwitowania i świadectwa pracy, szef wszystkie pięć dziewczyn zwolnił z dnia na dzień, rzekomo ze względu na ich paskudne charaktery.

W prokuraturze przyznają dziś, choć nieoficjalnie, że ten jeden paragraf (dot. Molestowania – red.) sprawie zaszkodził, nie pomógł. Molestowanie zdominowało proces. Fryzjer się broni, że w zeznaniach świadków są rozbieżności, bo w jednym miejscu, że łapał za biust tylko raz, a w innym, dwa, i tak dalej.

Sąd musi więc rozwiewać takie wątpliwości. Rozwiewa od lat, do skutku przepytując ofiary. Osiemnaście rozpraw plus badania psychiatryczne pod kątem skłonności do konfabulacji. Dziewczyny mają dosyć - czytamy w tygodniku "Polityka".

d1k5gsb
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1k5gsb
Więcej tematów