PolskaPrzyczyny wypadku w kopalni "Zofiówka" były naturalne

Przyczyny wypadku w kopalni "Zofiówka" były naturalne

Trzej górnicy z kopalni "Zofiówka", zabici w
listopadzie ub. roku podziemnym wyrzutem metanu, węgla i skał,
zginęli, gdy drążąc chodnik natrafili na niespodziewane zaburzenia
geologiczne. Wśród przyczyn wypadku nie ma winy człowieka.
Przeciwnie, służby kopalni zrobiły więcej niż do nich należało,
jednak nie udało się przewidzieć i zapobiec tragedii.

06.03.2006 | aktual.: 06.03.2006 13:29

Do takich wniosków doszła komisja, badająca przyczyny wypadku, powołana przez prezesa Wyższego Urzędu Górniczego (WUG) w Katowicach. Na konferencji przedstawiono wyniki jej prac. Sprawozdanie otrzyma m.in. premier i szef resortu spraw wewnętrznych i administracji.

Komisja postuluje, aby jeszcze przed zmianą stosownych przepisów, zaostrzyć rygory prowadzenia prac w zagrożonych wyrzutami gazów i skał rejonach kopalń. Współpracujące z górnictwem instytuty mają opracować nowe, skuteczniejsze metody i urządzenia do rozpoznawania zagrożenia wyrzutami.

Jak powiedział kierujący pracami komisji wiceprezes WUG Piotr Litwa, aby dociec przyczyn tragedii wykonano m.in. sześć specjalistycznych opracowań eksperckich, przeprowadzono kilkanaście badań laboratoryjnych, dokonano kilkunastu kosztownych odwiertów po ziemią, aby poznać właściwości skał i węgla. Przesłuchano blisko 50 świadków.

Okazało się, że drążąc chodnik transportowy górnicy natrafili na zaburzenia geologiczne. Pokład, w którym pracowali, nagle radykalnie zmienił swoje właściwości - zlokalizowany tam węgiel miał bardzo małą zwięzłość, było wiele szczelin, w których gromadził się metan. W tym rejonie było aż pięciokrotnie więcej tego gazu niż jeszcze kilka metrów wcześniej. Żadne prowadzone wcześniej badania nie wskazały, aby w tym pokładzie istniało takie zagrożenie.

Wiceprezes Litwa podkreślił, że choć - w wyniku wielokrotnych badań - pokład nie został zaliczony ani do zagrożonych, ani nawet do skłonnych do wyrzutów gazu i skał, kopalniane służby w ramach profilaktyki wykonywały tam stosowne badania i odwierty. Mimo to, nie udało się przewidzieć zagrożenia.

WUG ustalił, że na uskok tektoniczny, który wpłynął na zabójczy dla górników wyrzut metanu i skał, robotnicy natrafili dzień przed tragedią. Przy drążeniu chodnika natrafiono, zamiast węgla, na kamień. To bardzo częste zjawisko, które nie wzbudziło niepokoju. Mimo to w dniu wypadku charakter napotkanego uskoku miały zbadać kopalniane służby geologiczne. Geologowie nie dotarli jednak na miejsce, bo nastąpił wyrzut metanu i skał.

W wyniku wyrzutu kopalniany chodnik wypełniło ok. 320 metrów rozdrobnionego węgla i skał, tworząc 35-metrową pryzmę. Trzej pracujący tam górnicy zostali zasypani, dwóm innym udało się uciec. Szacuje się, że wyrzut uwolnił ponad 16,5 tys. m sześc. metanu, z czego połowę w pierwszej godzinie. Stężenie tego gazu w poszczególnych punktach pomiarowych wynosiło nawet kilkadziesiąt procent. Czujniki zadziałały prawidłowo, odcinając dopływ prądu w zagrożony rejon.

Własne postępowanie w sprawie wypadku prowadzi Prokuratura Rejonowa w Jastrzębiu Zdroju, sprawdzając, czy w kopalni mogło dojść do narażenia pracowników na niebezpieczeństwo przez niedopełnienie obowiązków osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo i higienę pracy oraz sprowadzenia niebezpieczeństwa utraty życia lub zdrowia ludzi. Dalsze decyzje prokuratura zamierza podjąć po zapoznaniu się z orzeczeniem komisji WUG.

Do wypadku w kopalni "Zofiówka" - najtragiczniejszego w ub. roku w polskim górnictwie - doszło 22 listopada 2005 roku. Ciało ostatniego z górników wydobyto po prawie 30 godzinach akcji ratowniczej, wcześniej odkopano zwłoki dwóch innych. Komisja WUG wysoko oceniła akcję ratowniczą oraz poświęcenie nie tylko ratowników, ale samych górników, którzy po wypadku ratowali swoich kolegów. W strefie zagrożenia było 96 osób. Niegroźne obrażenia odniosło pięciu górników.

Wyrzut gazów i skał to bardzo rzadkie zdarzenie w śląskich kopalniach. W przeszłości było charakterystyczne głównie dla nieistniejących już kopalń wałbrzyskich. W kopalni "Zofiówka" podobne zdarzenia, choć o zupełnie innym przebiegu i skutkach, miały miejsce w roku 1979 i 1985.

Źródło artykułu:PAP
Zobacz także
Komentarze (0)