Przychodnie mogą pęknąć w szwach
Lekarze twierdzą, że spadają na nich nowe obowiązki, ?a minister zdrowia nie daje na nie pieniędzy. Pacjenci już zgłaszają się do przychodni po skierowania do dermatologa.
Wokół przepisów pakietu onkologicznego i antykolejkowego jest coraz większe napięcie. Do końca roku zostało niewiele czasu, a lekarze rodzinni nie podpisali jeszcze umów z NFZ na 2015 r. Osią sporu z resortem zdrowia są finanse. Ponieważ lekarze pierwszego kontaktu już od stycznia będą wykonywać pacjentom więcej badań i kierować ich na szybką ścieżkę onkologiczną, chcą też na to dodatkowych pieniędzy. Minister zdrowia na konferencjach prasowych podkreśla, że dokłada pieniądze do medycyny rodzinnej na nowe zadania w 2015 r. Stawka kapitacyjna, czyli wynagrodzenie za każdego pacjenta zapisanego na listę lekarza rodzinnego, wzrasta z 96 do 136,20 zł rocznie.
Sami lekarze twierdzą, że to manipulacja.
- Stawka kapitacyjna wcale nie wzrośnie, bo za pacjentów z cukrzycą czy chorobami układu krążenia my już obecnie dostajemy 136, 20 zł. Minister chce ją uśrednić i płacić tyle samo za wszystkich chorych, a zlikwidować tę wyższą płatność za dwie grupy pacjentów - mówiła wczoraj na konferencji Teresa Dobrzańska-Pielichowska, wiceprezes federacji Porozumienie Zielonogórskie. - To nie jest system motywacyjny dla lekarza.
Łącznie na stawkę kapitacyjną, dodatkowe badania, jakie mają wykonywać pacjentom lekarze, wystawianie kart chorym onkologicznie i informatyzację przychodni Bartosz Arłukowicz chce przesunąć do medycyny rodzinnej 800 mln zł. Tyle bowiem obecnie w poradniach specjalistycznych idzie m.in. na USG klatki piersiowej czy krtani. Od nowego roku te badania przejmują medycy rodzinni.
Do końca roku pacjenci zapisują się do okulisty i dermatologa bez skierowania
Porozumienie Zielonogórskie uważa z kolei, że potrzeba im 824 mln zł na badania i dodatkowo 560 mln zł na rozbudowę infrastruktury.
- Przecież my musimy i kupić nowy sprzęt do przychodni, i zatrudnić więcej personelu. Po 1 styczna spada na nas dużo pracy sprawozdawczej. Poza tym mamy kierować pacjentów na szybką ścieżką onkologiczną, wystawiać im skierowania do okulisty i dermatologa - tłumaczył w środę Jacek Krajewski, prezes Porozumienia Zielonogórskiego.
Jak się okazuje, kolejki już ustawiają się do przychodni rodzinnych. Pacjenci zgłaszają się po skierowania do okulisty i dermatologa. Poradnie specjalistyczne nie chcą zapisać ich do specjalistów, tłumacząc, że potrzebne jest skierowanie.
Lekarze rodzinni zaś nie mogą ich jeszcze wypisywać, bo takie uprawnienie będą mieli dopiero od stycznia. Od 2015 r. według przepisów wykonawczych do nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej pacjent chcący się dostać do okulisty i dermatologa będzie potrzebował skierowania.
- Na razie więc odsyłamy podopiecznych. Ale to nie jest tak, że będziemy automatycznie wypisywać skierowania. Trzeba będzie chorego przebadać i zastanowić się, czy jeśli ma np. wysypkę, to kwalifikuje się do dermatologa lub do alergologa - zaznaczył Jacek Krajewski. - Lekarze obawiają się też, iż po 1 stycznia przychodnie się zapchają. Każdy, kto źle się poczuje, będzie się dopatrywał choroby nowotworowej i przychodził do przychodni, aby wysłać go na szybką ścieżkę onkologiczną - uważa Krajewski,
Pacjenci po skierowania zgłaszają się też do lekarzy rodzinnych skupionych w wielkopolskim Porozumieniu Pracodawców Ochrony Zdrowia.
- Poradnie postępują wbrew prawu. Każda osoba może jeszcze w tym roku zostać wpisana na listę oczekujących u lekarza okulisty i dermatologa na 2015 r. i poradnia nie może jeszcze wymagać skierowania od lekarza rodzinnego - tłumaczy Bożena Janicka, prezes PPOZ.
Jak informuje zatem Wielkopolski Odział NFZ, od osób, które zapiszą się jeszcze w 2014 r. do okulisty lub dermatologa nawet na 2015 r., poradnie powinny udzielić tych świadczeń bez skierowania lekarza ubezpieczenia zdrowotnego.