Przez nos do serca
We współczesnym świecie zapach stał się narzędziem tak samo ważnym jak tradycyjna reklama. Jak daleko mogą zajść techniki wodzenia ludzi za nos?
08.01.2007 12:43
Węch dostarcza człowiekowi jedynie dziesiątą część informacji o otaczającym świecie, większość wrażeń otrzymujemy za pośrednictwem wzroku i słuchu. Toteż nie należy się dziwić, że specjaliści od marketingu wzięli się za pierwsze próby przyciągnięcia klienta „za nos” raczej z nudów niż z konieczności.
Tymczasem rozpylanie zapachów, zastosowane tytułem eksperymentu przez pewną sieć supermarketów, przyniosło niespodziewane efekty. Według danych jednego z niemieckich uniwersytetów w sklepach, gdzie rozpyla się zapachy, sprzedaż wzrasta nawet o 15 procent, a udział zakupów dokonywanych pod wpływem chwili rośnie o sześć procent. W 2004 roku amerykańscy nobliści z medycyny Richard Axel i Linda Buck, dowiedli, że powonienie człowieka jest o wiele bardziej skomplikowane, niż przypuszczano. Okazało się, że zapachy mogą wpływać nie tylko na emocje człowieka, ale nawet na jego zachowanie.
Fenomen Prousta
Ich wpływ próbują ustalić uczeni z Instytutu Morfologii Człowieka Rosyjskiej Akademii Nauk Medycznych. – Zapachy można podzielić umownie na dwie kategorie – mówi Wiktoria Gulimowa z laboratorium zajmującego się badaniami układu nerwowego. – Jedna kategoria jest odbierana na poziomie świadomości i kontrolowana przez nas, a druga nie jest kontrolowana.
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu "Forum".