Trwa ładowanie...
29-07-2011 07:25

Przez niego ojciec z córką spłonęli żywcem w samochodzie

Dwa i pół roku więzienia, odebranie prawa jazdy na siedem lat - tak sąd w Pabianicach ukarał Mateusza Z. (21 l.), przez którego zginęły dwie osoby. Młody kierowca pędził swoim autem ulicami Pabianic. Z co najmniej 110 km/godz. na liczniku uderzył w fiata, którym jechali Mirosław Stachelski (49 l.) i jego córka Joanna (22 l.). Ich auto stanęło w płomieniach, ojciec z córką spłonęli żywcem!

Przez niego ojciec z córką spłonęli żywcem w samochodzieŹródło: newspix.pl
d45gbjm
d45gbjm

Do tej tragedii doszło 20 marca 2010 roku. Było już po godz. 22. - Mąż wyjechał po córkę do pracy. Codziennie dowoził ją i przywoził. Pracowała w fabryce lodów. Dorabiała sobie do studiów - płacze mama Joanny, Anna Stachelska. - Asia studiowała pedagogikę dziecięcą, chciała bardzo uczyć w przedszkolu. Miała już praktyki. Wszyscy byli z niej tacy zadowoleni...

Rodzinne szczęście zakończyła rozpędzona honda concerto. Za jej kierownicą siedział Mateusz Z. Uderzenie sprasowało fiata pana Mirosława, przesunęło go na przeciwległy pas, gdzie jeszcze uderzył w toyotę avensis. W jednym momencie fiat stanął w ogniu. Joanna i jej tato nie mieli szans na przeżycie. Zginęli na miejscu. Mateusz Z. przed sądem przyznał się do winy. Przeprosił rodzinę, wysłał list do wdowy. - Oskarżony przyznał, że jechał bardzo blisko samochodu, który był przed nim, nie zauważył ustawionego do skrętu fiata punto. Powiedział też, że w jego hondzie niesprawny był prędkościomierz - mówiła sędzia Barbara Pasińska.

Prokurator domagał się kary 5 lat więzienia dla sprawcy wypadku. Obrońca chciał wyroku w zawieszeniu, mówiąc, że więzienie niekoniecznie może kogoś wychować. Sąd zdecydował jednak inaczej. - Wymiar kary był w tej sprawie problemem. Bo z jednej strony mamy straszny skutek: śmierć dwóch osób, kilka innych z obrażeniami. Z drugiej, na ławie oskarżonych zasiada osoba bardzo młoda, o świetnej opinii, pracująca,pomagająca rodzicom, nie karana - wyjaśniała sędzia Pasińska. - Mateusz Z. miał prawo jazdy zaledwie od pięciu miesięcy. Ale jako kierowca powinien sobie zdawać sprawę z konsekwencji tak szybkiej, naruszającej przepisy jazdy. Dlatego tylko kara bezwzględnego więzienia będzie adekwatną - uzasadniała wyrok pani sędzia.

Rodzina ofiar wypadku uważa, że kara dwóch i pół roku więzienia jest zbyt niska. - Żaden wyrok mi nie wróci córki i męża, więc nie wiem, czy będę się jeszcze odwoływać. Nie mam na to siły - mówi pani Anna. Obrońca Mateusza Z. nie wyklucza apelacji.

Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Dziś polecą głowy za Smoleńsk?

d45gbjm
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d45gbjm
Więcej tematów