Przez błąd lekarza od 8 lat jest w śpiączce - trwa proces
Przed wrocławskim sądem kończy się proces o odszkodowanie za błędy w sztuce lekarskiej. Chodzi o głośną sprawę Edyty Terki. 25-letnia kobieta od ośmiu lat jest w śpiączce. Zapadła na nią po źle przeprowadzonej operacji tarczycy w nieistniejącym już dziś wrocławskim szpitalu im. Rydygiera.
Matka Edyty, pani Wiesława Terka, chce od urzędu marszałkowskiego 1,6 mln zł odszkodowania i comiesięcznej renty. Dotąd żądała 8 tysięcy złotych, ale na ostatniej rozprawie zmieniła kwotę, której się domaga. Teraz chce 21 tysięcy miesięcznie. Tyle - przekonywała sąd - wynoszą miesięczne koszty utrzymania kobiety w śpiączce.
Sąd odroczył rozprawę o miesiąc, dając czas pełnomocnikom urzędu marszałkowskiego na ustosunkowanie się do tych żądań.
Edyta Terka jest matką dwójki dzieci. Do wrocławskiego szpitala poszła na rutynowy zabieg. Niedługo po jego przeprowadzeniu zaczęła mieć kłopoty z oddychaniem. Lekarze za późno zorientowali się, że jej stan jest poważny i zaczęli ją ratować.
Prokuratura prowadziła w tej sprawie śledztwo, które zakończyło się oskarżeniem dwóch lekarzy: ordynatora oddziału, Ryszarda M., i doktora Ryszarda S. Pierwszy z nich osobiście przeprowadzał operację pacjentki, drugi miał dyżur w noc po operacji.
W marcu 2008 roku ordynator Ryszard M. został skazany na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Prokuratura domagała się dwóch lat więzienia w zawieszeniu.
Ryszard S. został uniewinniony, jednak prokuratura odwołała się od tego wyroku. Sąd Okręgowy przyznał jej rację i nakazał powtórzenie procesu. Jednocześnie utrzymał wyrok skazujący na pół roku więzienia w zawieszeniu ordynatora Ryszarda M.
Dzięki tej decyzji Wiesława Terka mogła rozpocząć walkę o odszkodowanie przed sądem cywilnym. Pozwała Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego, który jest prawnym następcą nieistniejącego dziś szpitala im. Rydygiera.
Przeczytaj więcej w internetowym wydaniu "Polski Gazety Wrocławskiej"