Przez akcję protestacyjną szpitalowi grozi zamknięcie
Warszawskiemu szpitalowi klinicznemu przy ul. Banacha, największej tego rodzaju placówce w Polsce, grozi zamknięcie, jeśli nie wznowi przekazywania do Narodowego Funduszu Zdrowia dokumentów, na podstawie których NFZ przyznaje pieniądze na leczenie. W ramach akcji strajkowej lekarze nie wypełniają tych dokumentów.
26.06.2007 | aktual.: 26.06.2007 18:26
Pani dyrektor oświadczyła nam wczoraj, że jeżeli nie odbędzie się tzw. kodowanie procedur medycznych, które wykonano w czerwcu, to szpital zaprzestanie działalności medycznej, bo utraci płynność finansową - powiedział szef OZZL w szpitalu Maciej Jędrzejowski. Według niego, w takim przypadku ewakuacja szpitala zostałaby ogłoszona od 1 lipca.
Szpital otrzymuje pieniądze z NFZ za usługi medyczne tylko wówczas, gdy przedstawi faktury i rachunki poświadczające ich faktyczne wykonanie. Z powodu strajku lekarzy szpital pracuje jak na ostrym dyżurze, a lekarze nie wypełniają dokumentacji dla NFZ.
Istnieje realna groźba, że szpital ogłosi upadłość. Trudno leczyć pacjentów, nie mając pieniędzy na leki ani na wynagrodzenia dla personelu - powiedziała dyrektor szpitala Ewa Pełszyńska.
Jędrzejowski poinformował, że komitet strajkowy podejmie decyzję co do przyszłości akcji protestacyjnej w środę; na godz. 9 zaplanowane jest zebranie OPZZL. Jesteśmy poddani bardzo silnej presji. Gdyby doszło do ogłoszenia upadłości szpitala, wiele osób straci pracę. Większość kolegów do tej pory deklarowała, że jest za utrzymaniem dotychczasowego trybu strajkowania - powiedział.
Lekarze szpitala klinicznego przy ul. Banacha w Warszawie strajkują od 21 maja. Wcześniej przeprowadzili strajk ostrzegawczy i przeszli procedury sporu zbiorowego. 12 czerwca pracownicy szpitala zorganizowali manifestację, która przeszła ulicami Warszawy.