Przez 17 godzin przesłuchiwano premiera Francji
Francuscy sędziowie śledczy przez 17
godzin przesłuchiwali premiera Francji Dominique de Villepina w
charakterze świadka w sprawie tzw. afery Clearstream.
Przesłuchania skończyły się nad ranem.
Afera dotyczy czołowych polityków francuskich, którym oszczerczo
zarzucono posiadanie nielegalnych kont za granicą.
22.12.2006 | aktual.: 22.12.2006 10:16
Oskarżano m.in. ministra spraw wewnętrznych i kandydata prawicy w wyborach prezydenckich w 2007 roku Nicolasa Sarkozy'ego. Villepinowi natomiast zarzucano próbę wykorzystania oszczerstw do zdyskredytowania Sarkozy'ego.
Jeśli chodzi o mnie, byłem bardzo zadowolony, że mogłem przedstawić swoje świadectwo w tej aferze, w której od wielu miesięcy padałem ofiarą kalumnii i kłamstw- powiedział de Villepin zebranym pod sądem dziennikarzom. Starałem się tak precyzyjnie, jak to tylko możliwe, odpowiedzieć na wszystkie pytania, gdyż bardzo mi zależy na tym, aby prawda wyszła na jaw.
W 2004 roku anonimowy informator oskarżył polityków zarówno z prawicy jak i lewicy o lokowanie na tajnych kontach w banku Clearstream International w Luksemburgu milionów dolarów pochodzących z nielegalnej działalności.
Przeprowadzone dochodzenie wykazało jednak, że anonimowy donos był bezpodstawny. Zdaniem obserwatorów niewykluczone, że fałszywe oskarżenie miało rzucić cień na reputację Sarkozy'ego, nie cieszącego się sympatią prezydenta Jacques'a Chiraca, i uniemożliwić mu dalszą karierę polityczną, zwłaszcza start w przyszłorocznych wyborach prezydenckich.
Afera uświadomiła Francuzom rozmiar bratobójczej walki w łonie rządzącej Unii na rzecz Ruchu Ludowego (UMP), z której pochodzą zarówno prezydent Chirac, premier de Villepin, jak i Sarkozy.