Polska"Przewoźnik i Szlajfer powinni mieć prawo do autolustracji"

"Przewoźnik i Szlajfer powinni mieć prawo do autolustracji"

Politycy, goście radiowej Trójki uważają, że sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Przewoźnik i kandydat na ambasadora w USA Henryk Szlajfer, powinni mieć prawo do autolustracji.

17.07.2005 17:35

W piątek przewodniczący Sądu Lustracyjnego Zbigniew Puszkarski poinformował, że sąd zdecydował nie uwzględnić wniosków Andrzeja Przewoźnika i Henryka Szlajfera o autolustrację, gdyż "nie pełnią funkcji publicznych w rozumieniu ustawy lustracyjnej".

Ustawa lustracyjna zawiera przepisy, które pozwalają wszczynać postępowanie "w wyjątkowych wypadkach" lub wobec osób, które niegdyś pełniły funkcje publiczne i zostały pomówione. Właśnie w oparciu o te przepisy zostały wszczęte procesy b. opozycyjnego wydawcy Henryka Karkoszy oraz Małgorzaty Niezabitowskiej, b. rzecznik rządu Tadeusza Mazowieckiego.

Zdaniem Marka Jurka (PiS), zarówno Przewoźnik jak i Szlajfer powinni mieć prawo wyjaśnienia swojej sytuacji. Należy ustawę (lustracyjną) skorygować w ten sposób, żeby proces lustracji toczył się dalej, żeby oni m.in. mieli podstawę prawną do tego, żeby się dowiedzieć, jak wygląda ich status i żeby opinia publiczna się dowiedziała - powiedział Jurek.

Według Katarzyny Piekarskiej (SLD), "groźna" jest sytuacja, kiedy wyciąga się akta osoby, która nie podlega lustracji. To jest sygnał, że za chwilę można wyciągnąć akta kogokolwiek, potem mu się odmówi prawa do zbadania swojej sytuacji, a to może prowadzić do sytuacji szantażu w rozmaitych sytuacjach - stwierdziła Piekarska.

Janusz Piechociński (PSL) uznał decyzję Sądu Lustracyjnego za "zaskakującą". Zdaniem Andrzeja Smirnowa (PO) konieczne jest odtajnienie teczek przy zachowaniu procesu lustracji (sądowej interpretacji dokumentów pisanych przez funkcjonariuszy SB).

"Rzeczpospolita" napisała na początku lipca, że w archiwach IPN w Krakowie odnalazło się oświadczenie b. kaprala SB Pawła Kosiby, który, aby trafić do służb specjalnych III RP, napisał w 1990 r., że Przewoźnik był jednym z jego agentów. W lipcu kapral Kosiba odwoływał te słowa. Powiedział, że Przewoźnik nie był jego agentem, a to co napisał, było "zasłyszane".

Szlajfer - dyrektor departamentu Ameryki Północnej w MSZ, który był kandydatem na ambasadora RP w Waszyngtonie - także chciał, by Sąd Lustracyjny uznał, że nie był on współpracownikiem służb specjalnych PRL.

13 czerwca "Wiadomości" podały, że z akt IPN wynika, że Szlajfer mógł być w latach 70. informatorem służb specjalnych PRL, który miał donosić m.in. na Jacka Kuronia, Karola Modzelewskiego i Adama Michnika. Według "Wiadomości", w IPN ma się znajdować m.in. kwestionariusz ewidencyjny Szlajfera, jako kontaktu operacyjnego o kryptonimie "Albin" i notatki służbowe z rozmów z oficerem prowadzącym, płk. Komorowskim. Nie ma zaś zobowiązania do współpracy z SB.

IPN wydał Szlajferowi zaświadczenie, w którym stwierdza, że nie jest on "pokrzywdzonym" w rozumieniu ustawy. Szlajfer złożył odwołanie, zwracając się do prezesa IPN Leona Kieresa o anulowanie zaświadczenia i wydanie formalnej decyzji w tej sprawie. To otwiera drogę do możliwości odwołania się od takiej decyzji do sądu administracyjnego.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)