ŚwiatPrzewodnik po tajemniczych Indiach dla George'a Busha

Przewodnik po tajemniczych Indiach dla George'a Busha

"Times of India" zamieścił żartobliwy "przewodnik po tajemniczych Indiach" adresowany do "pana Busha"; prezydent USA przebywa tego dnia z wizytą w Delhi.

Przewodnik po tajemniczych Indiach dla George'a Busha
Źródło zdjęć: © AFP

02.03.2006 | aktual.: 02.03.2006 13:55

"Witamy w prawdziwych Indiach, panie prezydencie" - rozpoczyna autorka przewodnika Bachi Karkaria i zapewnia, że - powodowana szlachetnymi intencjami i zasadami gościnności, pragnie Bushowi przekazać garść informacji, "których nie przekazała mu Condi, czyli sekretarz stanu USA Condoleezza Rice". "Na tajemniczym Wschodzie nic nie jest całkiem tym, na co wygląda" - wyjaśnia autorka.

Karkaria zaczyna od ulic stołecznego Delhi. Na każdym rogu sprzedawano tam kiedyś kurczaki tanduri, a dziś sprzedawców nie ma. Dlaczego? "Nie dlatego, że na polowanie przyjechał tu wiceprezydent Dick Cheney (który postrzelił ostatnio adwokata, biorąc go za przepiórkę). Powodem jest bardzo silny strach przed ptasią grypą".

Gdyby prezydent zobaczył na ulicach ludzi z zasłoniętymi twarzami, "nie powinien sądzić, że to terroryści. To przybysze z obszarów, dotkniętych ptasią grypą. Albo po prostu chronią się przed słońcem, grzejącym coraz mocniej".

"Panie prezydencie, proszę nie dopatrywać się terrorysty za każdym krzakiem" - prosi Karkaria, dobrze wiedząc, że "krzak" to po angielsku "bush". I dodaje, że w tych dniach "najbardziej podejrzanie wyglądający faceci, to tajni agenci z ochrony amerykańskiego gościa".

Dziennikarka radzi też prezydentowi USA, żeby nie krył się za każdym razem, kiedy usłyszy strzały. "To nie atak terrorystyczny - zapewnia. Po prostu któryś ze zwykłych mieszkańców Delhi bawi się na weselu, lub Indie wygrały mecz krykieta, albo może czyjąś córkę przyjęto do dobrej szkoły".

Karkaria radzi też prezydentowi, żeby nie panikował na widok dużych grup rozgniewanych ludzi, wymachujących pięściami. "Nie protestują przeciwko pańskiej brutalnej roli w Iraku. Oni wszyscy żądają więcej amerykańskich wiz".

Na zakończenie autorka jeszcze raz zabawia się grą słów. Wyraża nadzieję, że Bush "nie będzie pouczał Indusów w sprawach szybkich reaktorów powielających". Takie reaktory mogą służyć pozyskiwaniu materiałów rozszczepialnych do produkcji broni nuklearnej. Rzecz w tym, że "szybkie powielanie", to po angielsku "fast breeding", co można zrozumieć także jako "szybkie rozmnażanie", a o tym miliardowa ludność Indii zapewne wie, i to niejedno...

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)