Przemysław Kawalec z Fundacji Estera: uchodźcy, żeby przeżyć, nie mogli ufać nikomu
- Musimy wczuć się w sytuację uchodźców. To są ludzie, którzy przez kilka lat żyli w obszarze działań wojennych, mają wielkie traumy. Żeby przeżyć, nie mogli ufać nikomu - mówił w programie WP #dziejesienazywo rzecznik prasowy Fundacji Estera Przemysław Kawalec. Szef Klubu Syryjskiego w Polsce Nabil Al Malazi zwracał uwagę na dramat syryjskich kobiet, gwałconych w obozach dla uchodźców w Turcji.
17.09.2015 | aktual.: 17.09.2015 12:38
Nabil Al Malazi mówił o tym, co działo się w tureckich obozach dla uchodźców. - Gdy powstał tam pierwszy obóz, po sześciu miesiącach zgwałconych zostało 250 syryjskich kobiet. W Turcji celowo niszczona jest kultura Syrii. To jest plan zrobienia z Syrii drugiej Palestyny. Syryjczykom łatwiej było przedostać się do Europy, niż żyć w takich warunkach - przekonywał.
Rzecznik Fundacji Estera, sprowadzającej do Polski syryjskich chrześcijan, pytany, jak radzą oni sobie w Polsce, podkreślał, że to ludzie bardzo doświadczeni i nieufni.
- To ludzie, którzy przez kilka lat żyli w obszarze działań wojennych. Byłem świadkiem sytuacji, gdy jeden z uchodźców słysząc dźwięk fajerwerków zaczął się kulić - wspominał Kawalec.
Podkreślał, że uchodźcy z Syrii mają wielkie traumy, przez co nauczyli się przede wszystkim nieufności. - Podczas konfliktu ich sąsiad nagle mógł stać się ich najgorszym wrogiem. Żeby chronić swoje życie, nie mogli ufać nikomu. Dlatego po przyjeździe nie zaufali również nam - mówił, pytany o syryjską rodzinę, która w nocy uciekła z Polski do Niemiec.