Przemysław Gosiewski: jesteśmy zainteresowani współpracą z PO
Jesteśmy zainteresowani współpracą z grupą parlamentarzystów PO. To wielka strata dla rządu i kraju, że tak istotny polityk jak Jan Rokita jest w całkowitej defensywie, nie funkcjonuje w ramach struktur państwowych. Pozytywnie oceniam też Jacka Saryusza-Wolskiego. On potrafi zabiegać o polskie interesy w Unii Europejskiej - mówił w "Sygnałach Dnia" szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Przemysław Gosiewski.
07.02.2007 | aktual.: 07.02.2007 11:07
Sygnały Dnia: Czy składał pan propozycję Janowi Rokicie, żeby przeszedł do rządu i wszedł do resortu spraw wewnętrznych?
Przemysław Gosiewski: Panie redaktorze, ja nie prowadziłem bezpośrednich rozmów z panem Rokitą...
A czy ktoś inny z PiS-u?
- Natomiast pan mnie pyta o oceny sytuacji w Platformie Obywatelskiej, więc uważam, że dzisiaj dla wielu polityków tej partii korzystniejsze byłoby włączenie się w działania rządu.
O których politykach pan myśli?
- Jeżeli dzisiaj jakoś symbolizuje się ta grupa w Platformie wokół Jana Rokity, to uważam, że to jest naprawdę strata dla rządu i strata dla kraju, że tak istotny polityk jest dzisiaj w całkowitej defensywie, no bo pamiętajmy, że pan Rokita ani dzisiaj nie funkcjonuje w ramach struktur państwowych, ani też, chociaż miał to przyrzeczone, nie jest szefem klubu, więc można powiedzieć, że jest całkowicie...
Kto oprócz Jana Rokity mógłby liczyć na poparcie PiS-u i przychylność, jeśli chodzi o wejście do rządu, poparcie rządu Jarosława Kaczyńskiego?
- Panie redaktorze, te sprawy z reguły są omawiane wówczas, kiedy taka sytuacja zaistnieje. Takie mówienie hipotetyczne o danych działaniach to jest takie dosyć trudne, to trochę wróżenie z fusów. Sądzę, że jeżeli byłaby taka sytuacja, byłoby zainteresowanie po stronie części polityków Platformy, to byśmy o tym poważnie rozmawiali.
Pan unika jasnej odpowiedzi, a prasa wyraźnie pisze, że rozmowy z Janem Rokitą były, pan prowadził nawet kilka razy z nim rozmowy, składał propozycje i one właśnie dotyczyły MSWiA.
- Proszę pana, jeżeli ja bym wierzył w to wszystko, co pisze prasa i co mówią dziennikarze, to naprawdę, proszę pana, bym doszedł do sytuacji dosyć absurdalnej. Natomiast ja rozumiem, że zawsze wierszówka, czym ta wierszówka jest bardziej kwiecista, tym być może jest korzystniejsza finansowo dla dziennikarzy i rozumiem proszę pana, że różne rzeczy się pojawiają.
Czyli używając języka premiera, to informacje wyssane z palca?
- Proszę pana, ja sądzę, że jest wiele spekulacji, dzisiaj media, ale to wśród polityków, co do rekonstrukcji sceny politycznej, no i jeżeli dziś obserwujemy sytuację tak już obiektywnie patrząc, żeby było jasne, bo nie mówię tego w sensie jakichś tam ocen Platformy, ale sytuacji wewnątrz Platformy, to oczywiście pewne grono polityków zostało, można powiedzieć, zmajoryzowane (mówię o grupie Jana Rokity), spór wokół kierownictwa Komisji Spraw Zagranicznych było najlepszym przykładem. Gdyby nie to, że ta sprawa stała się przedmiotem publicznej debaty, to przecież pan Saryusz-Wolski nie zostałby przewodniczącym ważnej komisji dla Polski, tylko dlatego, bo jest we frakcji Jana Rokity, a pan Lewandowski jest we frakcji Donalda Tuska. To dopiero to, że to stało się przedmiotem debaty spowodowało, że Platforma jednak poparła pana Saryusza-Wolskiego i myślę, że to jest dobre rozwiązanie, ale to pokazuje o pewnym sporze w Platformie, pewnym bardzo ostrym sporze i być może wyjściem z tej sytuacji byłoby to, że część
polityków Platformy by włączyło się do rządu.
Czyli oprócz Jana Rokity, Saryusz-Wolski również byłby mile widziany.
- Muszę panu powiedzieć, że ja akurat bardzo pozytywnie oceniam pana Saryusza-Wolskiego. Znam go słabo, ale kilka miałem z nim rozmów i mogłem się zorientować, że jest to człowiek o wybitnej wiedzy dotyczącej Unii Europejskiej i na pewno taka osoba byłaby potrzebna, aby jeszcze lepiej zabiegać o polskie interesy w Unii Europejskiej.
Panie ministrze, jakie były prawdziwe kulisy i motywy odejścia Radosława Sikorskiego z MON-u? Gazety piszą o tym, że ten spór między nim a ministrem Macierewiczem był bardzo poważny, długi, bo trwał kilkanaście miesięcy. Sikorski miał zawiadomić prokuraturę o przestępstwie, jakie miał popełnić Antoni Macierewicz, a miało to polegać na zgubieniu tajnych akt.
- Ja tej sprawy nie znam. Jeżeli były jakieś działania, to one muszą być wyjaśnione. Ale ja myślę, że to jest tak naprawdę drugorzędny tor. Ja rozumiem, że pan Macierewicz zbiera dzisiaj zainteresowanie mediów, ale naprawdę sądzę, że najważniejszym problemem była słaba współpraca między panem ministrem a panem prezydentem, a w polskiej Konstytucji to prezydent jest zwierzchnikiem sił zbrojnych i, oczywiście, w obszarze spraw zagranicznych i w obszarze obrony narodowej działania obu ministrów muszą być ściśle konsultowane z prezydentem, bo prezydent ponosi odpowiedzialność za politykę w zakresie bezpieczeństwa i spraw zagranicznych. I z tego, co mogą obserwować, bo muszę panu powiedzieć, że akurat należę do osób, która jest w dobrych relacjach z panem Sikorskim, że ta współpraca szwankowała i że pan minister nie zawsze o wszystkich sprawach informował pana prezydenta, a...
Czy to może rzutować na bezpieczeństwo naszych żołnierzy w Afganistanie?
- Nie sądzę, proszę pana, że to ma aż tak wprost takie przełożenie, natomiast na pewno nie ułatwiało to polskiej polityki w tym obszarze. I jeżeli jest sytuacja taka czasami słabości we współpracy z prezydentem, czy są to sprawy dotyczące czasami innej wizji, no to osobą, która ma mocniejszy mandat w tej sprawie, jest zawsze prezydent, bo prezydent pochodzi z wyboru, a minister jest tylko po prostu członkiem Rady Ministrów i w tym zakresie jest zobowiązany zgodnie z Konstytucją ściśle współpracować ze zwierzchnikiem sił zbrojnych. Tej współpracy, niestety, nie było. Mówię ze smutkiem, dlatego że ja uważałem, że pan Sikorski jakby przyjmie do wiadomości fakt, jak są zapisy w Konstytucji, ale w rzeczywistości nie zawsze to zostało zrealizowane.
Panie ministrze, na koniec jeszcze spytam o to, co dzieje się na styku Moskwa-Warszawa-Bruksela. Wygląda na to, że konflikt jeszcze się zaostrzy po wczorajszych wypowiedziach Kremla czy to, o czym pisał (...). Tymczasem dziś na łamach Życia Warszawy Hans-Gert Pöttering, czyli przewodniczący Parlamentu Europejskiego, mówi tak, że popiera, oczywiście, stanowisko Polski w tym sporze mięsnym, ale zaznacza, że solidarność to droga dwukierunkowa. „Unia Europejska może również oczekiwać poparcia ze strony Polski w innych sprawach związanych z interesem wspólnotowym. Mam tu na myśli – mówi – sprawę Konstytucji”. Czy Polska poprze Konstytucję w zamian za załatwienie problemu mięsnego?
- Proszę pana, są dwie różne rzeczy, to znaczy po pierwsze to, że my mamy prawo odwoływać się do wsparcia unijnego w sprawie mięsa, wynika z tego, że nasz eksport był w ramach kontyngentu Unii Europejskiej i że, oczywiście, mamy prawo domagać się, aby nasze prawa były respektowane tak jak innych krajów...
To oczywiste. Unia wysyła sygnał...
- ...tak samo jak Holandii, jak...
...poprzemy was w zamian za to, że wy poprzecie Traktat europejski. Niemcom wyraźnie bardzo na tym zależy.
- Tutaj ma pan pogląd jednego z uczestników tej dyskusji. Inni uczestnicy są za inną wizją Europy. I w Unii toczy się spór. Ja bym nie traktował handlu wiązanego, tak jak tutaj pan powiedział, bo tutaj są sprawy zupełnie z innych obszarów. Co innego jest dzisiaj obrona interesów w Unii Europejskiej, bo polski interes to jest interes Unii Europejskiej, a co innego jest dyskusja na temat reformy. I ja sądzę, że reforma w Unii Europejskiej musi nastąpić, to oczywiste, ale ona musi być związana z tą wizją Europy ojczyzn, bo tak naprawdę jeżeliby powstawała Unia Europejska...
Czyli nie będzie handlu mięso w zamian za Traktat europejski.
- ...to właśnie Europa ojczyzn była to wizją, a nie jakiś scentralizowany, zbiurokratyzowany, można powiedzieć niejasny ośrodek władzy, jak to niektórzy proponują w tej dyskusji, więc my jesteśmy za tą Europą ojczyzn.