PolskaPrzełom w śledztwie w sprawie "handlu skórami"

Przełom w śledztwie w sprawie "handlu skórami"

Przedstawienie byłemu sanitariuszowi łódzkiego
pogotowia zarzutów dwóch zabójstw oraz usiłowania trzeciego, to
przełom w śledztwie dotyczącym tzw. afery w łódzkim pogotowiu -
zapowiada rzeczniczka Prokuratury Apelacyjnej w
Łodzi Małgorzata Glapska-Dudkiewicz.

16.06.2003 | aktual.: 16.06.2003 16:45

"Na pewno jest to pewien przełom w sprawie. Przede wszystkim jest to jednak wynik ciężkiej, żmudnej pracy procesowej" - powiedziała w poniedziałek Glapska-Dudkiewicz.

Wyjaśniła, że zarzuty zostały oparte na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego, w tym m.in. wyników badań Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, który analizował kilkadziesiąt przypadków zgonów pacjentów pogotowia budzących największe wątpliwości prokuratury.

Zdaniem prokuratury, pokrzywdzonych i poszkodowanych w związku z aferą może być ok. 20 tysięcy osób, m.in. członków rodzin zmarłych pacjentów. Prokuratura analizuje okoliczności kilku tysięcy przypadków zgonów pacjentów łódzkiego pogotowia.

W minioną niedzielę łódzka prokuratura postawiła byłemu sanitariuszowi, 34-letniemu Andrzejowi N., w sumie pięć zarzutów: dwóch zabójstw pacjentów podczas udzielania im pomocy, usiłowania zabójstwa, przyjęcia łapówki w kwocie co najmniej 30 tys. zł w zamian za informacje o zgonach pacjentów oraz fałszowania recept na pavulon.

Według prokuratury, sanitariusz dopuścił się zarzucanych czynów w latach 2000 i 2001. W maju 2002 roku został zwolniony dyscyplinarnie za picie alkoholu w pracy.

Jego aresztowanie ma związek z prowadzonym od stycznia ubiegłego roku śledztwem w sprawie afery w łódzkim pogotowiu. Prowadzone jest ono w dwóch głównych kierunkach. Pierwszy dotyczy korupcji, drugi - pozbawiania życia pacjentów poprzez stosowanie niewłaściwej terapii medycznej bądź niewłaściwych leków.

Andrzej N. przyznał się do winy. Został aresztowany na trzy miesiące. Grozi mu kara dożywotniego więzienia.

Większość pracowników pogotowia nie chciała w poniedziałek komentować zdarzenia. Tylko nieliczni powiedzieli, że są informacją o postawieniu zarzutów zaszokowani. Mają obawy, aby nie powtórzyła się sytuacja z początku 2002 roku, kiedy po ujawnieniu afery na łódzkie pogotowie "posypały się gromy".

W styczniu 2002 r. "Gazeta Wyborcza" i Radio Łódź ujawniły, że w łódzkim pogotowiu handlowano informacjami o zgonach, a - być może - celowo zabijano pacjentów. Media podały, że istnieją poszlaki, iż niektórym chorym podawano pavulon, lek zwiotczający mięśnie, co powodowało ich śmierć.

Do tej pory w ramach prowadzonego śledztwa postawiono sześciu lekarzom pogotowia zarzuty narażenia pacjentów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Grozi im do 5 lat więzienia. Andrzej N. jest pierwszym pracownikiem pogotowia, któremu postawiono zarzut zabójstwa.

W tzw. wątku korupcyjnym zarzuty wręczania lub przyjmowania łapówek w zamian za informacje o zgonach pacjentów przedstawiono dotychczas 42 osobom - pracownikom pogotowia oraz właścicielom i pracownikom firm pogrzebowych.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)