"Przekrój": prostytucja jest i będzie
- O delegalizacji prostytucji mogą mówić cyniczni politycy do swojego zapyziałego elektoratu, dewotni dziennikarze albo skrzywdzone, niekochane kobiety. Co tu delegalizować?! – oburza się była prostytutka, dziś pisarka i tłumaczka Ewa Egejska, w rozmowie opublikowanej w "Przekroju".
01.10.2012 | aktual.: 01.10.2012 15:14
Pretekstem do rozmowy była książka "Czarodziejki.com", którą napisała Egejska. Była prostytutka uważa, że uciążliwość najstarszego zawodu świata da się porównać do wielu innych zawodów: stomatolog, ginekolog, salowa, obmywacz zwłok, inseminator, kat. - Ale społeczne kontrowersje wokół tego fachu nie mają nic wspólnego z jego uciążliwością. W wielu krajach zawód ten jest potępiany ze względów religijnych i/lub politycznych. Wiąże się także z bolesnym dla wielu małżeństw i związków problemem: seks może być kartą przetargową, towarem. W naszym polskim zaścianku widać to dużo mocniej - analizuje Ewa Egejska.
Jej zdaniem "społeczeństwo wypracowało mężczyznom cywilizowaną ścieżkę dojścia do seksu: rozmowa, uśmiechy, miłe słówka, zabawa, alkohol, deklaracje i dopiero na koniec bzykanie". - Kupienie dziewczyny na godzinę redukuje ten przydługi dla was cykl od razu do ostatniego etapu. Choć niektórzy klienci chcą nie tylko seksu, ale i usprawiedliwienia, że wcale nie zdradzają, bo co to za zdrada z prostytutką - mówi była prostytutka.
Ewa Egejska opowiada też o swoich doświadczeniach. - Mam niezłą ocenę i znajomość facetów. Bo w większości składacie się właśnie z seksu, myślicie siusiakiem - dodaje.
Pisarka sprzeciwia się delegalizacji prostytucji. - Przecież to najstarszy zawód świata! O delegalizacji prostytucji mogą mówić cyniczni politycy do swojego zapyziałego elektoratu, dewotni dziennikarze albo skrzywdzone, niekochane kobiety. Co tu delegalizować?! - oburza się.