Przegrali proces o życie córki
Rodzice ciężko chorej dziewczynki Charlotte Wyatt przegrali przed sądem apelacyjnym w Londynie, który podtrzymał poprzednie orzeczenie, że lekarze nie muszą reanimować dziecka, jeśli przestanie ono samodzielnie oddychać.
25.08.2005 | aktual.: 25.08.2005 20:57
Sędziowie orzekli też, że planowana na październik kolejna rozprawa w sprawie Charlotte, podczas której wcześniejsze orzeczenie mogłoby zostać zmienione, powinna zostać przyśpieszona.
Lekarze ze szpitala Św. Marii w Portsmouth twierdzą, że mózg, płuca i nerki dziewczynki są tak poważnie uszkodzone, że nie czuje ona nic oprócz bólu.
W październiku ub.r. sąd orzekł, że jakakolwiek "agresywna" opieka medyczna, konieczna do utrzymania dziecka przy życiu, "nie leży w jego najlepiej pojętym interesie". Orzeczenie to podtrzymały sądy kolejnych instancji.
Rodzice niemal 2-letniej dziewczynki, Darren i Debbie, twierdzą jednak, że - wbrew wcześniejszym opiniom lekarzy - obecnie Charlotte widzi i słyszy, a nawet rozpoznaje swych rodziców. Opiekunowie w szpitalu w Portsmouth także dostrzegli poprawę jej stanu.
Rodzice argumentują też, że lekarze sądzili pod koniec ub.r., iż dziewczynka nie dożyje do wiosny. Dlatego uważają, że lekarze nie powinni mieć w zanadrzu przyzwolenia od sądu, by pozwolić dziewczynce umrzeć.
Charlotte urodziła się w październiku 2003 roku, trzy miesiące przed terminem. Ważyła wówczas 458 gramów. Od urodzenia przebywa w szpitalu pod maską tlenową.
Anna Widzyk