Przedwyborczy eksport bezrobocia
W obawie przed rachunkiem, który wystawią
Polacy w najbliższych wyborach, rząd Marka Belki i jego
postkomunistyczne zaplecze starają się wyeksportować z Polski
bezrobocie, wykreowane dotychczasową prounijną polityką kolejnych
gabinetów - pisze "Nasz Dziennik" i dodaje, że wicepremier Jerzy
Hausner zamierza zabiegać o otwarcie europejskich rynków pracy dla
Polaków. Mniej interesują go ci, którzy już wyjechali, a dziś
koczują pod gołym niebem na londyńskich ulicach.
19.11.2004 | aktual.: 19.11.2004 06:10
Podczas debaty na posiedzeniu sejmowej Komisji do spraw Unii Europejskiej zarysowały się dwa stanowiska, informuje "Dziennik". Przedstawiciele rządu oraz sejmowa lewica wraz z liberałami z PO opowiadali się za jak najszybszym eksportem polskiego bezrobocia za granicę. Posłowie prawicy krytykowali tę politykę, wskazując, że powinna ona być nastawiona na tworzenie dla Polaków miejsc pracy w kraju.
Jestem gotów wyasygnować dla pielęgniarek środki z funduszu pracy na podniesienie kwalifikacji stosownie do wymagań UE i naukę języków obcych - zadeklarował wicepremier Hausner, nie bacząc, że w ten sposób zachęca do emigracji pracownice wykształcone za pieniądze polskich podatników.
Rząd zamierza zabiegać o zniesienie ograniczeń w zatrudnianiu Polaków lub przynajmniej o nieprzedłużanie ich stosowania na kolejne lata zarówno w ramach kontaktów bilateralnych z krajami Europy Zachodniej, jak i na forum Komisji Europejskiej.
Tymczasem co noc w centrum Londynu pod gołym niebem śpi 250 Polaków. Ludzie ci uwierzyli we wspólną Europę. Raport na temat bezdomności w Londynie wśród imigrantów z Polski przywiozła niedawno do naszego kraju delegacja Rady Miejskiej Westminsteru, a wraz z nim - przesłanie do mediów w Polsce, aby ostrzegły rodaków wybierających się na poszukiwanie pracy w Wielkiej Brytanii: bez 500 funtów, załatwionej pracy i zamieszkania, nie przyjeżdżajcie! - pisze "Nasz Dziennik" i w obszernym artykule przytacza przykłady trudności na jakie narażeni są ludzie, którzy wyjechali z kraju "za chlebem" na Zachód. (PAP)