Polska"Przedwczesne wybory były mądrym zdarzeniem losu"

"Przedwczesne wybory były mądrym zdarzeniem losu"

Przedwczesne wybory były jednak mądrym zdarzeniem losu, o której to mądrości jeszcze się przekonamy z perspektywy następnych kilku lat - powiedział w "Sygnałach Dnia" Jacek Kurski z PiS.

19.11.2008 | aktual.: 19.11.2008 10:44

"Sygnały Dnia": Panie pośle, Janusz Kaczmarek przed komisją sejmową, mówił między innymi: „Oskarżam PiS o niszczenie jednostki za pomocą służb specjalnych, o niesłuszne zatrzymania, bezprawną inwigilację”, no i zwrócił się do pana i posła Mularczyka: „Uważajcie, bo was kiedyś taka sytuacja też może spotkać. To było ostrzeżenie?

Jacek Kurski: Nie no, to była stuprocentowa egzaltacja i taka trochę nieuprawniona poza. Przypomnę, że J’accuse! (oskarżam!) mówił Emil Zola w słynnym artykule w Aurorze, kiedy oskarżał elity francuskie o bezduszność i konformizm w sprawie Dreyfusa...

Nie porównujmy jednak Kaczmarka do Dreyfusa.

- No, nie do Dreyfusa, tylko do Zoli. Więc to była taka poza, troszeczkę mania wielkości. Przypomnę, że nie dalej jak rok temu Janusz Kaczmarek zgodził się kandydować na premiera. No to troszeczkę siły na zamiary, chciałoby się troszeczkę skromności i pokory, szczególnie wobec człowieka, wobec którego ciążą bardzo poważne oskarżenia poświadczania nieprawdy, utrudniania śledztwa, zatajenia prawdy. No więc więcej skromności. Ja się nie obawiam, żeby mnie spotkało to, co pana Janusza Kaczmarka w zeszłym roku, bo ani poseł Mularczyk, ani ja nie mamy nic na sumieniu.

Janusz Kaczmarek powiedział, że to nie on był źródłem przecieku. Zresztą powtarza to od zawsze, natomiast pojawiła się inna hipoteza, o której dzisiaj piszą gazety - Roman Giertych stwierdził, że on na trzy dni przed całą aferą gruntową wiedział od swojego kolegi Wierzejskiego, ten z kolei miał rozmawiać z jakimi pijarowcami PiS-u.

- To są brednie, to są po prostu brednie, typowa próba zaistnienia środowisk czy polityków, którzy już dawno zeszli ze sceny, a dzisiaj przy pomocy plotki, o którą się biją mocno konkurujące media próba zaistnienia i przypomnienia o swoim istnieniu. To jest takie życie po życiu niektórych polityków. Mamy słowo. Czym się różnią obie wersje? No, że na potwierdzenie słów Romana Giertycha czy Mateusza Piskorskiego jest tylko słowo, a na potwierdzenie wersji prokuratury czy śledczych sprzed roku cały poważny materiał dowodowy. Cała Polska widziała w kamerach 40 piętro hotelu Marriott i to jak się plątali w zeznaniach niektórzy politycy i widzieli, w jak najprawdopodobniejszy sposób ten przeciek mógł iść. W związku z czym...

Znaczy widziała 40 piętro, ale też nie słyszała, o czym była rozmowa, no i tak naprawdę nie ma też stuprocentowych dowodów na to, że ten przeciek rzeczywiście poszedł przez Janusza Kaczmarka.

- Pan żąda, żeby państwo PiS-u było na tyle policyjne, żeby kamera była w każdym pokoju hotelowym. No nie, tak nie było, kamery były w windzie czy na korytarzach, natomiast to, w jaki sposób kłamali niektórzy politycy, jest pośrednim, ale oczywistym dowodem na to, że prawdziwa jest wersja przecieku formułowana przez prokuraturę już rok temu.

A to, co mówił jednak Roman Giertych i to, o czym wcześniej pisały gazety, no to znowu wskazuje na to, że była jakaś polityczna inspiracja tej tzw. afery gruntowej, czyli tej propozycji kupna działki. Czy to nie było tak, że rzeczywiście Lepper miał wyjść w kajdankach, a na czele Samoobrony miał stanąć poseł Filipek, który był wówczas dużo bardziej spolegliwy wobec Prawa i Sprawiedliwości i ta koalicja miała istnieć?

- Panie redaktorze, to są spekulacje, domysły osób, których już dawno nie ma w polityce, moim zdaniem całkowicie nieuprawnione. Mnie jest ciężko o tym mówić, bo ja akurat byłem wielkim zwolennikiem koalicji PiS–LPR–Samoobrona, uważałem, że to jest szansa odbycia pełnej kadencji rządów prawicy w Polsce. Więc proszę mnie już nie wpuszczać w dywagacje, kto, co wtedy jakie miał plany. Prawo karne i kodeks karny wydaje mi się był jedyną inspiracją dla działań resortu sprawiedliwości w zeszłym roku przy tej akcji.

To dzisiaj uważa pan tę decyzję Jarosława Kaczyńskiego o rozwiązaniu koalicji za błąd z perspektywy czasu?

- No, Jarosław Kaczyński... na ten temat rozmawialiśmy na Komitecie Politycznym wielokrotnie wówczas, zna moje zdanie, ale już nie ma co wracać do tamtych czasów.

Czyli błąd jednak.

- Nie ma co wracać do tamtych czasów.

Trochę się pan zawiódł na Jarosławie Kaczyńskim?

- Niech mnie pan tutaj od rana nie bierze pod włos. Nie zawiodłem się, jest to najwybitniejszy polski polityk, jakiego Polska miała po '89 roku. To jest bezsporne.

No ale jak pan wcześniej też stwierdził, potrafił przewidzieć tam kilka ruchów do przodu, a tutaj nie potrafił przewidzieć?

- Może właśnie potrafił przewidzieć i zaskoczy nas rozwój wydarzeń w ten sposób, że gdyby dziś Prawo i Sprawiedliwość jeszcze miało rządzić w obliczu tego kryzysu, prawdopodobnie zostałoby przez media zmiecione ze sceny w taki sposób, że już by się nie podniosło. Być może tamta sytuacja sprzed roku i te przedwczesne wybory były jednak mądrym zdarzeniem losu, o której to mądrości jeszcze się przekonamy z perspektywy następnych kilku lat.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)