PolskaPrzedszkola świecą pustkami, bo są zlokalizowane nie tam, gdzie trzeba

Przedszkola świecą pustkami, bo są zlokalizowane nie tam, gdzie trzeba

Tylko w Warszawie na dzieci w publicznych
przedszkolach czeka blisko 600 wolnych miejsc. Podobnie jest w
Krakowie. Jak to możliwe? Bo placówki dla najmłodszych
zlokalizowane są tam, gdzie dziś mieszkają emeryci - informuje
"Metro".

Przedszkola świecą pustkami, bo są zlokalizowane nie tam, gdzie trzeba
Źródło zdjęć: © AFP

Co roku w kwietniu, gdy zaczynają się zapisy do przedszkoli publicznych, ustawiają się przed nimi długie kolejki. Piętrzą się podania o przyjęcie, awantury, a większość rodziców i tak odchodzi z kwitkiem. Kilka miesięcy później okazuje się, że miejsca dla dzieci są, i to niemało.

Na terenie Warszawy w listopadzie mamy 586 wolnych miejsc w przedszkolach - mówi Barbara Drewnowska ze stołecznego ratusza. Powód? Część rodziców rezygnuje z przedszkola zaraz po zakończeniu zapisów. Zdarza się, że składają podania do kilku placówek i wybierają tę, która najbardziej im odpowiada pod względem lokalizacji - dodaje.

Ale największy problem jest taki, że rozbudowa przedszkoli nie nadąża za rozwojem miasta - podkreśla dziennik. Miejsca są, ale tam, gdzie ich nie potrzeba, czyli np. tam, gdzie mieszkają emeryci. Przedszkole jest instytucją regionalną. Wolne miejsca w warszawskiej dzielnicy Mokotów nie są potrzebne rodzicom z oddalonej o 20 kilometrów Białołęki - wyjaśnia Drewnowska.

W Krakowie największe pustki panują w przedszkolach Nowej Huty. To osiedle również nie cieszy się dobrą opinią wśród młodych rodziców. Mamy wolne miejsca, sale dydaktyczne, ale chętnych brak - przyznaje Anna Korsel-Jasińska z Urzędu Miasta w Krakowie.

Problemu tego nie znają natomiast mieszkańcy rozbudowujących się dzielnic w dużych aglomeracjach. Przyjęliśmy 160 dzieci, w tym część nadprogramowo, więc grupy pękają w szwach. Na liście rezerwowej czeka wciąż 30 osób. Rodzice ciągle dzwonią, ale nie możemy im pomóc inaczej, jak tylko informując o miejscach w innych dzielnicach - mówi Ewa Wachacińska z Przedszkola nr 64 na Białołęce.

Jedną z przyczyn tej sytuacji według gazety jest fakt, że deweloperzy nie myślą, by na parterze nowych budynków umieścić przedszkole i ten obowiązek spada na miasto.

Jak sobie z tym problemem poradzić? W Krakowie jest testowany specjalny system internetowy, który ma umożliwić przedszkolom wymianę informacji o wolnych miejscach jeszcze w trakcie kwietniowych zapisów. Alternatywą, ale tylko dla zamożnych, mogą być przedszkola prywatne. W Warszawie za miesięczne czesne trzeba tam zapłacić ponad 800 zł, w Łodzi 500 zł - informuje "Metro". (PAP)

Źródło artykułu:PAP
dzieciedukacjaprzedszkole

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)