Przedsiębiorcy szukają pracowników w więzieniu
Zdesperowani brakiem pracowników przedsiębiorcy zaczynają pukać do drzwi zakładów karnych. Na wolności pracuje już ponad 6 tys. skazanych, prawie wszyscy, którzy mogą opuszczać więzienia bez konwoju - informuje "Dziennik
Polski".
27.07.2007 | aktual.: 27.07.2007 02:17
Szukając robotników właściciele uruchamiają nawet produkcję bezpośrednio na terenach zakładów karnych. W ten sposób działa już kilka prywatnych firm. Nad wejściem do więzień zastanawiają się kolejne.
Ile płaci się skazanym? Joanna Walczak z firmy Alecop nie może tego powiedzieć. Mówi jednak, że całkowity koszt jednego pracownika to dla firmy ponad 2 tys. zł.
O skazanych zabiegają głównie firmy budowlane. Edward Palus, zastępca dyrektora Zakładu Karnego Nowa Huta, wciąż odbiera telefony od przedsiębiorstw poszukujących robotników. Zainteresowanie jest ogromne. Musimy odmawiać - podkreśla.
Rok temu przedsiębiorstwo Chemobudowa - Kraków SA podpisało z ZK Nowa Huta umowę na zatrudnienie 15 więźniów. Obecnie pracuje tam dwa razy tyle skazanych.
Ile może zarobić więzień? Wypłata "na rękę" jest niewielka. Gdy pracodawca oferuje minimalną stawkę, czyli 468 zł brutto, to po odjęciu składek ZUS i 20% na fundusz pomocy postpenitencjarnej, więźniowi zostaje 298 zł.
Z zarobionej kwoty 40% jest najczęściej przeznaczane na spłatę alimentów, kosztów postępowania sądowego lub długów, jakie ma skazany. Połowa pozostałych pieniędzy - ale nie więcej niż 4% średniej krajowej - jest przekazywana na tzw. fundusz akumulacyjny. Pieniądze te więzień może wykorzystać po odbyciu kary. (PAP)